Wyspa Lodu

604 28 2
                                    


Niebo wydawało się niezwykle jasne i bezchmurne, gdy Katherine leżała plecami na ziemi. Jakby już nigdy nie miało być całkiem błękitne, tylko śnieżnobiałe. Ale może działo się to tylko w jej wyobraźni. Tego Katherine nie wiedziała. Odkąd dowiedziała się, że jest chora, nie myślała, że choroba tak bardzo zmieni jej życie. Irytowało ją to, że każdy kto wiedział, że jest chora ciągle jej to wypominał, gdy zrobiła, coś co nie wydawało się normalne. Były momenty, gdy normalnie brała lek i wydawało jej się, że tak jest lepiej. Że lepiej udawać normalną, zdrową i przystosować się do społeczeństwa. Ale często dopadała ją depresja, przestawała brać wywar i wtedy naprawdę czuła się sobą. Była wolna, a jej umysł nie był otumaniony. Nie rozumiała, czemu wtedy- gdy czuła się naprawdę szczęśliwa- wszyscy mówili jej, że powinna znowu brać lek. Że nie może zatracać się w chorobie. Ale jej choroba jest i zawsze będzie częścią niej. Jedyną osobą, która chyba to rozumiała był Nico. Odkąd pierwszy raz mu powiedziała o jej dwubiegunowości, nie wspomniał o tym ani razu. Rozumiał jak to jest być innym, wykluczonym przez społeczeństwo. Żałowała, że nie może z nim teraz o tym porozmawiać. Ale niestety już za późno. Poprzedniej nocy miała sen, w którym pojawiła się Chione. Dała jej wyraźne wskazówki, co ma robić, a czego nie. A Katherine musi jej słuchać, przecież to bogini, jej babcia. ''Musisz uratować naszą przyszłość. Tylko ty możesz to zrobić''. Tak brzmiały ostatnie słowa bogini śniegu, które ta przekazała jej podczas snu. Córka Hadesa nie miała innego wyjścia. Musiała zrobić to, co do niej należy.

Gdy skończyła swoje rozmyślania, podniosła się i została w pozycji siedzącej. Wczoraj przeniosła się na tę niewielką wyspę, ale już teraz było widać, czego dokonała w tak krótkim czasie. Cała trawa zniknęła, została pokryta grubą warstwą lodu i szronu. Drzewa straciły wszystkie liście, a ich kora także była już pokryta lodem, chociaż nie w całości. Katherine postanowiła odpocząć. Jej dzieło zabrało sporo jej energii i magii, ale i tak nie czuła się zmęczona. Wśród lodu i śniegu czuła się swobodnie, nie było jej zimno i nieprzyjemnie. Na razie była tu całkiem sama, ale wiedziała, że niedługo będzie musiała ściągnąć swoją armię, aby dokończyć to, co zaczęła. To, co nakazała jej Chione. Uśmiechnęła się chłodno na samą myśl, wyobrażając sobie swoją babcie, która jej gratuluje i błogosławi. Musi tylko trochę poczekać...


                                                                                        ******

Hej! Rozdział krótki, ale mam nadzieję, że się podoba :).

Czytałam ostatnio 3 tom Apolla i Boskie Próby i jestem załamana. Kto czytał, pewnie wie, o co mi chodzi, ale nie chcę spojlerować :'(.

Na razie!!



Bardziej bogini niż heroska...Where stories live. Discover now