- Więcej z tobą nie piję, choćby to miały być moje 2137 urodziny - jęknęła Johanna, podnosząc się z łóżka.
- Nie wytrzymasz na trzeźwo do końca miesiąca - stwierdziła Ophelia, zbyt zaspana by się podnieść - I jak dożyjesz do setki z tym trybem życia, to będę w szoku.
- Wczoraj mi śpiewałaś sto lat! - oburzyła się blondynka.
- No, tak jakoś wypadało. JOHANNA!!
Upadła na podłogę, kiedy przyjaciółka zepchnęła ją z łóżka. Na szczęście Jo była ogromną bałaganiarą i spadła na jej sukienki, które przeglądały przedwczoraj, szykując się na imprezę.
- Oby matka zostawiła nam coś na kaca - jęknęła Johanna, schodząc z łóżka.
- Swoją drogą, zazdroszczę, że potrafiła dać nam spokój, kiedy piłyśmy. Ciocia nie pozwala mi pić ajerkoniaku na święta - mruknęła Elia.
- Tobie? Jesteś przecież naczelną imprezowiczką Slytherinu, razem z tym dementorem, co obrzygał Snape'owi... OPHELIA RZUĆ WE MNIE TYM OPAKOWANIEM JESZCZE RAZ A CIĘ ZAMORDUJĘ!
Brunetka zaczęła się śmiać, a Johanna wyciągała już różdżkę, kopiąc nogą pudełko po Kociołkowych Pieguskach, którym dostała w głowę. Jednak w tym samy momencie do pomieszczenia weszła pani jeszcze Reyes, z talerzem, na którym były dwa, małe eliksiry. Prawdopodobnie na kaca.
- Johanno, odkładaj tą różdżkę - nakazała surowym tonem - Wytrzymałam waszą wczorajszą prywatkę, ale nie będę tolerować żadnych ataków w tym domu!
- Jestem dorosła, mogę atakować ludzi w moim domu, kiedy mi się żywnie podoba! - stwierdziła Jo, jednak na widok surowej miny swojej matki dodała - No dobra! Ophelia, zabiję cię w Hogwarcie. Się lepiej naciesz Billem póki możesz.
- Tu macie coś na kaca. Śniadanie za dwadzieścia minut - kobieta zostawiła talerz na szafce. Miała już wyjść, ale spojrzała na Lestrange - Twoja ciocia napisała, że masz dzisiaj wrócić, najlepiej po śniadaniu. Kominek jest gotowy.
Po tych słowach wyszła, zamykając drzwi. Ślizgonka poczuła złość, ogromną złość. Miała tu zostać cały tydzień! Chciała w ten sposób wesprzeć swoją przyjaciółkę, w końcu jej rodzice pod koniec wakacji mieli sprawę rozwodową i nie było jej lekko. Co było tak ważnego, że musiała już wracać?
- Dobra, nie morduję ciebie, morduję Andromedę - stwierdziła Jo - Co ona sobie wyobraża?
- Uwierz mi, też nie jestem zadowolona - Elia wstała i przeciągnęła się - Aleee, skoro prawdopodobnie zobaczymy się dopiero w Hogwarcie, muszę ci coś powiedzieć. Joh...CZY TY MOŻESZ SIĘ NIE PRZEBIERAĆ I MNIE POSŁUCHAĆ?
- CZY TO MOŻESZ NIE DRZEĆ TWARZY Z RANA?! - przyjaciółka przedrzeźniła ją, zakładając na siebie białą koszulkę, po czym rzuciła przyjaciółce eliksir na kaca i wzięła drugą buteleczkę - Moje zdrowie! Twoje nie.
Obie uniosły flakoniki, po czym wypiły je, krzywiąc się delikatnie.
- Dobra, to co musisz mi powiedzieć? - zapytała blondynka.
- Kiedy wróciłam do domu, rozmawiałam długo z ciocią o mamie. Wyjawiła mi, że umiała legilimencję. Nie była w tym nie wiadomo jak dobra, ale coś umiała. Podobno uczył ją sam Czarny Pan- wyjaśniła Elia.
- Legilimencja to to, że czytasz komuś w myślach, czy to, że powstrzymujesz kogoś przed czytaniem ci w myślach? Zawsze mi się myli...
- To pierwsze, ale skoro mama umiała czytać w myślach to oklumencję też pewnie potrafiła - stwierdziła Ophelia, po czym machnęła ręką - Nieważne! Tak jak powiedziałam po śmierci Cedrika, nie mogę się bać już mojej matki, ani mojego dziedzictwa. Muszę je wykorzystać, aby umieć się obronić. Właśnie dlatego mam zamiar nauczyć się legilimencji.
![](https://img.wattpad.com/cover/231609423-288-k842201.jpg)
YOU ARE READING
Love Letters - Bill Weasley (zawieszone)
FanfictionBądźmy szczerzy - Fleur była denerwująca. Jej związek z Billem wyszedł znikąd. Jednak co, gdyby William Weasley miał inną partnerkę? Co gdyby była ona z mrocznego, niebezpiecznego rodu? Ophelia Lestrange znana była zawsze z dwóch rzeczy: z bycia có...