Rozdział XXII

156 4 0
                                    


***

O czwartej czterdzieści pięć Cemerie, Aidan i Bellatrix zeszli do salonu. Czekał już tam na nich Kingsley. Nie mieli dokładnego planu na odbicie Glorii. Ich zadaniem było po prostu dostać się do jej budynku, a następnie wejść do mieszkania, nie robiąc wokół siebie zamieszania. Posłanie tam skrzata odpadało, gdyż Tora od razu by go usłyszała lub nawet zauważyła, a wtedy z pewnością nie zdążyliby odebrać Glorii. Plan więc zakładał, że Bellatrix i Cemerie będą udawały nowe lokatorki, które mają problem z dostępem do wody, a do mieszkania w międzyczasie wejdą Kingsley z Aidanem. 

- To głupie  - powiedziała Cemerie, która na czas tej misji skróciła sobie włosy do ramion i pofarbowała na rudo - Rozpozna nas...

- Sama bym siebie nie poznała przez Ciebie - odpowiedziała jej Bellatrix z naburmuszoną miną. Ona miała platynowe włosy, które sięgały jej ledwo ramion - Bardziej mnie martwi, że o tej godzinie będzie spała...

- To obudzimy sukę - rzekła Cemerie - Oby udało nam się ją dzisiaj wykończyć.

- Złapać i tu przyprowadzić - poprawił ją Kingsley - Nie możemy jej tam zabić, wiesz o tym?

- Ale tutaj już tak, prawda? - drążyła Cemerie.

- Morderstwo nie jest rozwiązaniem - rzekł cierpliwie minister - Zwłaszcza, że ona nikogo nie zabiła. 

- Może dla Ciebie - odpowiedziała Cemerie - Ale przez wszystko, co zrobiła, zasługuje na śmierć. 

- Może i tak - ciągnął Kingsley - Ale to nie znaczy, że trzeba to od razu zrobić. Gotowi? - spytał, a gdy cała trójka kiwnęła głowami dodał - Chodźmy na zewnątrz. Stamtąd deportujemy się pod jej mieszkanie. 

***

- Wow, fajne osiedle - skomentowała Bellatrix, gdy stanęli przed marmurową bramą dzielącą bloki mieszkalne czarodziei - I mugole tego nie widzą?

- Widzą - powiedział Kingsley - Myślą, że to po prostu normalne osiedle - wyjaśnił - Ale tylko czarodzieje mogą zobaczyć jak naprawdę jest w środku.

- A jak tam się dostaniemy? - spytała Cemerie - To jest chyba strzeżone. 

- Hasło do wejścia to numer mieszkania - odpowiedział minister.

- Nie spotkałem wcześniej żałośniejszego zabezpieczenia - rzekł Aidan, marszcząc brwi - Przecież na ten teren praktycznie każdy może wejść, nawet mugol.

- Mugol nie wejdzie, bo musiałby wiedzieć jaki kod wpisać na domofonie - wyjaśnił Kingsley - Kod jest taki sam jak przy wejściu do Ministerstwa Magii dla interesentów: 62442. Dopiero po jego wpisaniu odzywa się kobiecy głos i prosi o numer mieszkania. A każdy numer mieszkania składa się z czterech cyfr i litery. Mieszkanie Tory ma numer 7983T. Wątpię, żeby jakikolwiek mugol się tego domyślił. A jeśli nawet, to żeby wejść trzeba nacisnąć klamkę bramki ręką, która ma moc. Jak nie wyczuje mocy, to nie wpuści. 

- Pomysłowe - Aidan jednak zwrócił honor ministrowi - Dobra, to czas iść - dodał, a Kingsley narzucił na siebie Pelerynę Niewidkę Harry'ego.

Podeszli do bramy i Kingsley zrobił tak, jak wcześniej tłumaczył reszcie. Rzeczywiście wszystko się udało i już chwilę później byli na terenie osiedla. Było tam osiem pokaźnych rozmiarów, nowoczesnych apartamentowców. Każdy z nich mógł śmiało mieścić około czterdzieści mieszkań. Każde z nich posiadało taras lub przestronny balkon. Czarodzieje widocznie lubili ze sobą rywalizować, gdyż na balkonach dało się zauważyć różnego rodzaju udogodnienia. Jakaś rodzina z pierwszego piętra miała na swoim balkonie basen z dwoma zjeżdżalniami, inni, mieszkający na parterze, ze swojego ogrodu zrobili mały ogród botaniczny, a jedni czarodzieje, mieszkający na piątym, ostatnim piętrze, wyposażyli swój balkon w nadziemną karuzelę. Mimo, że dopiero co zaczął się listopad, niektóre balkony i tarasy już teraz były przystrojone w świąteczne ozdoby, a jedne, były bardziej ekstrawaganckie od drugich. 

Siostry Black: Nowa Wojna [4]Där berättelser lever. Upptäck nu