Rozdział 48

1.2K 69 4
                                    

Po kilku godzinach tańczenia nogi mi odpadają. Wracamy do naszej loży i kończymy kolejnego drinka.

-Co Wy na to, żebyśmy się przenieśli do naszego apartamentu?

-Jest już 3 nad ranem.

-No to co? Weź Harry wyluzuj, na studiach nie byłeś taki.

-Studia to były studia. Ten czas już za nami.

-Ale jesteś na wakacjach, możemy się bawić.

-A czy ja powiedziałem nie? Proszę bardzo, jak chcesz to możemy iść.

Zabieramy wszyscy swoje rzeczy i wychodzimy z klubu. Apartament Seleny i Korneliusza jest niedaleko klubu, dlatego nie musimy zbyt długo iść. Mimo tak późnej pory, na ulicach wciąż jest mnóstwo ludzi. Jest ciepło i przyjemnie, słychać szum oceanu oraz czuć lekki powiew wiatru. W takim miejscu byłabym w stanie mieszkać na stałe.

Po 10 minutach docieramy do ich hotelu. Jego widok z zewnątrz zapiera dech w piersiach, w takim razie wyobrażam się jak wygląda ich apartament. Jedziemy windą na ostatnie piętro, na którym znajduje się tylko ten jeden apartament. Korneliusz otwiera drzwi i wpuszcza nas do środka. Ku moim oczom ukazuje się olbrzymi salon z dużą, białą, narożną kanapą. Przed nią stoi niewielki stoli, a na ścianie wisi telewizor, który też wielkością nie grzeszy.

-Możecie wejść dalej zobaczyć jak mieszkamy tutaj.

-Chodź Rose, oprowadzę Cię – mówi Selena

-Idźcie, idźcie, a my z Harrym sobie już usiądziemy.

Selena oprowadza mnie po apartamencie, pokazuje mi 2 sypialnie, nie wiem po co im dwie, skoro są tu tylko we dwoje. Wszystko jest tak nowocześnie urządzone i pięknie się prezentuje. Myślałam, że nasz pokój jest bogato wyposażony, ale przy tym......brak słów. W łazience znajduje się kabina prysznicowa oraz wanna umieszczona w prawym rogu pomieszczenia. Świetnie, masz ochotę na prysznic bierzesz prysznic, masz ochotę na długą kąpiel, korzystasz z wanny, w której spokojnie zmieściłyby się 3 osoby.

-No cóż, wasz apartament jest......świetny, ale Ty jesteś pewnie do tego przyzwyczajona.

-Znaczy, no fakt, że często bywam w takich miejscach. Jeżdżę w trasy koncertowe, więc moje hotele wyglądają podobnie, ale nie zawsze takie coś mi odpowiada. Czasem mam ochotę zamknąć się w małym pokoju z wygodnym łóżkiem i odpocząć.

-Rozumiem. Wracamy do chłopaków?

-Jasne, chodźmy.

Wracamy do salonu. Na kanapie siedzą chłopaki, a obok nich na stole kolejne drinki. Że jeszcze nie mają dość.

-Nie macie już przypadkiem dość?

-Nie – odpowiada Harry, swoim lekko podpitym głosem

-Ooo, już Ci nie przeszkadza, że tu przyszliśmy?

-A czy mi to w ogóle przeszkadzało? Musimy wypić za nasze spotkanie po paru latach. Nawet nie wiesz Rose ile razem z Korneliuszem przeżyliśmy na studiach.

-Dobrze dobrze, kiedyś mi opowiesz. Wystarczy Harry tego picia, zbieramy się.

-Spokojnie Rose, przecież nic nie robimy takiego. Napij się z Seleną. Kochanie, zrób jakieś drinki sobie i Rose.

-Dziękuję, ale ja już nie mam ochoty pić....Harry, chodź wracamy, jestem już trochę zmęczona.

-No dobra.

-To co, widzimy się na plaży jutro, no nie?

-Tak, myślę, że tak.

-A może chcielibyście zwiedzić wyspę? Mam wypożyczony samochód, moglibyśmy coś zwiedzić.

-Co sądzisz Rose?

