Rozdział 20

5.5K 242 43
                                    


— Co za szurnięty stary babsztyl! — warknął Nicolas, chodząc po pokoju. Siedziałam przy stoliku, obserwując mojego przyjaciela.

Zawsze jak miałam problem i potrzebowałam się wygadać, to szłam do niego. To on przyjął mnie pod swoje skrzydła, gdy błąkałam się po lasach, jak porzucony szczeniak. Bojąc się, że dopadnie mnie ktoś z watahy.

Zawsze stał po mojej stronie i nigdy nie wierzył „w te bujdy związane z klątwą", jak zwykł mówić.

Z jednej strony się z nim zgadzałam, bo hej znalazłam mate i nadal byłam połączoną z moją wilczycą. Mimo to myślę, że moja babcia i cała wataha nie robiłaby takiego szumu o byle co.

Może coś się popsuł, może ta cała klątwa straciła już termin ważności? Ale babcia Xaviera wciąż ją na mnie czuła!

Może po prostu chciałam, żeby to całe przekleństwo okazało się kłamstwem, bo już nastawiłam się na życie z Xavierem. Jakkolwiek to dziwnie nie zabrzmi, chciałam z nim być.

Znałam jego wady i zalety. Był dominujący i porywczy, ale z drugiej strony dobry i wrażliwy. Cenił sobie rodzinę i pomimo tego, że nasze priorytety w wielu kwestiach się różniły, to chciałam dać mu szanse.

Był pierwszą osobą, która tak bardzo stała się o moje względy.

Musiałam za dużo się na wdychać ściółki w lesie, bo już zupełnie mi się w głowie poprzewracało.

Jednak moje plany nadal krzyżowało widmo klątwy.

Złapała się za głowę, masując skronie.

— Nie wiem Nicolas. Serio, już nic nie rozumiem i nie obrażaj Beccy. To bardzo miła kobieta!

Naprawdę babcia Xaviera zrobiła na mnie dobre wrażenie. Westchnęłam, szkoda tylko, że ja przez te całą klątwę niekoniecznie wpisałam się w jej gust.

Nicolas posłał mi powątpiewające spojrzenie.

— No tak każda miła babuszka, mówi wybrance swojego wnusia, żeby spadała w siną dal. Ta kobieta powinna całować cię po rękach i dawać dokładkę obiadu.

— Przestań! — zmarszczyłam gniewne brwi. — Nie o to jej chodziło. On po prostu nie chce, żebym skrzywdziła Xaviera.

— Ale nie pomyślała, że tymi słowami skrzywdzi cię? Nie dość się już nasłuchałaś?! — krzyknął, waląc pięścią w stół.

Mężczyzna na ogół był opanowany i spokojny. W niewielu kwestiach dawał się ponieść emocją.

Westchnął głośno. W głowie miałam istne tornado.

— I co ja nam teraz zrobić? — jeśli Becca czuła klątwę, to chyba znaczyło, że ona wciąż gdzieś tam była? Ale po spotkaniu z moim mate nic się nie stało. Miałam puścić klątwę w niepamięć? Czy zostawić Xaviera?

Moje serce niebezpiecznie zadrżało, na samą myśl o tym.

Pragnęłam, zapytać się o tyle rzeczy Liz, ale od dawna nie ufałam jej w wielu kwestiach.

— Powiem ci, co masz zrobić. Masz pójść do Wielkiego Alfy i powiedzieć mu wszystko do końca! Myślę, że po tym powinien zrobić porządek ze swoją babcią. Może wyślę ją do jakiegoś sanatorium na drugim końcu kraju.

— Nie ma mowy! Wiesz, że rozmowa z Xavierem nie wchodzi w grę! — popatrzałam na niego z oburzeniem.

— Dlaczego?!

Spuściłam głowę, żeby ukryć się przed jego czujnym wzrokiem.

— Nie chcę, żeby Xavier pomyślał o mnie to samo co tamci ludzie. Nie chcę, żeby mną się brzydził. Nie zniosłabym tego — przyznałam szczerze, dokańczając ciszej.

𝚆𝚘𝚕𝚏 𝙱𝚕𝚘𝚘𝚍 - ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now