Rozdział XVII

185 3 1
                                    


***

Wieczór w Londynie był wyjątkowo chłodny. Czuć było już zimowe powietrze, a nocami temperatura spadała poniżej zera. Na ulicy Pokątnej większość osób spędzała czas w ciepłym centrum handlowym, mało kto decydował się na spacer. W hotelu w Dziurawym Kotle paliło się tylko jedno światło. O takiej porze raczej ciężko było o turystów. Tom właśnie skończył sprzątać bar, gdy ostatni klient wyszedł, żegnając się i rzucając barmanowi spory napiwek. Niski czarodziej uśmiechnął się do siebie i machnął różdżką w stronę drzwi, by je zamknąć. Na dzisiaj już miał dość klientów. Gdy wychodził do swojego apartamentu po schodach, odprawił pokojówkę, jak miał to w zwyczaju od ponad trzydziestu lat, kiedy to na dobre przejął pub wraz z hotelem po swoim ojcu. Nie zdążył jednak wyjść na górę. Został mu ostatni stopień, kiedy potężny huk zagłuszył wszystko wkoło, a Dziurawy Kocioł zamienił się w ruinę. 

***

Na Grimmauld Place poprzedniego wieczoru panowała lekko napięta atmosfera, ale prawie wszystkim towarzyszyło uczucie ulgi. Nikt nie spodziewał się, że Minister Magii we własnej osobie, jest w stanie w pełni zaakceptować powrót Bellatrix Lestrange i Cemerie Decident do świata żywych. Nie mógł zostać długo, ale obiecał, że nazajutrz zjawi się u nich i razem obmyślą nowy plan działania. 

- Śpij teraz, już przy Tobie jestem - szepnął Lucjusz, gdy wtulał się w Narcyzę w ich sypialni - Nie mogłem pozwolić, żeby stała się Wam krzywda. Wiesz o tym, że ten list to kłamstwo.

- Spałeś z nią? - zapytała Narcyza przez łzy.

- Oczywiście, że nie - odpowiedział szybko, całując żonę w policzek - Nigdy bym tego nie zrobił.

- Ale całowaliście się... przytulałeś ją... wyglądałeś, jakbyś był w niej zakochany...

- Narcyzo, robiłem to, co mi kazała, żeby Wam nic nie groziło! - odpowiedział dosadnie, przytulając ją jeszcze mocniej - Ale wszystko ma swoje granice. Gdyby chciała mi się wpakować do łóżka, to na pewno bym coś wymyślił. Wolałbym umrzeć, niż zrobić to z nią.

- Nie mów tak...

- Ale to prawda. A ona zapłaci za wszystko. Znajdziemy Elise, a ona będzie błagać o litość. Ona i Rudolf. A teraz idź spać, kochanie - dodał, całując ją w czoło - Już się nigdzie nie wybieram. 

- Boję się, że jak się obudzę, to Ciebie nie będzie...

- Będę - powiedział i pocałował ją w usta - Zawsze będę.

***

Lucjusz zszedł do kuchni, w której siedzieli Aidan, Bellatrix, Cemerie, Andromeda Harry i Draco. Hermiona z Romildą zajmowały się dziećmi, Ron, Parvati, Ginny i Blaise wrócili do siebie. 

- Ja się przyznaję, użyłam Imperiusa, ale nie miałam wyjścia - usprawiedliwiała się Cemerie przed Andromedą. 

- Imperius mnie nie interesuje, ważne, że nikogo nie zabiłyście - odpowiedziała brunetka. 

- O, zdradziecki Blondas się pojawił - zakpiła Bellatrix. 

- Lucjusz! - przywitała się Andromeda - Jak ona się czuje? - zapytała, podchodząc do niego i łapiąc go za ramię. 

- Jest lepiej - odpowiedział - Ale musimy działać.

- Co tam się wydarzyło? - spytała Andromeda - Nie trzymała Cię pod Imperiusem?

- Nie - odpowiedział Lucjusz, nalewając sobie do szklanki ognistej whisky - Nawet przyznała mi się, że się brzydzi czarną magią. 

- Nie próbowała na Tobie żadnych sztuczek? - ciągnęła Andromeda - Żadnej amortencji, ani nic?

Siostry Black: Nowa Wojna [4]Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora