Wybudzenie

1.2K 94 3
                                    

Will postanowił zaparzyc kwiat i podac go jako wywar wszystkim poszkodowanym. Katherine uznała, że lepiej nie mówic nikomu o lykonii. Uznali, że powiedzą innym, że rannym polepszyło się z czasem. Nie mieli innego wyboru, gdyż wiedza o tym kwiecie była niebezpieczna, a Katherine już naraziła się Nyks, że powiedziała o tym Nico'wi i Willowi.

Po kilku godzinach od podania wywaru, ranni zaczęli odzyskiwac przytomnośc. Córka Hadesa siedziała przez cały czas obok Damona. Kiedy otworzył oczy, uśmiechnął się i powiedział:

-Nadal nie dajesz mi spokoju?

-Chciałbyś.

-Co się właściwie stało? Nic nie pamiętam.

Katherine opowiedziała Damonowi, dlaczego był nieprzytomny. Nie wspominała o lykonii, mając nadzieję, że nigdy się o niej nie dowie. Kiedy powiedziała, że polepszyło im się z czasem, dłużej na nią popatrzył, jakby domyślał się, że coś przed nim ukrywa. Jego zielone oczy, nie straciły blasku. Katherine mogłaby wpatrywac się w nie bez końca. Przypominały jej zieleń trawy, którą tak rzadko widziała, mieszkając w Hadesie.

Will poprosił wszystkich odwiedzających, aby się pożegnali z bliskimi i dali im odpocząc. Ranni nadal byli osłabieni i potrzebowali snu. Katherine pocałowała Damona w policzek i po chwili zasnął. Kiedy nie mogła skupic się na jego oczach, które były zamknięte, zamarła. Przypomniała sobie o bliźnie na jego twarzy, biegnącej od brwi aż do czubka nosa. Domyśliła się, że kiedy spojrzy w lustro, nie spodoba mu się to, a wtedy pomyśli, że Kate będzie chciała go zostawic. Dla niej, ta blizna stanowiła już częśc jego. Z blizną był jeszcze piękniejszy. Z blizną był sobą. Będzie musiała mu to wytłumaczyc, ale nie dziś. Dzisiaj musi wracac na okręt. Musi dokonczyc misję.

Na zewnątrz spotkali Jasona, który cały uśmiechnięty podbiegł do nich i kolejno wyściskał Nico i Kate. Dziewczyna także się uśmiechnęła.

-Na Jupitera, co za szczęście.Okropnie się bałem. Myślałem,że Thalia...-i tu załamał mu się głos.

-Już po wszystkim. Z nimi wszystko w porządku-powiedziała Kate.

-Tak. Masz rację.Muszę iśc do Chejrona. Trzymaj się.-powiedział Jason i znowu się uśmiechnął. Następnie odwrócił się i pobiegł w stronę Wielkiego Domu.

-Musisz już wracac?- zapytał Nico Kate.

-Niestety tak. Nie chcę was zostawiac, ale...

-Poradzimy sobie.-Nico popatrzył na siostrę i lekko się uśmiechnął.

-Postaram się niedługo wrócic jak misja się skończy. Wysyłaj iryfony, bo u nas słabo z tęczą.-zaśmiała się Kate i przytuliła brata.

Na pożegnanie, z oddali, pomachała mu jeszcze ręką i weszła w cień.

                                                                                    ******

-Co z Thalią? Jak Jason?

Katherine nie zdąrzyła jeszcze otrząsnąc się po podróży cieniem, a Piper już stała przed nią i miała zmartwioną minę.

-Skąd wiedziałaś, że pojawię się jak raz w tym miejscu?- zapytała zdziwiona Kate.

-Co jak co, ale cień jeszcze potrafimy odróżnic.-krzyknął uśmiechający się Percy, który stał przy burcie z podniesionymi rękami do góry, kontrolując falę.

-Powiedz, co z Jasonem. -nalegała Piper. Wyglądała jakby na niczym innym jej nie zależało. Może rzeczywiście tak było.

-Wszystko w porządku. Ranni się wybudzili. Jason jest w jak najlepszym humorze. Z Thalią jest coraz lepiej.

Piper odetchnęła z ulgą. Wyściskała Katherine i poszła usiąśc obok Percy'ego. Annabeth, która cały czas czyściła swój sztylet, wstała i także przytuliła Kate. Wyglądała trochę blado. Katherine postanowiła, że później z nią o tym porozmawia. Percy jedynie pomachał córce Hadesa, bo musiał kontrolowac wodę, która niesamowicie szalała. Nadciągała burza.

-Gdzie Leo?- zapytała Kate.

-Na dole, robi chyba coś z wodociągami. -odkrzyknął Percy

-Bogowie...-westchnęła Annabeth i spojrzała na Katherine takim wzrokiem, jakby przepraszała za głupotę swojego chłopaka i krzyknęła do niego-Nie mamy tu wodociągów, Percy. Myśl trochę, Glonomóżdżku!

-Też cię kocham!

Annabeth znów odwróciła się do Katherine i powiedziała:

-Leo rozmawia przez iryfon z Kalipso.

-W porządku. Później się z nim przywitam.

-Tak w ogóle, to powinnyśmy porozmawiac. Miałam sen.- powiedziała Annabeth takim głosem, który nie wróżył nic dobrego.

-Ok, chodźmy do mojego pokoju.


Przepraszam za brak litery 'ć', ale coś mi się stało z laptopem. Dzięki za przeczytanie rozdziału. Miłego wieczoru :).







Bardziej bogini niż heroska...Where stories live. Discover now