Ventus

1.1K 87 4
                                    

-Niby jakiej pomocy? -zapytała ostro Kate. Nie podobało jej się zachowanie Aryi w stosunku do niej i jej przyjaciół.
-I tak nie macie wyboru. Musicie mi pomóc.
-Musimy? -zapytała Annabeth, marszcząc brwi.
-Musicie, chyba że chcecie, aby w wasz cudowny okręt coś błysnęło.- uśmiechnęła się złowrogo, pokazując rękę, po której przebiegły iskry.

Dziewczyny popatrzyły na siebie. Nie mogły dopuścić do zniszczenia okrętu, a jeszcze bardziej nie chciały żeby ich przyjaciołom coś się stało.
-Czego chcesz? - zapytała Piper.
-Właściwie to potrzebuję ciebie i córki Hadesa. -powiedziała i spojrzała na Annabeth - Nie próbuj żadnych sztuczek. Jeden zły ruch, a spalę was wszystkich. Chyba, że wolisz, żebym wymazała twojemu chłopakowi pamięć? Raz mu się to zdarzyło, prawda?

Twarz Annabeth zrobiła się czerwona ze złości. Katherine pomyślała, że w innych okolicznościach, córka Ateny rzuciłaby się na boginię z gołymi rękami.
-Jeśli zrobisz mu krzywdę...-zaczęła, ale przerwała jej Piper.
-Ann, spokojnie.
Jej głos był nasycony czaromową, co Katherine łatwo wyczuła. Annabeth, słysząc głos przyjaciółki, odetchnęła lekko.
-No więc...- powiedziała Arya i wskazała palcem w stronę chmur.- Między nimi lata ventus. Muszę go złapać. Kiedyś mnie słuchał, ale...
-Chcesz złapać ducha burzy?- przerwała jej Piper- One są nieokiełznane. Nie da się ich złapać.
-Jason Grace chyba okiełznał jednego z nich, prawda?
Piper na wzmiankę o swoim chłopaku szerzej otworzyło oczy. Katherine dopiero teraz zrozumiała, że Aryia jest siostrą Jasona. Na szczęście stanowiła jego przeciwieństwo, zarówno w wyglądzie jak i w charakterze.
-Potrzebuję córki Afrodyty, żeby użyła swojej czaromowy i sprowadziła go na ziemię. Może być trudniej, bo nie jest to człowiek, ale powinnaś sobie poradzić.
-To niedorzeczne, Piper nie możesz...-zaczęła Annabeth.
-Nawet jeśli to jak miałabym dostać się tam? - Piper wskazała na niebo.
-Polecę z tobą. Nie tylko twój chłopak potrafi latać. Jestem przecież córką Pana Niebios.

Piper odwróciła się do swoich przyjaciółek.
-Posłuchajcie. Muszę to zrobić. Załatwię to szybko- spojrzała ostrym wzrokiem na Annabeth, która chciała jej przerwać. Gdyby to był ktoś inny, Kate pomyślałaby, że Piper jest ich wrogiem, mówiąc do przyjaciółki takim tonem, ale wiedziała, że córka Afrodyty robi jedynie to, co musi, aby przekonać dziewczyny.- Chyba nie chcesz, żeby Percy'emu i Leonowi coś się stało?

Annabeth zbladła, ale pokiwała głową. Później Piper spojrzała na Kate, która zrobiła to samo.
-Wszystko będzie dobrze. Wracaj szybko.

Piper podeszła do bogini i razem zaczęły unosić się w powietrzu. Katherine nigdy nie latała, więc pewnie byłaby przerażona, będąc na miejscu dziewczyny, ale mina Piper była zrelaksowana. "Pewnie latała już kiedyś z Jasonem" pomyślała Kate.

Minęło pięć minut,a ich przyjaciółki i bogini jeszcze nie było. Annabeth i Katherine, rozglądając się wokół siebie zauważyły, że wokół nich w kształcie koła wznosi się tarcza elektryczna. Była niewidoczna gołym okiem, ale przyglądając się dokładniej można było dostrzec iskry, które przebiegały niczym pnącza winorośli. Dziewczyny czuły się jak w pułapce. Nawet gdyby chciały uciec, nie mógłyby. Spaliły się na popiół.

Po kolejnych pięciu minutach zobaczyły w oddali Arya'ie i Piper. Tyle, że półbogini...była nieprzytomna. Unosiła się w powietrzu i wyglądała jakby była martwa. Katherine nagle wypełniła taka złość, że zamarzły jej ręce. Zamachnęła się biczem na boginię, zanim Annabeth zdąrzyła to dostrzec i zareagować.
I wtedy , to wszystko trwało niemalże sekundę.
Kiedy bicz wyprostował się i był już blisko bogini, ta zauważyła to i włosy stanęły jej dęba. Wyglądała tak, jak dziewczyny zobaczyły ją za pierwszym razem. Na niebie huknęło i głośna błyskawica pomknęła w stronę córki Hadesa. Ta jednak była tak szybka, że tuż przed sobą stworzyła niemal żywą taflę lodu, od której odbił się grom. Ziemia zaczęła zamarzać wokół Katherine, ale ta ignorowała to. Nie zauważyła nawet przerażonej twarzy Annabeth.
Kiedy Arya była już na ziemi wraz z nieprzytomną Piper, powiedziała głosem tak ostrym, że Kate poczuła jak zamarza jej krew. Dosłownie.
-JAK ŚMIAŁAŚ? - wrzasnęła bogini, a wokół niej wszystko iskrzyło. Po sekundzie jednak chyba przypomniała sobie, że ma do dziewczyn jakąś przysługę, bo opanowała się. Jej głos był teraz cichszy.
-Waszej przyjaciółce nic nie jest. Ambrozja wystarczy.
Annabeth od razu podbiegła do nieprzytomnej Piper. Katherine dopiero teraz zauważyła, że wokół nich lata jakby szara chmura wiatru-ventus. Ucieszyła się, że przyjaciółce się udało i że będą mogły odejść, ale gdy odezwała się bogini, przypomniała sobie, że ta potrzebuje jeszcze jej pomocy.
-A teraz Córko Hadesa- powiedziała i uśmiechnęła się nieprzyjaźnie- musisz wrzucić mojego ventusa do Tartaru.

Bardziej bogini niż heroska...Where stories live. Discover now