Rozdział 52

1.3K 73 2
                                    

Miesiąc później

Czekam na odebranie wyników z matur. Nie wierzę, że za tydzień wyjeżdżamy na stałe do Anglii. Mam tylko nadzieję, że maturę zdałam i nie będę musiała pisać poprawki albo nie daj boże podchodzić ponownie za rok. Stoimy z Jennifer, aż wywołają nasze nazwiska i wręczą nam wyniki. Pierwsza zostaje wyczyta ja.

-Proszę, oto Pani wyniki.

-Dziękuję. – biorę kartkę i wychodzę. Postanawiam poczekać, aż Jennifer odbierze świadectwo i sprawdzimy razem.

-No to Rose, sprawdzamy. – otwieramy kartki i każda czyta swoje wyniki – Zdałam! – krzyczy Jennifer

-Ja też!!! – cieszymy się razem, ściskamy się mocno i wychodzimy szczęśliwe z budynku. –Jennifer, a jak Josh?

-Nie wiem jeszcze. Czekam na niego przed szkołą.

-Poczekam z Tobą.

-No nie wiem, ktoś na Ciebie czeka – odwracam się i widzę stojącego przed samochodem Harry'ego.

-Ooo, nie wiedziałam, że przyjedzie. Dobra, to do zobaczenia, pa.

-Zobaczymy się jeszcze jakoś przed waszym wyjazdem?

-No pewnie, że tak. Pa. – żegnamy się i idę w kierunku Harry'ego. – A Ty co tu robisz? Nie mówiłeś mi, że przyjedziesz.

-Lepiej powiedz mi jak wyniki.

-Zdałam! – odpowiadam i rzucam mu się na szyję

-Gratuluję. To wszystko załatwione. Za tydzień o tej porze będziemy już w Londynie.

-Z pracą też już wszystko załatwiłeś?

-Tak. Zwolniłem się, dokumenty wszystkie zabrałem. Na razie jestem bezrobotny. – mówi i śmieje się pod nosem

-Byle nie na długo. Z czegoś żyć musimy.

Chwilę później dojeżdżamy do domu. Muszę zadzwonić do rodziców, powiadomić ich o wynikach. Mam nadzieję, że przestali się już złościć o to, że wyprowadzam się do Londynu. Wchodzę do domu i rzucam się na kanapę, szczęśliwa, że zdałam, że koniec szkoły jak na razie i wyprowadzka do nowego miejsca, nowej rzeczywistości.

-Rose, przygotowałem szampana, musimy wypić za zdaną maturę.

-A co jakbym nie zdała?

-To pilibyśmy z żalu, ale coś innego, nie szampana. – śmiejemy się razem, a następnie Harry otwiera szampana i nalewa do kieliszków. W tym samym momencie dzwoni telefon Harry'ego.

-Ooo, Kornel. Dawno się nie odzywał.....Słucham?

-No cześć Harry. Jesteś w domu?

-No jestem, ale co to w ogóle za pytanie?

-Jestem w Polsce. Właśnie przyleciałem. Mógłbyś odebrać mnie z lotniska?

-Przyleciałeś do Polski? Dlaczego nie mówiłeś nic wcześniej?

-Tak jakoś wyszło, to jak mógłbyś mnie odebrać.

-No dobra, za 15 minut będę. Pa.

-Kornel jest w Polsce ?

-Tak, nie wiem czemu tak nagle bez uprzedzenia przyjechał.

-Może coś się stało.

-Zaraz się dowiemy. Jadę po niego. Pa.

-No, pa.

Ciekawe czemu tak nagle postanowił przyjechać. Dlaczego nie poprosił kogoś z rodziny, aby go odebrał. No cóż, przyjedzie to wszystko się wyjaśni. Odstawiam kieliszek i postanawiam nie pić sama. Skoro mamy mieć gościa, idę do kuchni przygotować coś do jedzenia. Otwieram lodówkę, wyciągam warzywa i robię sałatkę. Jest w sumie pora obiadowa, no ale trudno. Nie uprzedził nas wcześniej, że będzie, dlatego będzie musiał jeść to co mamy. Sałatka z kanapkami i herbata. Kolację przygotuję trochę lepszą. Po 30 minutach Harry z Kornelem wchodzą do domu.

Doktor StylesWhere stories live. Discover now