Rozdział 1

8.4K 440 27
                                    

Obudziłam się na sali obserwacji. Ostatnie co pamiętam, to twarz stojącego nade mną młodego stażysty. Rozejrzałam się dookoła sali, w której było 6 łóżek. Zajęte były 3, jedno przeze mnie i 2 przez dwie inne również młode osoby. Byłam na tyle wykończona, że nie miałam siły, żeby nawet podnieść głowę. Co jakiś czas, podchodziła do mnie pielęgniarka, aby zmienić mi kroplówkę, dzięki której ból stwał się mniejszy. Nagle zauważyłam, że do sali wszedł właśnie, stażysta, który przyjął mnie do szpitala. Trzymał w rękach mnóstwo kartek, miałam nadzieję, że to moje wyniki badań i wreszcie dowiem się co mi dolega.

- I jak się czuje moja młoda pacjentka? -  zapytał czytając coś z kartek, które przyniósł

- Troszkę lepiej, ale nadal ciągle mnie boli i chciałabym wiedzieć czy wie Pan już co mi jest?

-Nie mów do mnie Pan, bo czuję się starszy niż jestem. Po prostu Harry, jestem starszy od Ciebie tylko 4 lata. - uśmiechnełam się, ale nie odpowiedziałam nic. Z jednej strony ma rację, jest starszy ode mnie tylko o 4 lata, ale z drugiej, jest na razie moim lekarzem.

- A wiec tak panno Rose, nie przeprowadziliśmy na razie żadnych badań, z tego względu, że byłaś nieprzytomna, dlatego za chwilę pielęgniarka przewiezie Cię na USG, a następnie, jeśli nie uda się ścignąć do nas do szpitala lekarza, który powinien Cię zbadać, przewieziemy Cię do innego szpitala.- świetnie, do innego szpitala, nienawidzę szpitali i jeszcze dodatkowo będę musiała pojechać do drugiego. - Pani Anno, proszę zaprowadzić Rose na USG, a ja za chwilę do Was dołączę. - proszę, już powiedział Rose, nie pannę tylko Rose. Może przejście z nim na TY wcale nie byłoby takie złe, może wtepy polubiłabym chociaż trochę to miejsce, wiedząc, że jest ze mną jakiś znajomy, a nie tylko ludzie w białych fartuchach. Pielęgniarka zaprowadziła mnie na USG i kazała się położyć. Chwilę później do sali wszedł Harry.

- Zestresowana? Nie masz się czego obawiać, nic nie będzie Cię bolało. Podnieś koszulkę i opuść lekko spodnie. - robię to co mi każe i mam nadzieję, że skończy się to jak najszybciej. - nie widzę tutaj nic niepokojącego, wszystko wydaję się być w porządku, jednak musimy poczekać na wyniki badań krwii i wtedy podejmiemy następne działania. Teraz Pani Anna zaprowadzi Cię z powrotem do sali. - po tych słowach troszkę się uspokoiłam i wróciłam na salę. Kiedy tak leżałam od jakiegoś czasu na łóżku, do sali przychodzili nowi pacjenci. Jedni mieli tylko lekkie obrażenia, inni poważniejsze. Na łóżkko obok mnie przywieźli mężczyznę, który próbował popełnić samobójstwo. Był nieprzytomny i wyglądał strasznie. Blady, chudy i zaniedbany. Szybko podeszli do niego lekarze oraz został wezwany psychiatra. Poprosił, aby wszyscy odeszli i zostawili go z pacjentem samego.

-Dlaczego Pan to zrobił, co było tego powodem? - zapytał

-Czuję się zbyt samotny aby żyć.....

-Nie ma Pan żadnej rodziny, nikogo bliskiego?

-Syna, ale pracuje za granicą i dzwoni tylko czasem....

-Czy jak wypuścimy Pana do domu, będzie Pan próbował zrobić to samo?

-Tak....- odpowiedział po czym lekarka poprosiła pięlęgniarkę, aby ta wezwała pogotowie, które miało przewieźć pacjenta do szpitala psychiatrycznego. Odwróciłam się i zobaczyłam, że do sali ponownie wszedł Harry.

-Mam Twoje wyniki badań Rose. Są lekkie zaburzenia, ale nie jest bardzo źle, da się je wyregulować przez włączenie odpowiednich leków. Niestety będę musiał Cię przewieźć do innego szpitala, ponieważ nie posiadamy tutaj lekarza, który musi Cię przebadać. Pielęgniarka przygotuje Cię do przewiezienia. - nie spodobało mi się to, iż muszę jechać do drugiego szpiatala. Pocieszał mnie jednak fakt, że to Harry pojedzie ze mną, a nie inny lekarz. Pielęgniarka kazała przejść mi na drugie łóżko, na którym pojadę do szpitala. Kiedy byłam już w karetce, Harry'ego nadal nie było, miałam nadzieję tylko, że nie kazał jechać ze mną komuś innemu i to on pojedzie ze mną. Po chwili wszedł do karetki uśmiechając się do mnie. Ulżyło mi kiedy tylko go zobaczyłam.

-Daleko jest ten szpital do którego mnie Pani przewozi.....yyyyy znaczy.... do którego mnie przewozisz ?

-Nie, 15 min drogi stąd. Nie denerwuj się wszystko będzie ok, lekarz, który będzie Cię badał jest bardzo fajny, nie masz powodu do obaw.

-To dobrze, ale mogłaby, mieć do Ciebie prośbę?

-Jasne, mów

-Czy mógłbyś być też obecny przy badaniu, będzie mi raźniej kiedy ktoś lepiej mi znany będzię obok.

-Oczywiście, jeśli tylko chcesz

Doktor StylesWhere stories live. Discover now