Rozdział 5

8.9K 348 11
                                    

Złapałam Xaviera za ramiona i wbiłam w nie paznokcie, z powodu bólu. Próbowałam go odepchnąć, ale był za ciężki. Moje oczy nawiedziły łzy, które szybko odgoniłam. Ja nie płaczę.

Zacisnęłam szczękę. Po chwili ból zniknął, a brunet wyciągnął ze mnie swoje kły. Zlizał krew z mojego ramienia, żeby zasklepić ranę. Ostrożne podniósł głowę.

Popatrzył na mnie, jakby dopiero teraz uświadomił sobie, co zrobił. Jestem pewna, że w tym momencie mój wzrok wyrażał czystą nienawiści, złość i obrzydzenie.

— Przepraszam. Ja...Ja nie chciałem — rzucił, zagubiony cichym głosem. W jego wzroku odbijała się panika. Wyglądał, jak przestraszony chłopiec.

Nie zamierzałam go słuchać. W moim ciele wybuchła wściekłość.
Puściłam go i przechodząc pod jego ramieniem, popędziłam w stronę schodów. Z zaskoczenia nie poszedł za mną.

Wiem, że pewnie wcześniej przemawiał przez niego wilk, co nie zmienia faktu, że ten kundel mnie oznaczył!

Pchana złością pobiegłam na samą górę. Rozejrzałam się dookoła. Miałam świadomość, że drugi urządzony pokój, będzie pokojem Luny. Reszta pomieszczeń, była prawdopodobnie pusta, czekając na dzieci. Aż minie dreszcz przeszedł na myśl o zakładaniu rodziny. Ja się nie nadaje do roli, partnerki a co dopiero matki!

Pootwierałam większość drzwi, za trzecim razem trafiłam na właściwy pokój w kolorze herbacianym, z białymi zdobieniami na ścianach w kształcie, kwiatów.

Meble były z białego drewna, z wyrzeźbionym w nim motywem winorośli. Duże łóżko z baldachimem stało przy ścianie i zajmowało większą część pomieszczenia, naprzeciwko niego były dwie kanapy z przyjemnego białego materiału, pomiędzy nimi stał ciemny stoliczek. W rogu pokoju postawiono wielką szafę.

Całość robiła wrażenie komnaty księżniczki. Już po wystroju wiedziałam, że to na sto procent pokój Luny. Pachniało od niego autorytetem i klasą.

Dostęp do niego ma tylko Luna, nikt nie może do niego wejść bez jej zgody, nawet Alfa. Kiedy Luna potrzebowała chwili prywatności, ratunkiem dla niej był ten pokój. Chyba większość wilczyc, zdążyła się przekonać, jak denerwujące potrafią być Alfy. Jest naprawdę niewiele stad, w które nie posiadają tych pokoi. Jak wszystkie moje plany zawiodą, to po prostu zaszyje się w tym pokoju do końca mojego życia, unikając Xaviera.

Z wściekłością zatrzasnęłam drzwi. Dopiero teraz zauważyłam, że z rany na brzuchu zaczęła mi sączyć się krew. Musiałam ją otworzyć, kiedy biegłam.

Przeklęłam i zacisnęłam zęby. Lekko pochyliłam się, łapiąc się miejsce otwarcia. Cudem udało mi się dotrzeć do łóżka. Po czole spływały mi słone krople potu.

W tym samy momencie usłyszałam, głośne walenie w drzwi.

— Charlotte wypuść mnie! — krzyczał, po drugiej stronie Xavier. Mam mu ochotę powiedzieć, aby spadał stąd, ale nie miałam na to siły. Przymknęłam oczy.

W głowie mi szumiało, a krzyki brunet za drzwi nie pomagały.

W sercu czułam pustkę i wiedziałam, że przez dwadzieścia cztery godziny od ugryzienia, powinnam przebywać blisko swojego matę, aby nie czuć odrzucenia i smutku. Przez blisko nie mam na myśli odległość dziesięciu metrów, tylko te żałosne pieszczoty, typu przytulanie i coś więcej. Dlatego na ogół oznacza się partnerkę za obopólną zgodą!

Niestety w moim przypadku, nie mogłam pozwolić sobie na taki komfort, ponieważ mój partner był impulsywnym gburem! Warga niebezpiecznie, zaczęła mi drżeć. Xavier, dlaczego to zrobiłeś? Sprawa i tak była skomplikowana!

𝚆𝚘𝚕𝚏 𝙱𝚕𝚘𝚘𝚍 - ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now