Syn Demeter

2.9K 197 3
                                    

Kolejny dzień minął Katherine zaskakująco szybko. Cały czas myślała o spotkaniu z Damonem. Podczas lekcji z Chejronem, nie mogła się skupić. Centaur tylko podniósł brwi, nie wiedząc, dlaczego Kate jest tak rozkojarzona.
Wieczorem dziewczyna czekała na syna Demeter obok swojego domku. Nico był w tym czasie w Podziemiach, więc obyło się bez zbędnych pytań. Kochała brata, ale na razie nie chciała mówić mu o Damona, nie wiedząc jeszcze, co do niego czuje.
-Cześć-ciepły głos chłopaka wyrwał Katherine z zadumy.
-Hej-odpowiedziała zaskoczona
-Wszystko w porządku? Możemy iść?-zapytał ciemnowłosy. Był ubrany w ciemne spodnie i ciemnozieloną koszulę. Jego włosy wydawały się lśnić, jak gdyby rośliny rosły na słońcu. Twarz miał zatroskaną, a pod brwią Katherine zauważyła, wcześniej niedostrzegalną małą bliznę.
-Tak, w porządku. Chodźmy.-córka Hadesa uśmiechnęła się i zarzuciła swoje śnieżnobiałe włosy do tyłu.
Szli obok rzeki przez około dziesięć minut. Katherine była tak podekscytowana, że kwiaty wokół niej zaczęły pokrywać się szronem. Na szczęście obecność Damona, syna Demeter, spowodowała, że rośliny zaczęły kwitnąć zdrowe.
Gdy zatrzymali się, chłopak wziął Kate za rękę.
-O to główna część naszego wspólnego wyjścia
Katherine podążyła za nim wzrokiem, ale nie zobaczyła niczego szczególnego. Tam, gdzie patrzył Damon rosły tylko niskie drzewa i krzewy.
-Damon, ale...-zająkała się, ale chłopak uciszył ją gestem ręki, poczym zrobił krok do przodu i machnął dłonią. Katherine spojrzała na jego zielone oczy pytająco, ale on tylko się uśmiechnął. Po chwili Kate zrozumiała o co chodziło. Na znak Damona, niskie zielone drzewa zmieniły się w wysokie jasnoróżowe wierzby. Kwiaty, które były pozbawione koloru, stały się teraz jaskrawe i chociaż było już ciemno, one zdawały się lśnić promieniami słońca. Kate zauważyła także strumyk, a obok niego ławkę, na której usiadli.
Dziewczyna spojrzała na Damona.
-To naprawdę cudowne. Potrafisz to zrobić ze wszystkimi roślinami?
-Ja potrafię to, ty potrafisz zamrażać, wzywać umarłych i Bogowie wiedzą co jeszcze-zaśmiał się lekko
-Taka już nasza natura. Nie chwaląc się, potrafię także wzywać noc.
-A ja zrobić trzęsienie ziemi albo stworzyć nowy las.
Śmiali się razem i rozmawiali jeszcze długi czas. Kate opowiedziała mu o swoim dzieciństwie, a także wyjaśniła powód gniewu na Monie. Damon rozumiał i wiedział już, co stało się z jej matką. Gdy wstali, Katherine poczuła zawroty głowy. Złapała Damona za rękę i niespodziewanie zemdlała. Zdąrzyła jedynie zobaczyć jak chłopak podnosi ją i biegnie w stronę obozu...

Tymczasem Katherine pogrążyła się w śnie. Była na polu pełnym śniegu. Nie czuła chłodu, chociaż była ubraną tylko w swoją czarną sukienkę, ale dzięki temu, że była potomkinią bogini śniegu, zawsze czuła się lepiej jak nastawała zima. Będąc w Podziemiach, wprawdzie nie było śniegu, ale czuła zmianę pór roku. Często rozmawiała o tym z Demeter, która odwiedzała swoją córkę w domu Hadesa. Wtedy jeszcze nie myślała, że kiedyś pozna jej przystojnego syna...
-Witaj, Katherine.
Głos kobiety był chłodny, ale łagodny na swój sposób. Kate odczuwała w nim tęsknotę i troskę. Postać miała takie same włosy jak ona i jej matka, białe jak śnieg. Oczy, w odróżnieniu od Katherine były jasne, a sukienka jasnoniebieska. Kobieta była piękna, w jej twarzy było widać dumę. Katherine rozpoznała tę osobę...
-Babcia?-
-Owszem, moja droga. Chciałam cię odwiedzić osobiście, ale Bogowie nie przepadają za mną. Jak wiesz, stanęłam przeciwko nim w wojnie. Ale nie o tym chcę z tobą porozmawiać. Chodzi mi o przepowiednię.
Katherine drgnęła lekko, ale Chione dalej kontynuowała.
-Kochałam twoją matkę i chcę, żebyś wiedziała, że nie winię cię za jej śmierć. Chcę cię chronić. Uważaj na przepowiednię i pamiętaj, że zawsze jestem przy tobie. Twój ojciec także cię kocha.
Katherine uśmiechnęła się i spytała po chwili:
-Broń twego rodu...wiesz o co chodzi w przepowiedni?
Chione spojrzała na nią i położyła jej rękę na ramieniu. Katherine poczuła jak przez całe jej ciało przechodzi przyjemny chłód.
-Przepowiednie zawsze są zagadką. Musisz dowiedzieć się sama o co w tym wszystkich chodzi. Ja jedynie mogę pokierować cię w stronę Alaski...
-Dlaczego mamy się udać jak raz tam?-zapytała Katherine, ale zobaczyła, że postać już się oddala. Zawołała Chione, jednak ta już się nie odwróciła.
Katherine poczuła jak wybudza się ze snu...

Bardziej bogini niż heroska...Where stories live. Discover now