Rozdział 37

1.5K 80 3
                                    

Siadamy z Jennifer w salonie i pijemy kawę. Tak dawno tego nie robiłyśmy, nie pamiętam kiedy spotkałyśmy się we 2 żeby posiedzieć i porozmawiać jak dwie przyjaciółki.

-I jak tam Rose, jak się Wam układa?

-Cóż....narzekać nie mogę — odpowiadam i uśmiecham się do niej

-Widzę, widać jak bardzo jesteś szczęśliwa.

-Idziemy na 2 wesela. Najpierw do....mojej siostry — jak dziwnie to brzmi, tyle lat nie mając siostry, nagle wypowiadając takie słowa — a potem do Gemmy, siostry Harry'ego.

-O proszę, no to fajnie, zabawicie się.

-Mam taką nadzieję. Gemma jest w ciąży dodatkowo.

-Będziesz ciocią — mówi Jennifer i śmieje się pod nosem.

-No jeszcze nie wiadomo. Skąd wiesz czy wyjdę za Harry'ego za mąż, chociaż bardzo bym tego chciała. Przyniosę nam po kawałku ciasta.

-Proszę. — podaję nam ciasto — Bomba kaloryczna przed nami — mówię i lekko się uśmiecham. Nagle Jennifer odkłada talerz i wybiega z pokoju. — Jennifer co się stało ?! — Biegnę za nią, niestety wymiotuje, czyżby to ciasto było nieświeże....

-Przepraszam Rose, jakoś mnie zmuliło. Chyba za dużo zjadłam na śniadanie, potem kawa, stres, bo matura się zbliża.....

-Rozumiem, zaraz przyniosę Ci wodę.

-Dzięki. Nie chce myśleć co będzie za tydzień, dzień przed maturą......chyba zwrócę wszystko co będzie wewnątrz mojego brzucha.

-Naprawdę się tak denerwujesz? Nigdy nie należałaś do osób, które tak się stresują.

-Może nie aż tak, ale czuję lekkie zdenerwowanie. Może to jakieś zatrucie, ogólnie też nie czuję się dobrze.

-Chodźmy do salonu, położysz się na łóżku.

Jennifer musiała faktycznie czuć się bardzo źle, gdyż niedługo po tym jak się położyła, zasnęła. Wyłączyłam więc telewizor i idę do kuchni. Biorę zeszyty i postanawiam dalej powtarzać materiał. Nawet nie zauważam jak czas szybko mija. Jennifer ciągle śpi, a do domu wraca Harry.

-Cześć kochanie!

-Ciiiii, Jennifer śpi.

-Przepraszam, coś się stało?

-Nie, po prostu się źle czuje, wymiotowała, położyła się i zasnęła. Jak Ci minął dzień?

-Nawet dobrze, ale niestety twoje pomylone wyniki doprowadziły mnie do furii.  Złożyłem już skargę.

-To dobrze, ale cieszę się, że wszystko jest w porządku. — mówię i przytulam się do niego — O Jennifer, już wstałaś, jak się czujesz ?

-Do...dobrze — odpowiada i znowu biegnie do łazienki.

-Jennifer, może powinnaś pójść do lekarza

-Nic mi nie będzie, to pewnie tylko zatrucie pokarmowe.

-Oby.....Harry zawiezie Cię do domu. Samej Cię nie puszczę. Harry! Zawieź Jennifer do domu dobrze?

-Jasne, pomóc Ci dojść do auta, czy dasz radę?

-Dam radę, spokojnie.

Harry wychodzi z Jennifer z domu, a ja idę do salonu pooglądać telewizję. Słyszę dzwonek mojego telefonu, to matka.

-Słucham?

-Cześć Rose, co słychać?

-Nic, wszystko w porządku. A u Was?

Doktor StylesWhere stories live. Discover now