Rozdział 12

38.9K 1K 1K
                                    

Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Założyłam tą śliczną błękitną sukienkę, która wręcz idealnie przylegała i opinała moje ciało. Kupiłam ją jak byłam na zakupach z Hazel, Louisem i Davidem. Makijaż zrobiłam delikatny, ale za to taki, żeby podkreślał moje rysy twarzy, a włosy zakręciłem w ładne fale, które opadały mi na plecy. Przez cały dzisiejszy dzień zastanawiałam się jeszcze, czy aby na pewno iść na tą imprezę urodzinową Louisa, jednak zdecydowałam, że pójdę za radą Jacoba, żeby nie rezygnować z niej tylko ze względu na jakieś nieznaczące dla mnie osoby.

Usłyszałam nagle wibrację mojego telefonu. Spojrzałam ostatni raz w swoje odbicie i po chwili wróciłam do pokoju, podnosząc telefon z łóżka, na którym wyświetliła się wiadomość od Jacoba.

Od Jacob: Czekamy już na dole.

Po przeczytaniu wiadomości sięgnęłam po torebkę, która pasowała mi do sukienki. Wrzuciłam do niej telefon, a następnie wzięłam jeszcze prezent, który kupiłam dzisiaj dla Louisa i z pewnością, że wszystko mam wyszłam z pokoju. Zbiegłam na dół i przeszłam przez kuchnie, w której zobaczyłam mamę. Piła kawę, ale gdy mnie zauważyła to natychmiastowo zeskanowała mnie wzrokiem i popatrzyła na mnie pytająco.

-Wychodzisz gdzieś?- zapytała zaciekawiona.

-Idę na urodziny Louisa, chłopaka Hazel.- odpowiedziałam.

-Okej, tylko mam nadzieję, że tym razem wrócisz trochę wcześniej do domu, niż poprzednio?- popiła swoją dawkę kofeiny.

-Postaram się, ale nic nie obiecuję.- podeszłam do drzwi.

-Veronica!- krzyknęła za mną.

-Też cię kocham!- rzuciłam, wychodząc z domu.

Ciepły wiatr od razu owiał moją twarz. Robiło się już z dnia na dzień coraz cieplej, ponieważ nadchodziło już powoli lato, a z tym też wyczekujące wakacje. Jedyne co mnie teraz trzymało przy życiu to świadomość tego, że David już w tym roku kończy szkołę, więc będę mogła przeżyć ostatnią klasę w spokoju, bez naszych ciągłych kłótni.

Gdy zobaczyłam przed furtką stojący na podjeździe czarny samochód Jacoba to ruszyłam z miejsca i od razu do niego podbiegłam.

-Hejka.- otworzyłam drzwi, wchodząc do auta i zajmując jak zawsze tylne siedzenie.

-No powiem ci laska, że wyglądasz oszałamiająco w tej sukience, którą pomagałam ci wybierać.- dziewczyna skanowała mnie wzrokiem.

-To samo mogę powiedzieć o tobie.- również skanowałam jej strój.- A tak w ogóle to gdzie jest ta impreza?

-Louis wynajął podobno jakiś klub. Nie byłam jeszcze w nim, więc też nie mam pojęcia jak to wszystko będzie wyglądało.- wzruszyła ramionami.

Zapięłam pasy i minęło kilkanaście minut, gdy dojechaliśmy pod wybrany klub, w którym miała odbyć się impreza. Jeszcze nawet nie wysiedliśmy z auta, a już stąd mogłam usłyszeć głośną muzykę, dochodzącą z klubu.

-Już zapowiada się ciekawie.- mruknął Jacob.

Brunet zaparkował na jakimś wolnym miejscu przed budynkiem. Przejrzałam się ostatni raz w przednim lusterku i po chwili pewna, że nie wyglądam aż tak tragicznie wysiedliśmy z samochodu. Odrazu zaczęliśmy kierować się razem w stronę klubu. Louis miał dużo znajomych, ponieważ przed wejściem do klubu zrobiła się mała kolejka ludzi, czekających aż zostaną wpuszczeni przez ochroniarzy.

-To zamknięta impreza?- zapytałam zdziwiona.

-Tak, bo Louis nie chciał, żeby ktoś z zewnątrz na nią wchodził.- wytłumaczyła Hazel.

Hateful LoveWhere stories live. Discover now