Rozdział 25

4K 137 35
                                    

#nadziejaumieraostatnia. 

Wszystkiego dobrego z okazji świąt!!!

...

Sebastian.

Przez całe dnie siedziałem zamknięty w celi. Miałem już dość marnowania czasu. Byłem przekonany, że Shopie uwolni mnie właśnie w  święto księżyca, gdy cała wataha będzie na imprezie z tej okazji. Czas mijał, a ona się nie pojawiała. Powoli zaczęła kiełkować we mnie myśl, że będę musiała uwolnić się stąd na własną rękę. 

Wataha z południa chciała najechać watahe Xaviera właśnie w święto księżyca. Ja miałem być ich łącznikem. Potwierdzić, czy teren jest czysty, czy nie ma żadnej ochrony itp. W zamian za to darują mi życie i pozwolą odejść.

Składało się to idealnie z prośbą Shopie. Mogłem w tym czasie zabić Lottie. Nikt by mnie nawet o to nie podejrzewał. Cała wina spadłaby na tych dzikusów z południa i to oni poczuliby na sobie gniew Wielkiego Alfy.

Uśmiechnąłem się na myśl o tym, jaki sprytny byłem. Wszyscy myśleli, że mają mnie w garść, ale tak naprawdę to ja kierowałem tą rozgrywką. 

Po korytarzu rozniósł się stukot szpilek.  Mój uśmiech tylko się poszerzył. Nigdy się nie mylę. Shopie wybrała akurat ten dzień, gdzie w więzieniu nie było ochrony.

Pojawiła się w pół świetle, ubrana w pudrowo różową sukienkę, która podkreślała jej kształtne piersi, u dołu była rozkloszowana. Przyozdobiona gdzieniegdzie, różami zrobionymi z materiału.  Inna dziewczyna zniknęłaby w tej sukience, ale nie ona. 

Shopie jak zwykle popatrzyła na mnie z obrazą. Puściłem jej oczko, żeby jeszcze bardziej ją zirytować. 

- Już myślałem, że nie przyjdziesz i zostawisz mnie na pastwę losu tych wilkołaków.

- Wyjaśnijmy sobie coś. Nie robię tego dla ciebie tylko dla mnie i Xaviera. Masz się pozbyć tej suki Charlotte — wilczyca z rozmachem, otworzyła drzwi do celi. 
- Ja wywiązałam się ze swojej części umowy. Teraz twoja kolej — popatrzyła na mnie hardo. 

- Zawsze dotrzymuje słowa. 

Wstałem na równe nogi, czując ból w zastałych mięśniach. Bez wahania wyszedłem z celi. 

Teraz patrzyłem na Shopie z góry. 
Biorąc ją z zaskoczenia, przytuliłem do siebie jej chudą postać. Pachniała słodko jak miód i żadne borówkowe perfumy nie zdołały ukryć jej naturalnego zapachu.

- Nie martw się Shopie, pozbędę się tej kłamczuchy, żebyś razem z Xavierem mogła żyć długo i szczęśliwe. 

Shopie z furą odepchnęła mnie od siebie. Nie protestowałem. 

- Nigdy więcej tego nie rób! - warknęła. Gniew przeniknął jej twarz. - Żeby było jasne, jeśli cię znowu złapią, to się nie znamy. To nie ja cię uwolniłam. Piśnij chociaż słówko, a przekonasz się, że będzie na ciebie czekało coś gorszego, niż gniew Alfy. 

Podniosłem ręce do góry. 

- Aż mam ochotę dać się złapać, żeby zobaczyć, na co cię stać — wilczyca zacisnęła mocno zęby. Zaśmiałem się cicho. — Nie martw się kochanie. Nie dam się złapać. 

Shopie popatrzyła na mnie z powątpiewaniem.

- Nie lekceważ Xaviera, dobrze ci radzę. Wyjdź za pięć minut. Nikt nie może zobaczyć nas razem — następnie odwróciła się w stronę wyjścia. Szła zamaszysty krokiem w stronę schodów, ale na pierwszym stopniu zatrzymała się. 

𝚆𝚘𝚕𝚏 𝙱𝚕𝚘𝚘𝚍 - ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now