Rozdział 5

40.4K 791 884
                                    

Zamknęłam za sobą drzwi od domu. Zdjęłam buty i dostrzegłam mamę, która akurat kierowała się w stronę kuchni. Zatrzymała się przy mnie i wbiła zaciekawiony, a zarazem zaskoczony wzrok we mnie.

-Już wróciłaś? Myślałam, że o wiele dłużej wam to zajmie.

I co ja mam jej teraz powiedzieć? Że wróciłam wcześniej, bo obydwoje uciekliśmy sobie oknem? Napewno nie powiem jej jak było naprawdę, bo po pierwsze strasznie śmiesznie i niewiarygodnie to brzmi, a po drugie miałabym na pewno przejebane, gdybym powiedziała co się stało.

-Jakoś po prostu szybciej skończyliśmy.- próbowałam uniknąć z nią kontaktu wzrokowego.

Nie umiałam kłamać, więc nie mówiąc już nic więcej szybko pobiegłam na górę do swojego pokoju. Weszłam do środka, rzuciłam plecak w kąt i nie myśląc za wiele rzuciłam się na łóżko. Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam godzinę. Myślałam, że jest o wiele później, bo była dopiero szesnasta, a impreza zaczynała się o osiemnastej, więc miałam jeszcze trochę czasu.

Musiałam powiadomić Hazel, że jestem już w domu, więc weszłam w kontakty i napisałam do niej wiadomość. Ustaliłyśmy wcześniej, że przed imprezą przyjedzie do mnie i pomoże mi się przyszykować, bo od zawsze lubiła mnie malować. Jej makijaż był wręcz perfekcyjny, w porównaniu do mojego, więc ja również cieszyłam się, że próbowała mi z tym pomóc.

Napisałam, że jestem już w domu, więc może w każdej chwili przyjeżdżać. Nie minęło nawet kilka sekund, a odpisała, że będzie za kilka minut. Po jej odpowiedzi jeszcze przez chwilę leżałam na moim wygodnym łóżku, z którego bym dzisiaj tak naprawdę chętnie nie wychodziła, jednak po chwili postanowiłam wstać i skierować się w kierunku szafy. I teraz czekał przede mną najtrudniejszy wybór, czyli zdecydowanie co powinnam na siebie założyć.

Musiałam liczyć w tym temacie niestety tylko na samą siebie, bo wiedziałam, że Hazel mi nie doradzi. Obydwie miałyśmy zupełnie inny gust, jeśli chodzi o ubrania, więc nawet nie wiem ile czasu stałam pod tą szafą i zwyczajnie wpatrywałam się w moje poukładane ciuchy, jednak dzwonek do drzwi utwierdził mnie w przekonaniu, że musiało to być chyba z jakieś dobre kilka minut. Tak jak przepuszczałam straciłam tylko czas, bo kompletnie nic nie znalazłam.

Zamknęłam szafę i wybiegłam z pokoju, a następnie szybko zbiegłam na dół. Podeszłam do drzwi i uchyliłam je, zastając przed sobą uśmiechniętą Hazel. Dziewczyna odrazu weszła do środka i zauważyłam, że trzymała w dłoni jakąś dużą czarną torbę, w której zapewne trzymała kosmetyki, żeby mnie pomalować. I nawet nie zorientowałam się kiedy czarnowłosa rzuciła mi się prosto w ramiona i czule mnie objęła.

-Przecież widziałyśmy się dzisiaj.- przypomniałam jej, oddając uścisk.

-Wiem, ale i tak bardzo się stęskniłam.- powiedziała, odsuwając się ode mnie.- Gotowa na imprezę?

-Jeszcze nie, ale widzę, że ty już tak.- zeskanowałam ją wzrokiem od góry do dołu.

Byłam zaskoczona, bo Hazel podobnie jak ja nigdy nie przepadała za jakimiś sukienkami. Wolała o wiele bardziej nosić duże koszulki i bluzy, ale dzisiaj był wyjątek, bo miała na sobie prostą białą ze złotymi drobinkami sukienkę, która pasowała jej do wysokich butów na koturnie, a makijaż podkreślał jej śliczny wyraz twarzy. Jej brwi były wręcz perfekcyjne zrobione, a długie rzęsy idealnie do tego wszystkiego się dopełniały. Do tego wszystkiego komponowały jej ścięte do ramion proste, czarne włosy, które pasowały jej do całej urody.

-Ja jestem już gotowa, więc teraz pora na ciebie.- dziewczyna weszła do środka i zaczęłyśmy kierować się w stronę mojego pokoju. Ja usiadłam na łóżku, a ona rzuciła swoją torbę na podłogę i nawet nie rozglądając się zaczęła przeglądać moje ubrania w szafie, robiąc przy okazji w nich niezły bałagan.

Hateful LoveWhere stories live. Discover now