17

3.5K 129 5
                                    

Wyszłam z kawiarni i zaraz skierowałam się na parking, na którym czekał blondyn. Od ostatniego incydentu Jimin nie spuszczał mnie z oka nawet na moment. Zawsze gdy byłam w pracy a on nie pracował czekał na mnie całymi dniami na parkingu. Denerwuje mnie to ale nie mogę nic zrobić, dlatego że się o mnie martwi.

- Jak w pracy? - zapytał gdy zapinałam pas.

- Tak sobie. Ale nie było najgorzej - uśmiechnęłam się opierając swoją głowe o jego ramię na co parsknął śmiechem. Jego jedna ręką była spleciona z tą moją a druga trzymała kierownice. Mężczyzna nucił sobie piosenkę, która leciała cicho w radiu a ja się tylko wsłuchiwałam. Po nie długim czasie dojechaliśmy pod wille więc wysiadłam z auta. Byłam okropnie zmęczona więc odrazu po przekroczeniu progu salonu rzuciłam się na kanapę. Zaraz obok mnie zjawił się chłopak. Lekko podniósł mnie pod plecami by sam mógł usiąść po czym pozwolił mi się ponownie położyć tyle, że moje głową wylądowała na jego kolanach. Po niedługiej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Poprawiłam poduszkę, którą trzymałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam ciemną powłokę i złapałam ręką za futrynę.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytałam widząc kobietę w idealnie leżącej i eleganckiej sukience.

- No nie mów, że mnie nie poznajesz - powiedziała kpiąco a ja przyjżałam się jej twarzy. Kobieta, która tak bardzo mnie zraniła i zostawiła właśnie przede mną stoi.

- Co tu robisz? Po pięciu latach? - powiedziałam zakładając ręcę na piersi.

- Przyjechała odwiedzić swoją córkę ale zobaczyłam, że w naszym domu są obcy ludzie więc zadzwoniłam do twojej przyjaciółki i ona powiedziała, że mieszkasz tutaj - rozglądnęła się po dużym domu.

- Soyeon, wszystko w porządku? - usłyszałam z salonu.

- Tak! - od krzyknęłam i powróciłam wzrokiem do matki.

- Nie sądziłam, że ułożysz sobie życie - parsknęła śmiechem.

- A ja nie sądziłam, że wrócisz. Po tylu latach - powiedziałam kpiąco a ona obdarzyła mnie karcącym spojrzeniem.

- Ale jednak dalej jestem.. - przerwałam jej zaczynając się śmiać.

- Ty masz być moją matką? Zostawiłaś mnie z długami i rachunkami. Bawiłaś się w najlepsze gdy ja cierpiałam - oparłam się ramieniem o ciemną futrynę.

- Kto to? - poczułam ciepły oddech na moim policzku.

- Nikt ważny. Przepraszam ale proszę mnie więcej nie nachodzić - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Zamknęłam drzwi i słysząc jej krzyki z dworu zaczęłam się śmiać a blondyn jedynie mi się przyglądał.

- Jak ona może być tak fałszywa i jak gdyby nigdy nic nachodzić mnie w domu mojego.. Chłopaka - powiedziałam niedowierzając po czym odeszłam od drzwi i skierowałam się do kuchni. Spojrzałam na niebo, ma którym panowały różne kolory od powoli zachodzącego słońca. Podeszłam do baru i wyciągnęłam kieliszek jak i Soju. Napełniłam go i odrazu wypiłam zawartość.

- Aż tak się zdenerwowałaś? - uniósł jedną brew ku górze. Podszedł do mnie i schował kieliszek jak i zieloną butelkę i łapiąc mnie za dłoń skutecznie odciągnął od baru. Spojrzałam na niego i położyłam swoje dłonie na jego ramionach zjeżdżając dłońmi niżej.

Stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam chłopaka. Jego ręcę wylądowały na mojej talii. Pogłębiłam pocałunek.

𝐒𝐮𝐠𝐚𝐫 𝐃𝐚𝐝𝐝𝐲 | 𝐏𝐚𝐫𝐤 𝐉𝐢𝐦𝐢𝐧 Where stories live. Discover now