Rozdział 20

764 61 93
                                    

Przez następne dni czuła się podobnie, jak podczas pierwszych dni po ataku paniki. Otępiała, czas płynął szybciej, niż powinien. Nie ogarniała tego, co działo się wokół niej. Świadomość odzyskała dopiero podczas przemowy Dumbledore'a, który, zapewne wbrew Ministerstwu, oświadczył, że za śmiercią Cedrika stał Voldemort, który z całą pewnością powrócił. 

Ophelia bała się, oczywiście, że się bała. Ale czuła w sercu niewielką nadzieję, że da sobie radę. Kiedy wracała myślami do pocałunku z Billem, czuła się taka lekka i szczęśliwa. Może, z czasem, potrafiłaby czuć się tak częściej. 

Kiedy pakowała się, czuła na sobie wzrok Octavii i Agnes. Nic nie mówiły, nie szeptały i nie żartowały. Po prostu zerkały co chwilę to na nią, to na siebie. Podobnie było z wieloma innymi uczniami. Nie dziwiła im się, w końcu była córką Bellatriks Lestrange, naczelnej członkini fanklubu Voldemorta. Zapewne myśleli, że cieszy ją powrót Czarnego Pana, że tylko na to czekała. W myślach stwierdziła, że na dniach pewnie okaże się artykuł Rity Skeeter na jej temat. Może zostanie oskarżona, że to właśnie ona wpuściła Czarnego Pana na teren Hogwartu?

Nie wiedziała czemu, ale parsknęła śmiechem. Nie umiała tego powstrzymać, choć zakryła usta ręką. Jej współlokatorki spojrzały się na nią dziwnie, ale żadna z nich tego nie skomentowała. 

- Gotowa? - spytała po kilkunastu minutach Johannę, kiedy skończyła się pakować. 

- Tak. Nie wierzę, że to mówię, ale nie mogę się doczekać widoku mojej ciotki - stwierdziła, zamykając zaklęciem pękający w szwach kufer. 

Kiedy pociąg jeszcze nie ruszył, znalazły sobie wolny przedział. Ophelia usiadła i spojrzała przez okno na Teodora Notta, rozglądającego się za kimś. Puknęła kilka razy w szybę, dając mu znak, że są już w pociągu. Ten spojrzał na nią, po czym szybko odwrócił wzrok, podchodząc do innego Ślizgonka. Elia zdziwiła się na to. Chłopak, od Trzeciego Zadania, ewidentnie jej unikał. 

- Mam bardzo, bardzo okropną teorię - Johanna usiadła obok przyjaciółki - Tamtego dnia Nott nie chciał nawet z nami rozmawiać. I uwierz mi, to nie było dlatego, bo mieliśmy ten plan twojego spotkania z Billem. Od paru dni był dziwny. Co, jeśli on o tym wszystkim wiedział? Że to, co się stało, się stanie?

Elia potrzebowała prawie minuty, aby przetworzyć podane informacje. Ojciec Ślizgona był Śmierciożercą, nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Theo popierał Czarnego Pana, ale czy byłby zdolny... Nie miał jeszcze szesnastu lat... Może jego ojciec go zmusił?

- Nie wyciągajmy pochopnie oskarżeń - powiedziała tylko - Pogadamy z nim, wyjaśnimy wszystko. 

- Dużo masz do porozmawiania, moja droga - Jo parsknęła śmiechem - Chyba ostatecznie nie porozmawiałyśmy o twoim PIERWSZYM pocałunku z Billem.

- Nie wiem, o czym tu trzeba gadać - policzki brunetki nabrały koloru czerwonego - Poza tym, skąd wiesz, że to był mój pierwszy pocałunek? Mam siedemnaście lat! 

- Wiedziałabym, gdybyś się już z kimś całowała - zauważyła blondynka ze śmiechem - No to opowiadaj, jak było. Fajerwerki, wybuchy, emocje?

Ophelia zastanowiła się chwilę, próbując sobie przypomnieć, co wtedy czuła. Na to wspomnienie nie potrafiła się nie uśmiechnąć. 

- Poczułam się szczęśliwa - zaczęła - Jakby ten cały ciężar, ten cały ból, który czułam całe życie, po prostu prysnął. Poczułam chyba nadzieję, że pewnego dnia nie będę musiała bać się swoich rodziców. I, pomimo ostatnich wydarzeń, nadal to czuję. Nadal czuję, że mam kontrolę nad swoim życiem, że to ja tu rządzę, a nie moja mama. 

Love Letters - Bill Weasley (zawieszone)Where stories live. Discover now