Rozdział 19

731 60 112
                                    

Ophelia założyła na czarną bluzkę zieloną koszulę i wysunęła z niej swoje włosy, postanawiając im dziś żyć swoim własnym życiem. Od ponad miesiąca glany już nie wchodziły w grę, więc wybrała proste, czarne trampki i poprawiła zielone zakolanówki. 

- Jestem pewna, że Cedrik wygra - stwierdziła Octavia, przeglądając się w lustrze i poprawiając szminkę. Odwróciła się do dziewczyn i poprawiła włosy - Myślicie, że ten jego związek z Chang to na poważnie?  Bo, jeśli mam być szczera, to całkiem dobre z niego ciasteczko. Mielibyśmy ładne dzieci. 

- Puchon? - Johanna, kończąc ścielić łóżko, uniosła brew - Twoje rozdwojenie jaźni z dnia na dzień się pogarsza...

- Nikt nie będzie patrzał na to, z jakiego Diggory jest domu, kiedy wygra turniej - stwierdziła Octavia. 

- Czyli nadal boli cię, że Potter nie poszedł z tobą na Bal. Wszystko jasne - Jo uśmiechnęła się złośliwie. 

- Przynajmniej nie poszła z Weasleyem - zauważyła Agnes. 

- Ale rozważała pójście z Goylem...

- Każdy jest lepszy niż Weasley, ale wy widocznie macie swoje zdanie - fuknęła Octavia, zerkając na Elię. Ta tylko spuściła głowę, kończąc sznurować buty - Powinnyście założyć swój własny klubik Weasleyar. Możecie zaprosić tą kretynkę Brown i Angelinę, będzie was więcej. 

Kiedy dwie irytujące Ślizgonki poszły, Johanna parsknęła śmiechem i usiadła na łóżku i przyjaciółki. 

- Idiotki - warknęła - Gdyby Cedrik nie był Reprezentantem, nie wiedziałby nawet o jego istnieniu. 

- Prawie zemdlałaś, kiedy Krum na ciebie spojrzał - Ophelia podniosła się. 

- To było coś innego! - stwierdziła oburzona Jo - Dobra, nieważne! Chodźmy!

- Już? - brunetka zerknęła na zegar - Jeszcze prawie godzina!

- Tak, ale.... Muszę znaleźć bliźniaków. Zakłady. Prowadzą zakłady, co nie? Potter to cholerny Chłopiec, Który Przeżył! Na pewno wygra! Mogę na tym zarobić. Tak.. Tak chyba działają zakłady, co nie? - wytłumaczyła się Johanna, a jej przyjaciółka tylko westchnęła.

- Jasne, tylko znajdźmy Theo, żeby nie szedł sam - poprosiła, na co druga dziewczyna się zgodziła.

Zebrały się i wyszły z dormitorium. Ophelia okropnie się cieszyła, że już zaraz wakacje. Nigdy nie chciała wrócić do domu tak bardzo jak teraz. Miała dosyć Hogwartu, lekcji, egzaminów, wszystkiego. Chciała tylko tego, czego nie mogła mieć. 

Billa. 

Snów bez koszmarów.

O ile Eliksir Słodkiego Snu częściowo rozwiązywał ten drugi problem, na pierwszy nie było dobrej rady. Musiała się od niego odciąć, aby go obronić. 

Uśmiechnęła się delikatnie na widok Notta, który do nich podszedł. 

- Hej, idziemy? - zapytała, a ten podrapał się po karku, patrząc to na jedną, to na drugą.

- Umówiłem się z chłopakami. Wiesz, Draco, Zabinim i tak dalej... - wyjaśnił - Ale możemy się zobaczyć później...

- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się Johanna - Leć, baw się dobrze. Nie wracaj! 

Theo spojrzał na nią lekko zdziwiony, po czym rzeczywiście odszedł. Ophelia lekko się zasmuciła, chciała obejrzeć Turniej z obojgiem przyjaciół. Reakcja blondynki była dla niej również... Dziwna...

- O co chodziło? - nie rozumiała - Myślałam, ze między wami wszystko jest w porządku. Co się stało? Czemu jesteś dziwna?

- Nie, bo ja... Bo my... - Johanna próbowała się wytłumaczyć, a po chwili wyznała - Pocałowaliśmy się!

Love Letters - Bill Weasley (zawieszone)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن