Rozdział 23

999 64 86
                                    

Billem nie nacieszyła się zbyt długo, bo szybko dorwał ją Moody. Zdecydowała, że im szybciej przeprowadzą tą rozmowę, tym lepiej. Nie chciała już tego wyczekiwać, tylko mieć za sobą. William zaoferował, że może dotrzymać jej towarzystwa, ale ta machnęła tylko ręką. 

W tej bitwie musiała powalczyć sama. 

Była przesłuchiwana dobrą godzinę. Pytana była dosłownie o każdego. Rodziców, Rabastana, Malfoyów, Andromedę, nawet o Johannę i jej rodzinę. Auror widocznie upierał się, że lincz, który spadł na jej rodzinę, był uzasadniony. Elia prawie parsknęła śmiechem, wyobrażając sobie Jo piszącą sonety miłosne o Grindelwaldzie i przepowiadającej, że czarnoksiężnik kiedyś powróci, aby zawładnąć ich światem. 

Po godzinie tortury w końcu się skończyły, a pani Weasley zawołała akurat wszystkich na kolacje. Bill już tam siedział, a nastolatka usiadła obok niego. Kopnęła Nimfadorę pod stołem, kiedy ta przewróciła na ich widok oczami. Syriusz roześmiał się na to wszystko łagodnie. 

Kiedy Tonksowie jadali, zazwyczaj robili to w ciszy. Czasami Dora opowiadała o czymś niezwykłym, co spotkało ją w pracy, ale wtedy mówiła tylko ona, a reszta słuchała. Tutaj było dosłownie odwrotnie. Każdy rozmawiał swobodnie. Ophelia czasami czuła się tym wszystkim przytłoczona, ale jej splecione dłonie z Billem przypominały jej, że wszystko jest w porządku. Każdy jego śmiech uświadamiał jej, że jest dokładnie tam, gdzie powinna być. 

Po postanowiła pomóc pani Weasley posprzątać. Chciała dobrze wypaść w jej oczach i szczerze nie miała pojęcia, co kobieta o niej myśli. Była bardzo miła i gadatliwa, ale była taka w stosunku do każdego. Ta niepewność strasznie irytowała Ophelie, ale starała się tego po sobie nie pokazywać. 

Kiedy po dwudziestu minutach skończyły Dora oznajmiła jej, że będą spać w tym samym pokoju, a Ginny będzie pomieszkiwać z Hermioną, kiedy ta do nich dołączy. Elia chciała wyciągnąć coś od kuzynki w kwestii Zakonu Feniksa, ale ta szybko mruknęła coś, że powinna spędzić nieco czasu ze swoim chłopakiem, po czym ze śmiechem odeszła. Ślizgonka pokręciła zrezygnowana głową, nie chcąc jej dać za wygraną.  

Zapukała do pokoju, który dzielił ze swoimi młodszymi braćmi. Otworzył jej i wpuścił ją do środka. Bliźniaków tam nie było, a pokój był w lekkim bałaganie. Dziewczyna westchnęła i walnęła się na najczystsze łóżko, które musiało być Billa. 

- Na twoim miejscu nieco bym uważał, zaraz tu przyjdzie moja matka z tekstami, że ''musimy uważać'' - stwierdził ze śmiechem mężczyzna, siadając obok niej. 

- Ma problem. Po wakacjach zobaczę cię dopiero w październiku! Nie wytrzymam bez ciebie dwa miesiące! - westchnęła Elia - I jeszcze te przeklęte owutemy... 

- Na pewno dasz sobie radę, jesteś strasznie inteligentna - zapewnił ją mężczyzna, całując ją w policzek - Zostaniesz najlepszym łamaczem klątw na świecie. 

- Wątpię, czy będzie ktoś lepszy od ciebie - roześmiała się Ophelia - A właśnie, jak tam w pracy? Dzieje się coś ciekawego?

- Dużo roboty, dużo papierkowej roboty - William pokręcił głową - I nie wiem czy słyszałaś, ale od tygodnia pracuje u nas Fleur Delacour, w jakimś departamencie na pół etatu. Znajomy mi powiedział. 

Lestrange uniosła zdziwiona brew, lekko się odchylając. 

- Ona? W Ministerstwie? W Anglii? Pracuje? - nie dowierzała. Może i dziewczyna dostała się do Turnieju Trójmagicznego, ale nigdy nie wyglądała, jakby grzeszyła rozumem - Po co? Mogła się zatrudnić we francuskim Ministerstwie...

- Coś słyszałem, że chce podszkolić swój angielski, nie pamiętam - Bill wzruszył ramionami - Połowa pracowników o niej gada, sensacja jak nie wiadomo co. 

Love Letters - Bill Weasley (zawieszone)Where stories live. Discover now