Wątpliwości

506 25 4
                                    

-Dlaczego tak długo zwlekasz? Nie mamy wiele czasu. Powinnaś ujawnić miejsce swojego pobytu już dawno temu.- powiedziała zdenerwowana Chione do Katherine.

Katherine wiedziała, że babcia może odwiedzać ją podczas snu i na początku cieszyła się, że może utrzymywać z nią kontakt i lepiej ją poznać, ale stawało się to dla niej coraz bardziej uciążliwe. Nie mogła wypocząć ani zebrać myśli. Chione odwiedzała ją teraz właściwie codziennie i była coraz bardziej natarczywa. Nalegała, by dziewczyna wreszcie ujawniła się i pokazała wszystkim, gdzie się znajduje, aby móc spełnić słowa przepowiedni.

-Musisz im pokazać naszą siłę, Katherine.

-Nie jestem tak silna jak ty, Chione. Nie wiem, czy dam radę to zrobić. Co jeśli zawiodę?- zapytała cicho Córka Hadesa

Chione spojrzała na nią wściekłym wzrokiem, ale po chwili uspokoiła się. Wiedziała, że musi udobruchać wnuczkę i sprawić, żeby ta uwierzyła w siebie. Inaczej wszystko przepadnie. Całe ich dziedzictwo. Chione nie mogła na to pozwolić.

-Owszem, nie jesteś. Ale pomogę ci...Dam ci swoje błogosławieństwo, jeśli okażesz się zbyt słaba.

Katherine spojrzała na Boginię Lodu i nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Jeśli Chione mówiła prawdę i naprawdę da jej swoje błogosławieństwo to może sobie poradzi. Może jej nie zawiedzie...

-Bogowie...naprawdę? Naprawdę to zrobisz? Dziękuję. Dziękuję Chione, obiecuję, że cię nie zawiodę...

-Nie rzucaj słów na wiatr. Daję ci 2 dni. Wtedy spełni się przepowiednia.

Bogini zniknęła. Katherine obudziła się nagle i zaczerpnęła głęboko powietrza.

                              ***
Percy siedział na łóżku, w kajucie swojej dziewczyny. Annabeth była w złym humorze. Siedziała przy biurku i próbowała pracować nad jakimś projektem z ołówkiem w ręku, ale właściwie to rysowała tylko jakieś nieokreślone ślaczki. Może coś oznaczały, Percy nie był architektem, ale wydawało mu się, że jego dziewczyna jest myślami gdzieś indziej.  W pewnym momencie nagle wstała i zaczęła spacerować po pokoju. Syn Posejdona przyglądał się temu chwilę, aż w końcu nie wytrzymał.

-Powiesz w końcu o co chodzi?

Annabeth nawet na niego nie spojrzała, jakby była gotowa na to pytanie. Wzięła głęboki wdech i odpowiedziała:

-Czytałam kiedyś...

Percy dramatycznie przewrócił oczami i przerwał dziewczynie:

-Nie musisz zaczynać tak każdego zdania, Mądralińska.

Annabeth tylko zgromiła go wzrokiem i kontynuowała:

-Czytałam kiedyś o herosie, który miał chorobę dwubiegunową. Był bardziej niestabilny niż zwykły człowiek z taką chorobą...ale Katherine nie jest tylko herosem. Ma w sobie więcej krwi bogów, więc pewnie jest jeszcze bardziej niestabilna psychicznie...Na Hadesa, to się nie skończy dobrze.

Percy zmartwił się i zapytał:

-I co jeszcze czytałaś o tym herosie?

Annabeth zamyśliła się chwilę. Nie wiedziała, czy powinna martwić swojego chłopaka. O ile dobrze pamięta (a raczej jest pewna, co do swojej pamięci), to choroba Katherine mogła okazać się dla nich bardzo niebezpieczna i przynieść straszliwe skutki.

-Heros był manipulowany przez jakiegoś innego boga...zachęcany do władzy i strasznych rzeczy...- tu Annabeth zacięła się i spojrzała na chłopaka.
Percy uniósł brwi na znak, żeby kontynuowała.

Annabeth znowu ciężko odetchnęła.
-Ten heros...mieszkał ze swoimi krewnymi. W napadzie szału...sprawił, że wszyscy zwariowali. Zostali zahipnotyzowani i zrzucili się z dachu domu. Ten heron był chyba synem Hypnosa, boga snów. Musiał jakoś wpłynąć na ich umysł podczas snu i...

Percy zauważył, że dłonie Annabeth drżą. Przytrzymał je i spojrzał jej w oczy.

-Posłuchaj. Musimy wierzyć, że Katherine jest inna. Że pozostało w niej jeszcze coś dobrego. Damy radę. Tak jak zawsze. Pamiętasz?

Annabeth zwróciła głowę w kierunku swojego chłopaka i lekko nią skinęła. Percy przytulił ją.

-Nie martw się. Mierzyliśmy się już z gorszymi rzeczami.

                          ***
Damon próbował zasnąć w swoim łóżku w domku Demeter. Od czasu, gdy całkowicie wyzdrowiał czuł się fizycznie znakomicie. Miał nadzieję, że Kate niedługo wróci i będą mogli znowu się spotkać. Ale po tym, co ostatnio usłyszał...Nie mógł uwierzyć, że Katherine mogłaby zrobić coś Monie.
Powinien chyba jej powiedzieć, że Mona nie flirtuje z nim ani nic z tych rzeczy. Powinien jej powiedzieć, że Mona woli dziewczyny, a on jest jedynie jej przyjacielem. Nie domyślił się, że Katherine może to aż tak wstrząsnąć. I jeszcze jej choroba...Damon był teraz kompletnie zagubiony. Rozmawiał z Nico, ale niewiele to dało. Kate nie dawała znaku życia od bardzo dawna. Mogli mieć jedynie nadzieję, że nic jej nie jest i ma się dobrze. Jeśli coś by się jej stało z jego powodu, Syn Demeter nigdy by sobie tego nie wybaczył.
                               
                              ***

Hej! Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Co tam u Was?
Miłego dnia, Herosi!

Bardziej bogini niż heroska...Onde as histórias ganham vida. Descobre agora