Rozdział XXXVI

147 5 9
                                    


***

Harry rzucił się w stronę Ginny, powalając ją na posadzkę. Serce biło mu jak młotem, gdy uświadomił sobie, że siostra jego najlepszego przyjaciela mogłaby właśnie zginąć. Gdy spojrzał na nią i zobaczył, że ciężko oddycha, już chciał się ucieszyć, kiedy usłyszał krzyk swojego kolegi z dormitorium. 

- Nie! Nie, Dean, proszę, obudź się! - to Seamus Finnigan klęczał przy ciele swojego najlepszego przyjaciela, który leżał martwy na posadzce. 

Zaklęcie wycelowane w Ginny musiało się odbić w momencie, gdy Harry powalił ją na ziemię i trafić właśnie w Deana. Blaise do nich podbiegł, przytulając swoją dziewczynę z całych sił, a Harry, wciąż klęcząc przy nich, obserwował z odległości, jak Bill i Percy Weasley, który dołączył do walki, zajmują się martwym ciałem Deana. 

Nie było dane Harry'emu dłużej przyglądać się martwemu kumplowi, bo rozległ się kolejny huk i prawie wszyscy ludzie Umbridge zostali powaleni na ziemię, a pozostali zaczęli uciekać w popłochu. Teraz została już sama Pansy Parkinson, a po jej minie można było wywnioskować tylko, że jest przerażona zaistniałą sytuacją. 

- Przeżyłaś wcześniej, tylko dlatego, że tak postanowił Minister Magii - zaczęła Cemerie, zbliżając się do niej z jadowitym uśmiechem na twarzy - Ale teraz Minister Magii będzie niesamowicie ucieszony, gdy będziesz martwa. 

Pansy rzuciła się do ucieczki, ale Cemerie rzuciła nią zaklęciem, zwalając ją z nóg. Różdżka Pansy wyleciała z jej dłoni i potoczyła się z głuchym echem po korytarzu. Po chwili przy niej pojawił się Cormac, który złapał różdżkę i przełamał ją na pół. Pansy zasłoniła twarz dłońmi, trzęsąc się ze strachu. 

- Teraz się boisz, co? - Cemerie zmrużyła oczy - Mam ochotę zastosować na Tobie wszystkie najgorsze zaklęcia. 

- Już mi oddałaś! - krzyknęła Pansy - Zrobiłaś mi to samo co ja zrobiłam Glorii! I trzymałaś zamkniętą w piwnicy! Błagam, nie rób mi już krzywdy! 

- I naprawdę myślisz, że Cię posłucham? - zaśmiała się - Naprawdę myślisz, że tylko dlatego, że prosisz daruję Ci życie? 

Nagle Cemerie odwróciła się gwałtownie, gdy usłyszała krzyk swojej przyjaciółki. Bellatrix leżała na posadzce i w lekkim szoku patrzyła się na mężczyznę, który ją powalił. 

- Cieszę się, że to ja mogę Cię zabić - powiedział Stefan McKinnon, zbliżając się do byłej śmierciożerczyni.

- Gdybym wiedziała, że ma czystokrwistego bachora to może bym go oszczędziła - zaśmiała się Bella, a chwilę później zjawili się przy niej Cemerie i Harry. 

- Stefan! - krzyknął Harry - Dlaczego mi nie powiedziałeś? Dlaczego nie powiedziałeś, że jesteś jego synem? Syriusz był moim ojcem chrzestnym! Był mi najbliższą osobą! Mogłeś zapytać o cokolwiek chciałeś!

- Najbliższą Ci osobą, tak? - Stefan wycelował teraz różdżkę w Harry'ego - Ale podobno to Ty doprowadziłeś do jego śmierci! To przez Ciebie mój ojciec nie żyje! Bo Ty postanowiłeś zgrywać bohatera! 

Harry na te słowa wycelował swoją różdżkę w Stefana i cisnął w niego zaklęciem, ale chybił. W międzyczasie Bellatrix podniosła swoją różdżkę z ziemi i teraz razem z Harrym i Cemerie celowali w mężczyznę. 

- A Ty musiałeś dołączyć do przegranych, tak?  - Bella zmrużyła oczy - Twój ojciec by tego nie pochwalił. 

Stefan uniósł różdżkę i zaczął ciskać zaklęciami w trójkę przeciwników. Z pewnością był dobrze wyszkolony, ale nie mógł mieć żadnych szans z dwoma byłymi śmierciożerczyniami i aurorem. Siła jednego zaklęcia wyrwała Stefanowi różdżkę z dłoni, a on, chcąc ją złapać potknął się i wypadł przez barierkę. 

Siostry Black: Nowa Wojna [4]Where stories live. Discover now