Rozdział 22

914 70 133
                                    

Droga Johanno! 

Wybacz, ale spotkamy się dopiero pierwszego września. Nie mogę ci powiedzieć teraz dlaczego, wyjaśnię wszystko w pociągu. Bardzo cię przepraszam, ale to bardzo, bardzo pilne. 

Ściskam cię

Elia 

- Ophelio Druello Lestrange a w przyszłości Weasley! Pośpiesz się! - usłyszała krzyk swojej kuzynki - Moody nas pozabija jeśli się spóźnimy! 

- Moody i tak będzie miał mnie ochotę zabić, lub wtrącić do Azkabanu na dożywocie - mruknęła do siebie Ślizgonka, pakując list do koperty i zawiązując go. 

Wstała z krzesła, po czym podeszła do okna i otworzyła je. Szybko przyleciała do niej Amaris, siedząca wcześniej na jej toaletce. Przewiązała sówce wiadomość, a ta odleciała.

Elia odprowadziła ją wzrokiem, po czym westchnęła. Nie czuła się dobrze z tym, że nie może powiedzieć przyjaciółce prawdy. Była pewna, że ta nigdy by jej nie zdradziła, ale tak kazał jej Moody. Wolała go posłuchać, bo bardzo zależało jej na spotkaniu z Syriuszem. 

Na myśl o swoim wuju poczuła stres i lekki strach. Miała go zobaczyć pierwszy raz w swoim życiu, żywą legendę jej rodziny. Dla Blacków był postacią raczej negatywną, ale ona uważała go za bohatera, za wzór do naśladowania, może nawet za jakiś rodzaj bratniej duszy. Nie mogła uwierzyć, że w końcu spotka kogoś takiego jak ona, który zdołał się wyrwać z więzów tej pokręconej rodziny. 

Na dźwięk otwieranych drzwi jęknęła głośno. 

- Dora, już schodzę... 

- Chciałabym najpierw z tobą pomówić - powiedziała spokojnie Andromeda, zamykając drzwi. 

Ophelia odwróciła się i podeszła do niej. Oczywiście, musiały się przecież pożegnać. Ale gdzie był wujek Ted?

- Nigdy go dobrze nie znałam... Jest ode mnie dziesięć lat młodszy, widziałam go dobre parę razy. Nigdy nie lubiłam też Walburgi, zawsze uważałam ją za starą, zgorzkniałą babę - wyjaśniła, siadając na łóżku - Ale w pewnym sensie potrafię go zrozumieć. Jego życiowe wybory. Oboje zostaliśmy wydziedziczeni, bo uważaliśmy inaczej. 

- Chcesz, abym mu coś przekazała? - Elia usiadła obok swojej ciotki. 

- Przekaż mu, że gdyby kiedykolwiek czegoś potrzebował, jestem do jego usług - poprosiła starsza kobieta, a jej siostrzenica pokiwała głową. Dromeda przyjrzała się jej i uśmiechnęła się nieco smutno - Nie wrócisz tutaj do końca wakacji, prawda? 

- Em... Jeszcze zobaczę... Może...

- Zostań z Syriuszem. Męczyłaś się ze mną piętnaście lat, pomęczcie się teraz razem - śmiech kobiety był nieco suchy. 

- Nie jesteś najłatwiejszą osobą jaką znam, ale nie nazwałabym mojego życia męczarnią - stwierdziła Ophelia, patrząc cioci prosto w oczy - Nie ma takich słów, aby opisać ci, jak bardzo jestem wam wdzięczna. 

Przytuliła kobietę, a ta również objęła ją ramionami. Pewnie spędziłby tak dłuższą chwilę, ale do środka wparowała Nimfadora Tonks, a jej włosy były czerwone. 

- No chodźcieee! - jęknęła - Całe życie mnie pospieszałaś i nie miałam prawa dyskusji. Teraz to ja jestem od ciebie szczebel wyżej...

- Jeśli chcesz zabrać komuś prawo dyskusji, zajdź w ciąże. To bardzo proste, ale nie waż się tego robić przed ślubem - powiedziała Andromeda wstając i wygładzając spódnicę - Właśnie, miałam cię zapytać. Ted mi coś ostatnio wspominał, że często chodzisz na patrole z Lupinem...

Love Letters - Bill Weasley (zawieszone)Where stories live. Discover now