-Dobry pomysł, ale ustalimy wszystko jutro, jak wytrzeźwiejecie.

-Do zobaczenia jutro. Dobranoc.

Biorę Harry'ego za rękę i wychodzimy z ich apartamentu. Do naszego hotelu mamy kawałek.

-Spokojnie Rose, czemu tak szybko idziesz?

-Jestem po prostu zmęczona, a Ty nie?

-Może trochę. Co sądzisz o nich?

-Nie znam ich jeszcze dobrze, ale wydają się sympatyczni.

-Seleny nie znam też, jedynie z gazet czy internetu, ale Kornel jest w porządku. Powinnaś go polubić. Skoro polubiłaś mnie to jego też polubisz, mamy podobne charaktery.

-To pewnie tak będzie. – odpowiadam, lekko uśmiechając się.

Kiedy wchodzimy do pokoju, Harry siada na łóżko, a ja postanawiam pójść wziąć prysznic. Kiedy wracam, on nadal siedzi, nawet nie zmienił swojej pozycji.

-A Ty co?

-A co ma być?

-Pomóc Ci się rozebrać?

-Czemu nie – mówi i pociąga mnie za rękę w swoją stronę – a potem ja pomogę Tobie.

-O nie nie, mi nie trzeba pomagać. Ja już zdjęłam swoje ubrania.

-Tak? Nie widzę, to czemu jesteś w tej koszulce?

-Bo idę spać. Ty też powinieneś. – mówię i rozpinam mu koszulę, którą następnie ściągam.

-Och Rose, - mówi, wstaje i śmieje się pod nosem – Nie chcesz się zabawić?

-Zdejmuj ubranie i kładź się spać.

-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

-Harry.....porozmawiamy jutro. Połóż się.

-Dobrze już dobrze. Kładę się.

-No, dobranoc.

-Dobranoc.

Budzę się rano i spoglądam na zegarek. O boże, dochodzi 12. Czyli nie rano, tylko południe. Obracam się na bok. Harry także wciąż śpi. Podnoszę się z łóżka i idę do łazienki przygotować się do wyjścia na plażę i ponownego spotkania z kumplem Harry'ego i jego narzeczoną. Kiedy wychodzę, Harry wciąż śpi, dlatego postanawiam pójść przynieść nam coś na śniadanie. Hotelowa restauracja jest już o tej porze pusta, ale udaje mi się dostać jeszcze coś do jedzenia.

-Gdzie byłaś ? – pyta Harry kiedy wchodzę do pokoju

-Spokojnie, przyniosłam nam coś do jedzenia. Pamiętasz, że umówiłeś się na plażę z Kornelem i Seleną?

-Tak, pamiętam, czemu miałbym nie pamiętać?

-No nie wiem.....idź się doprowadź do odpowiedniego stanu, jemy i idziemy na plażę.

O tej porze plaża jest już pełna ludzi. Nie wiem, czy znajdziemy jakieś wolne miejsce i w ogóle jak mamy znaleźć Selene i Kornela. Idziemy w miejsce, w którym spotkaliśmy ich wczoraj. Niestety ich tam nie ma. Słyszę jak ktoś krzyczy imię Harry'ego. Obracamy się i dostrzegamy dziewczynę machającą do nas.

-Cześć! I jak, wyspani?

-Tak, jest w końcu prawie 13. Długo tu jesteście?

-Od jakiejś godziny. Zajęliśmy Wam miejsce, bo o tej porze na pewno byście nic nie znaleźli.

-Dzięki.

-Jak tam Harry, kac męczy?

-Nie, jakoś nie, a Ciebie?

-Też nie, tak myślę. To co, jedziemy wieczorem zwiedzić wyspę, tak jak wczoraj mówiliśmy?

-Tak, dlaczego nie. Warto zobaczyć coś więcej niż tylko plaża i ocean. – odpowiadam

Po godzinie 17 zbieramy się z plaży i wracamy do hotelu. Wchodzimy do restauracji hotelowej, aby zjeść jakąś kolację, a następnie idziemy przygotować się, na kolejny wieczór z Seleną i Kornelem.

Doktor StylesWhere stories live. Discover now