Błyskawica

140 8 0
                                    

Dwoje nieumarłych prowadziło chłopców w stronę miejsca, w którym znajdowała się Katherine. Nico zauważył, że poruszali się dość szybko jak na szkielety. Jego siostra musiała przywołać wojowników, którzy prawdopodobnie zmarli dość wcześnie, więc mają więcej siły niż pozostali nieumarli. 

-W ogóle mi się to nie podoba... - zaczął jeden nieumarły szeptem

-Oh, mnie też- odpowiedział mu drugi, również szeptem - Wolałbym wrócić do domu i trzymać się z dala od NIEJ, ale musimy pilnować Pana Di Angelo

-Tak, tak...masz rację - powiedział drugi - Pan Hades by nas ukarał...

-Eeee, wiecie, że was słyszymy? - zapytał Leo, próbując iść blisko szkieletowców i starać się nie krzywić na ich widok.

Nieumarli tylko spojrzeli na niego, o ile w ogóle można powiedzieć, że szkielety mogą na kogoś spojrzeć, ale już nic nie powiedzieli.

-Ok...to jest na maksa dziwne... - zaczął Leo, ale Nico od razu go uciszył i wskazał palcem przed siebie.

Doszli do miejsca, gdzie ukrywali się Piper, Percy i Annabeth. Gdy ci ich zobaczyli, ucieszyli się, ale tylko na chwilę. Zauważyli też dwoje nieumarłych, więc syn Hadesa musiał im szybko wyjaśnić o co chodzi. Później wszyscy patrzyli na to, co dzieje się przed nimi.

-Słuchajcie, mam plan. - Annabeth zaczęła wyjaśniać pozostałym, to co planowało wcześniej. Nico uważał jej plan za dobry, ale wiedział, że muszą postąpić inaczej.

-Jej armia... jest cała złożona z nieumarłych, do tego jeszcze pokryła ich lodem? - powiedział przerażony Nico. Był załamany tym, co robi jego siostra. - Mój ojciec pewnie niedługo wyczuje to, co ona zrobiła. Nie wiem, co z tym zrobi, ale może zrobić się niebezpiecznie. Nie powinniśmy iść walczyć, możemy zrobić jej krzywdę...albo bardziej oni zrobią krzywdę nam.

-Mogę spróbować zaczarować ją czaromową, a wy będziecie mnie kryć. Może zdołam jej pomóc. - powiedziała zmartwiona córka Afrodyty. Ona też uważała, że walka w tym przypadku nie pomoże.

Nikt tak właściwie nie wiedział co zrobić. Herosów było za mało w porównaniu do całej armii stworzonej przez Katherine. Jako półbogowie często byli w takich sytuacjach, ale teraz ich wrogiem była ich przyjaciółka...Mimo wszystko, nie chcieli jej zranić. Wiedzieli, że jest chora i może tego nie kontrolować. 

W tym momencie obok nich, niespodziewanie pojawiła się jakaś postać, jakby przyleciała do nich, nie wiadomo skąd. Annabeth i Piper niestety poznały tę kobietę i nie były zadowolone.

-Tylko nie to...- zaczęła Piper, wyprostowując się.

-Witajcie ponownie, dziewczyny. - odezwała się chytro, Arya. Pomniejsza bogini, którą heroski spotkały wcześniej wyglądała tak samo jak przy ich spotkaniu z ventusem. To przez nią Katherine musiała otworzyć Tartar, i prawdopodobnie przez to pogorszyło się jej zdrowie psychiczne.

-Czego chcesz? - zapytała Annabeth.

Reszta domyśliła się, kim jest bogini, która pojawiła się przed nimi. Słyszeli historię, która spotkała dziewczyny na dziwniej, porzuconej wyspie.

-Wiem, jak to wygląda. - odpowiedziała sucho Arya. - Ale jestem po waszej stronie. Musiałam zrobić to, aby przepowiednia się dopełniła. Wkrótce to zrozumiecie.

-To przez ciebie moja siostra otworzyła Tartar. - powiedział Nico - Jak możesz być niby po naszej stronie?

Arya westchnęła, jakby była zmęczona tym wszystkim. Była boginią, co prawda pomniejszą, ale była nieśmiertelna. Nigdy nie mogła zrozumieć, czemu śmiertelnicy są tak próźni i nic nie rozumieją. Każdy ma swoje przeznaczenie i od niego nie ucieknie. 

-Mój ojciec, Zeus, miał do mnie prośbę. Właściwie to nie prośba, tylko prawie rozkaz...ale nieważne. To, co się dzieje z Katherine musiało się wydarzyć. Musiała otworzyć Tartar, żeby jej zdrowie podupadło. Wszystko ma jakiś cel.

Will zauważył, że Nico był cały czerwony ze złości. Gdyby na tej wyspie pozostały jeszcze jakieś rośliny, wszystkie pewnie by zwiędły.

-Więc jaki cel ma to, że moja siostra jest w takim niebezpieczeństwie?

Arya spojrzała na syna Hadesa, dziwnie łagodnym wzrokiem i odpowiedziała:

-Niedługo się niestety przekonasz.

I w tym momencie uniosła ręce do góry, przyzwała ogromną, głośną błyskawicę i zniknęła.

Huk jaki spowodowała błyskawica, zwrócił uwagę Katherine i jej armii. Potomkini Chione odwróciła się i od razu zauważyła herosów, którzy do tej pory, pozostawali niezauważeni.


Bardziej bogini niż heroska...Where stories live. Discover now