Kolejny Gniew Boga...

1K 83 3
                                    

-To niemożliwe.- odpowiedziała Katherine.

Bogini stała ze skrzyżowanymi rękami i gniewnie unosiła brwi. Wokół niej słychać było świst ventusa. ''Musiała go związać sznurami z powietrza''- pomyślała Kate. Słyszała, że Jason to potrafił, więc ta bogini zapewne także.

-Ale wszystko jest możliwe, jeśli chodzi o twoich przyjaciół, prawda?- uśmiechnęła się przebiegle i machnęła ręką.

Wokół Annabeth i Piper zabłysła elektryczna kopuła, spod której ledwo było je widać.

-Przestań!- krzyknęła Katherine, ale wiedziała, że nic więcej nie może zrobić.

-Na razie nic im nie grozi. Masz wrzucić mojego ventusa do Tartaru, inaczej one zginą.

Katherine nie powinna się zgadzać. Nie chodziło o to, że nie potrafi tego zrobić. Chodziło o jej ojca. Jeśli to poczuje, będzie wściekły. Jest jej ojcem, ale Kate nie wiedziała, czy będzie dla niej szczególnie łagodny. W końcu to Hades. Ale nie miała wyboru. Musiała uratować przyjaciółki i kontynuować misję. Odsunęła się kilka kroków i powiedziała chłodno do Aryi:

-Lepiej się odsuń.

Uniosła ręce i ziemia zatrzęsła się. Metr przed nią otworzyła się dziura w kształcie koła, szeroka na około dwa metry. Było słychać, jak grunt opada co raz głębiej. Używała tyle mocy podziemia, że nie była w stanie kontrolować mocy lodu. Jej włosy była całe w szronie, a ziemia wokół dziury zaczęła przymarzać. Trwało to kilka minut. W końcu Katherine spuściła ręce i pochyliła się nad dziurą.

-Gotowe.

Nie była aż tak słaba, ale czuła, że powinna odpocząć, żeby zregenerować siły i chronić przyjaciół. Niestety nie było czasu.

Bogini machnęła ręką w stronę dziury i duch wiatru został siłą zaciągnięty do Tartaru.

-Widzisz? Nie było tak trud...-zaczęła Arya, gdy przerwało jej głośne trzęsienie ziemi i jakiś głos:

-KTO ŚMIE OTWIERAĆ MOJE KRÓLEWSTWO?!

Katherine od razu poznała głos ojca. Nigdy jeszcze nie był na nią zły. Przynajmniej aż tak zły.

Obok nich zmaterializowała się czarna chmura pyłu, a w niej widoczna twarz Hadesa. Katherine nie widziała innego wyjścia. Upadła przed ojcem na kolana i powiedziała:

-Wybacz, ojcze. Musiałam. Błagam nie krzywdź moich przyjaciół.

Miała łzy w oczach. Wiedziała, że Hadesa nie można denerwować, ale od tego, co zrobiła zależało życie jej przyjaciół.

Twarz Hadesa złagodniała. Popatrzył na Katherine i zapytał:

-Dlaczego otworzyłaś wejście do Hadesu?

-Ona mnie zmusiła. Chciała je zabić.- wskazała palcem na Annabeth i Piper.- Gdyby nie ona nie otwierałabym wejścia, ale...

-Jaka ona?

Katherine rozglądnęła się i już chciała wskazać na Aryę, ale dopiero teraz zobaczyła, że bogini zniknęła. Widocznie przestraszyła się Pana Umarłych.

-Była tu. Córka Zeusa i Mneme. Zniknęła. Błagam, ojcze. Przysięgam na Styks, że mówię prawdę.

Kate spojrzała w czarne oczy ojca, takie same jak u niej. Pamiętała, co mówiła jej Persefona. Kiedy ktoś patrzy w oczy Hadesa, nie wiadomo czy rozmawia z szaleńcem czy z geniuszem. Powiedziała także, że nigdy nie wiadomo kiedy Pan Umarłych wybuchnie śmiechem, a kiedy kogoś zabije. To u Hadesa i Katherine było najgroźniejsze. Ich oczy.

-Wierzę ci.- i zniknął.

Katherine stała jak zamurowana. Nie wiedziała, co dokładnie powinna czuć, ale ojciec nikogo nie zabił. To chyba dobrze.

-Katherine!- krzyknęła Annabeth.

Córka Ateny podtrzymywała przytomną już Piper. Elektryczna kopuła zniknęła.

-Chodźmy już. Muszę odpocząć.

Podeszła do dziewczyn i wsparła Piper na drugim ramieniu. Annabeth popatrzyła na nią, ale nic nie powiedziała. Katherine była zbyt zmęczona, by rozmawiać, o tym wszystkim, co się wydarzyło.

***

-Nico?- zapytała zdziwiona Kate, gdy razem z Annabeth i Piper wchodziły na okręt.

Jej brat stał odwrócony plecami i wpatrywał się w morze. Był ubrany jak zawsze na czarno. Gdy usłyszał jej głos, od razu się odwrócił i podszedł do niej. Wyglądał lepiej niż ostatnio, ale jego twarz wykrzywiał dziwny grymas. Dotknął ręki Katherine i przeniósł ich cieniem na drugi koniec okrętu, żeby mogli być sami. Podróżował cieniem tak płynnie, że dziewczyna była pod wrażeniem.

-Czyś ty zwariowała? Otwierać Tartar?

-Skąd wies...- zaczęła nerwowo Katherine.

-CHOLERA, SKĄD WIEM?- krzyknął, po czym się opanował. Katherine uznała, że przenoszenie na drugi koniec statku było bezsensowne. I tak już pewnie reszta załogi ich usłyszała.- Kate, wiesz, co ojciec mógł ci zrobić? Mógłby zadziałać instynktownie, nawet na patrząc, kto otwiera Tartar i już by cię tu nie było...

-Nico- przerwała mu Kate- Wszystko ok. Rozmawiałam z tatą. Nie jest zadowolony, ale mi uwierzył.- Katherine opowiedziała Nicowi wszystko co się stało.- Nic mi nie jest. Muszę się tylko zdrzemnąć.

Nico pokiwał głową i powiedział:

-Dobrze, ale proszę nie narażaj się tak więcej.

-Dla ciebie wszystko.- uśmiechnęła się, pocałowała go w policzek i poszła w stronę kabiny.

Nico wrócił do obozu, wchodząc w cień.






Bardziej bogini niż heroska...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz