Rozdział 3

9.6K 388 62
                                    

Gwałtownie odwróciłam się do tyłu. Jakieś trzy metry ode mnie stał najprzystojniejszy wilkołak, jakiego w życiu widziałam.

Posiadał masywne ciało, niczym wyrzeźbione w kamieniu, mocne mięśnie, wysoka postawa. Twarz przywodziła na myśl greckiego boga. Wystające kości policzkowe i wyrysowana szczęka dawały mu surowości. Lekko zadarty nos, czekoladowe, niesfornie kręcone włosy opadające na czoło i wąskie usta, które teraz rozciągały się w najpiękniejszym uśmiechu, jaki w życiu widziałam, tworzyły niesamowity obraz, ale i tak najpiękniejsze były one — hipnotyzujące orzechowe oczy z iskierkami złota, które świeciły jak neon. Miałam ochotę się w nich zatopić i już nigdy nie wyjść. Skraść je i już na zawsze zachować dla siebie.

Po moim kręgosłupie rozszedł się prąd, przez który wyprostowałam się jak struna. Na rękach wystąpiła gęsia skórka. Musiałam przełknąć ślinę, bo w ustach miałam dosłownie Saharę.

Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, jego oczy zmieniły kolor na krwisto czerwony. To podziało na mnie, jak wiadro zimnej wody.

~ Ten mężczyzna, jest naszym mate! ~ krzyknęła uradowana Liz.

Wiem, dlatego muszę uciec od niego jak najdalej! Zdusiłam w sobie chęć przytulenia go. Ogarnij się! Nie możesz się do niego zbliżyć!

Szybko przemieniłam się w wilka i zaczęłam pędzić w stronę lasu. Biegłam jak nigdy dotąd. Czułam, jak moje łapy płonęły, ale nie podawałam się. Wiedziałam, że on mnie goni.

O ile to było możliwe, przyspieszyłam jeszcze bardziej. Skupiłam się, aby nie wpaść w drzewo. Wilk za mną nie robił tak szybkich uników. Po pewnym czasie zgubiłam go, a kiedy byłam pewna, że mnie nie znajdzie, przystanęła na polanie, by odpocząć. Położyłam się w trawie, żeby dać Liz chwilę na odsapnięcie. Moja wilczyca była na mnie wściekła.

W głowie miałam istny huragan. Nie wiedziałam jakim cudem? Czy los sobie ze mnie zażartował? Czy któreś z kwiatów w ogrodzie były po prostu halucynogenne, a wszystko, co się przed chwilą stało było iluzją? A może już zupełnie zwariowałam? Byłam w strasznym szoku, ale wiedziałam jedno, o ile ten wilk jest prawdziwy, nie może mnie dostać.

~ TY IDIOTKO! WRACAJ DO NIEGO! ~

Polana była skąpana w ciemności, jedyne światło dawał księżyc w kształcie rogalika. Serce dudniło mi w piersi jak oszalałe. W życiu nie biegłam tak szybko, jak dziś.

Z tego zdezorientowania dopiero po pewnym czasie, usłyszałam kroki i nagle za krzaków wyłoniło się trzech wilkołaków. Po zapachu rozpoznałam, że żaden z nich, nie był tym, przed którym uciekałam. Zawarczeli na mnie.

Nie potrzeba detektywa, by zauważyć, że nie mieli oni dobrych zamiarów. Od razu się spięłam i najeżyłam, przybrałam postawę obroną, stając na prostych łapach. Tak samo, jak oni zawarczałam w geście ostrzeżenia. Zaciągnęłam się mocniej powietrzem. Były to Omegi. Jako że byłam Deltą w świetle ustalonej hierarchii, powiń okazać mi szacunek, ale oni mieli na ten temat, zgoła inne zdanie.

Zaczęli mnie otaczać i chodzić dookoła. Wyostrzyłam swoje zmysły i czekałam na pierwszy ruch. Musiałam, się skupić na tym, co się działo teraz, jeżeli chciałam przeżyć. Najpierw zakatował szary. Chciał mnie ugryźć, ale zareagowałam błyskawicznie i podrapałam go pazurami po pysku. Za jego przykładem poszli towarzysze. Jeden skoczył na mój grzbiet. Próbowałam go rzucić, ale ten wczepił pazury w moją sierść, na co lekko zaskomlałam. Drugi ugryzł mnie w bok, wtedy nie wytrzymałam i zawyłam z bólu. Gryźli i drapali mnie na zmianę. Walczyłam z nimi, próbowałam się obronić, ale nie dawałam rady trzem wilkom. Upadłam na ziemię, nie mogąc już wytrzymać. Starałam się podbudować wolę walki, ale zmęczone ciało ledwie dawało radę zachować świadomość.

𝚆𝚘𝚕𝚏 𝙱𝚕𝚘𝚘𝚍 - ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now