Epilog

190 10 1
                                    

Dzisiejszy dzień w obozie wyglądał tak samo jak wszystkie. Prowadzone były lekcje, herosi siedzieli koło swoich domków albo nad brzegiem, jedząc truskawki. To, co wydarzyło się trzy miesiące temu na lodowej wyspie miało być tajemnicą, ale plotki szybko się rozeszły. Teraz właściwie każdy heros w obozie wiedział już co się wydarzyło albo przynajmniej słyszał niepełną wersję wydarzeń. Niektórzy półbogowie uważali, że to, czego dokonała Katherine było zdradą i córka Hadesa powinna otrzymać karę, ale nie mówili tego głośno. Nie chcieli przeciwstawiać się herosom, którzy byli po jej stronie, a szczególnie jej przerażającemu bratu, który od czasu zabrania dziewczyny przez Hadesa do podziemia, chodził  po obozie jeszcze bardziej smętny i ponury niż wcześniej.

Nico dalej nie otrzymał żadnych wieści od swojej siostry i ojca. W snach miał jedynie częste wizje Persefony, która nakazywała mu pozostanie w obozie i nieodwiedzanie podziemia, póki Katherine w pełni nie wyzdrowieje. Tak więc, dnie spędzał w towarzystwie Willa i pozostałych całorocznych herosów, którzy po wakacjach tak jak on, nie mieli do kogo wracać. Percy, Annabeth i Piper należeli do tych półbogów, którzy w obozie byli tylko w trakcie wakacji, więc teraz przebywali w domach, ze swoimi rodzicami. Jedynie Leo, który uczestniczył w ich ostatniej wyprawie, był w obozie i razem z Kalipso spędzali teraz czas na lekcjach szermierki. 

Od razu po tym, jak wrócili z misji, wszyscy zaczęli wypytywać ich o szczegóły. Nico nie miał siły tego słuchać i wolał przesiadywać w swoim domku, razem z Willem, który upierał się, że nie zostawi go teraz samego. Niewiele rozmawiali, ale syn Hadesa był mu za to wdzięczny. Po kilku tygodniach, gdy sprawa Kate ucichła, wszystko wróciło w miarę do normy. Nico widział, że czasami niektórzy herosi patrzą na niego krzywo, uważając jego siostrę za zdrajcę, ale szybkie gniewne spojrzenie w ich stronę zawsze działało, i dawali mu spokój. Wbrew pozorom Mona była po stronie Katherine. Siedziała teraz na trawie obok domku Afrodyty, z ciemnoskórą dziewczyną o bardzo długich, czarnych włosach. Córka bogini miłości plotła wianek z niebieskich kwiatów i próbowała założyć go na głowę, śmiejącej się Monie. Gdy córka Apollina zauważyła Nico, lekko się uśmiechnęła i skinęła do niego głową. Odwzajemnił gest. Cieszył się, że Mona w końcu odważyła się być sobą.

-Nico! - w stronę syna Hadesa biegł Damon. Jego ręce były ubrudzone ziemią. Gdy syn Demeter zrównał się z Nico, zadał to samo pytanie, które zadawał mu już tysiąc razy w przeciągu tych trzech miesięcy.

-Masz jakieś wieści od Katherine?

 Nico westchnął. Wiedział, że Damon martwi się o jego siostrę, ale te pytania były już naprawdę męczące. Znowu musiał go zawieść.

-Dalej nic. Przykro mi.

-Oh...W porządku. - Damon spojrzał w drugą stronę, odwracając się od Nico, ale syn Hadesa domyślał się, jak smutną miał minę. Nie widział Katherine od bardzo dawna i nawet z nią nie rozmawiał. Wierzył, że nie zdradziła ich i to Chione nią manipulowała, ale należało mu się wyjaśnienie tego wszystkiego z ust dziewczyny. Nico nie potrafił raczej pocieszać ludzi, ale powiedział:

-Czuję, że niedługo się odezwie. Minęło już sporo czasu i powinna wrócić do formy... - przerwał, bo nagle coś poczuł. Nie było to uczucie śmierci, które odczuwał, przy umierających i zmarłych, ale było to uczucie, jakie towarzyszyło mu, gdy w pobliżu pojawiła się jakaś istota z podziemia. Istota z podziemia, czyli...

Odwrócił się i spojrzał na drzewa za nim. Damon patrzył na niego, nie wiedząc, o co chodzi. 

-Nico, wszystko ok? - zapytał

Syn Hadesa uciszył go i wskazał palcem w dal. 

Między drzewami pojawił się cień, a z niego wyszła postać o bardzo jasnych, właściwie białych włosach.

Nico uśmiechnął się szeroko, jak chyba jeszcze nigdy wcześniej.

Bardziej bogini niż heroska...Where stories live. Discover now