Rozdział 11

6.8K 299 17
                                    

Po opanowaniu emocji nie miałam już ochoty, na dokończenie przeprowadzki do pokoju Luny.

Musiałam się komuś wygadać. Jedyną osobą, która znała prawdę, był Alfa Nicolas. Postanowiłam, więc go poszukać licząc, że nie będzie robił nic związanego z biegiem. W końcu on też tutaj pracował.

Po kilku za błądzeniach wreszcie dotarłam do jego pokoju. Dzięki wyczulonym zmysłom poczułam, że jest w środku. Ostrożnie zapukałam do drzwi.

— Proszę.

Weszłam do pokoju i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Alfa siedział przy stoliczku i wypełniał jakieś papiery. Jego pokój był o wiele, większy niż mój pierwszy. Miał własny salon, w którym aktualnie się znajdowałam oraz dwie pary drzwi, które prowadziły do innych pomieszczeń. Jedne były otwarte, przez co mogłam dostrzec skrawek łóżka. Drugie pomieszczenie to zapewne łazienka.

— O to ty — powiedział, podnosząc wzrok znad papierów. Widać musiał być mocno zaaferowany tym, co robił, skoro nawet nie wyczuł, mojego zapachu.

— Przeszkadzam? — wiedziałam, że ma sporo spraw na głowie. Może nie potrzebnie tu przychodziłam.

— Nie. To nic ważnego, poza tym przyda mi się przerwa. Siadaj — wskazał krzesło naprzeciwko niego i zaczął zbierać kartki ze stołu. Poszłam za jego radą i zajęłam miejsce.

— Napijesz się czegoś? — wstał i podszedł do barku, popatrzyłam na okno. Pogada, była przepiękna, a niebo czyste w kolorze błękitu. Promienie słońca tańczył na panelach, rozświetlając pokój. —Wiem, że jest dość wcześnie — zreflektował się, zdając sobie sprawę, o czym myślę. — Ale wydaje mi się, że za równo i ty i ja potrzebujemy tego.

Popatrzyłam na niego, znał mnie trzy lata i doskonale widział, kiedy coś mnie trapiło. Uśmiechnęłam się do niego lekko.

— Co tam masz?

— Najlepszą w zachodniej watasze tequile.

— Może być — odparłam, nie miałam słabej głowy, więc raczej dwa kieliszki nic mi by nie zrobiły. Szczerze potrzebowałam, procentów.

Alfa wrócił do stoliczka z dwoma kieliszkami i butelką w ręku. Od razu polał mi alkohol i w wycisnął do kieliszków sok z wcześniej pokrojonej cytryny. Wzięłam łyk tequili, to samo zrobił Nicolas.

— To, co cię trapi? — zapytał, zdając sobie sprawę, że przyszłam mu się wygadać.

— W mojej aktualnej sytuacji wiele rzeczy. Już sama nie wiem co robić — pokrótce zaczęłam opowiadać mu naszą dzisiejszą kłótnię. — Nie chce ranić Xaviera, ale to jedyne wyjście, żeby on nie powrócił.

— Nie masz stuprocentowej pewność, że tą klątwą jest prawdziwa — odparł pewnie Alfa.

— Ale nie mam też stuprocentowej pewności, że nie jest. Wiesz dobrze, że jeśli okaże się prawdziwa, nie tylko Xavier będzie cierpiał — mówiłam, bawiąc się kieliszkiem.

— I szczerze myślisz, że unikanie Xaviera do końca twoich dni to jest dobry sposób?

— Oczywiście, że nie, ale czy mam inne wyjście? Nie znam innego sposobu na powstrzymanie jego.

Alfa nachylił się lekko do przodu i popatrzył mi prosto w oczy.

— Moim zdaniem to nie jest powstrzymywanie, tylko odwlekanie w czasie nieuniknionego.

— Nazywaj to, jak chcesz, ważne, że działa — odparłam, upijając kolejny łyk.

— Będę szczery, ja na twoim miejscu zaryzykował i co najważniejsze pogadał o tym z Xavierem. Wiesz dobrze, czym się zajmuje rodowite stado tych ziem, może oni coś na to poradzą.

𝚆𝚘𝚕𝚏 𝙱𝚕𝚘𝚘𝚍 - ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now