część 6

429 11 0
                                    

- Pan jest mają nianią? - pięciolatka spojrzała w  górę by spokrewnieni spojrzeć twarz Jimin'a który trzymał ją za rączkę i prowadził do swojego samochodu. Odłożył plecak  który miał na jednym ramieniu po czym uśmiechnął się do dziewczynki.

- tak, jestem. - odpowiedział uśmiechając się.  Był poniedziałek godzina jedenasta. A  on żwawo wsiadł do samochodu.

- cieszę się, mogę do ciebie mówić wujek? - zapytała z lekkim zawachaniem.

- pewnie, dlaczego nie. - Jimin upewnił się czy dobrze ją zapiął po czym odjechał z posesji przedszkola.

- wujku?  A ile masz lat? Jesteś dużo starszy ode mnie? - dziewczynka polubiła mężczyznę.

- oj i to o wiele skarbie. Jestem prawie w  wieku twojego taty-  uśmiechnął się lekko.

- taki stary? - zapytała nie wiedząc  co mówi.

- Tak, taki stary. Młoda. - Jimin lubił się droczyć. A  ta mała dziewczynka odpowiadała tym samym.

W domu byli dziesięć minut później. 

Od razu po odłożeniu plecaka oraz ściągnięciu butów. Przystąpili do posiłku który zrobił Jimin. Starał się zrobić taki by smakował dziewczynce.

- wujku? Bo to jest smaczne czy ty to kupiłeś? - zapytała zajadając się.

- nie skarbie, zrobiłem to. Jedz powoli. Bo się zachłyśniesz

- to jest pyszne, proszę rób  tego  więcej.- Jimin ucieszył się ze słów Yuri która była krytykiem jeżeli chodzi o posiłki.  Uwielbiała smak domowy i ten właśnie go przypominał.

- kochanie, bo mam do ciebie malusią sprawę - mężczyzna pokazał  na palcach ilość sprawy.

- słucham wujku.

- czy zagrasz ze mną na pianinie? Bo wiesz za nie długo wujek ma zagrać w pewnym miejscu i chciał by się podszkolić. - nie miał żadnego wstępu ani nic w tym rodzaju. On po prostu chciał skłonić młodą do grania na pianinie.

- nie lubię grać na pianinie, ale dla ciebie zrobię wyjątek. - zeskoczyła z  krzesła po czym podeszła do swojego mini zlewu. Jakie było Jimina zaskoczenie gdy odkręcając kran woda zaczęła lecieć.

- jesteś wielka wiesz - uśmiechnął się kończąc obiad po czym  brudne naczynia włożył do zmywarki a resztki obiadu do kosza.

Chwile później oby dwóch siedzieli na krzesełku na przeciwko pianina a naciskające przez nich struny wydobywały dźwięk znanej mu melodi. ( River flows in you) pozwolił małej naciskać więcej nut. By mogła się czegoś nauczyć. Ale na niego czekało drugie zaskoczenie. Malutka wyśmienicie sobie radziła.

- znasz tą całą melodie? - zapytał zaciekawiony patrząc na Skrzypce.

- tak znam.

- powiedz mi kochanie, dlaczego nie chcesz grać?

- bo, bo przez to moja mama nie żyje!  - Jimin wstał po czym uklęknąć przy niej. Przesunął ją tak by spoglądała na niego.

- spójrz na mnie skarbie. W  życiu bywa tak że nie mamy wpływu na to co się dzieje. Na pewno kiedyś tata z tobą porozmawia o twojej mamie. To nie będzie łatwy temat skarbie. Ale proszę cię abyś spełniała swoje marzenia. Kto wie może twoja mamusia chce abyś poszła w jej ślady? - uśmiechnął się zachęcająco na co lekko zapłakana  Yuri wpadła w ramiona Jimin'a.  Który od razu ją do siebie przytulił. - nie martw się skarbie. Wszystko będzie w porządku. - odsunął ją lekko od siebie po czym ucałował ją w czoło. - jestem przy tobie, a jak jesteś przy mnie. Nic ci nie grozi. Wracamy do gry? - zapytał z nadzieją że się zgodzi.

- dobrze, czy mogła bym sama zagrać ? - zapytała

- pewnie, ja zagram na Skrzypcach. - odparł dumnie. Na co mała klasnęła w dłonie uradowana.

Pokochał tą małą, Jimin niepewnie,chwycił instrument w ręce. Odpakował  go po czym przyłożył do swojego podbródka.

Dziesięć minut

Tyle zajęło mu  na naprawię skrzypiec.

Chwilę później  Jimin oparł się o Fortepian. Dał szybki znak dziewczynce by mogła zacząć.

Chwile zajęło Yuri by się troszkę uspokoić, uspokoić się z niepewności oraz stresu.  Ale jednak to zrobiła.

Zaczęła grać ulubioną melodie mężczyzny a przede wszystkim swojego ojca. Parę sekund  gry małej Jimin wszedł ze swoimi skrzypcami.

Oby dwa instrumenty dawały piękny koncert zwłaszcza że sam Jimin podszedł do tego poważnie. Zamknął oczy po czym Wyobraził sobie stojącego siebie na scenie. A koło niego grająca mała Yuri która świetnie sobie radziła.. Był z niej więcej niż dumny. Był nią zafascynowany.

Ta melodia zawsze przypominała  mu jego rodzicielkę  która niestety odeszła od nich jakieś parę miesięcy temu oraz ojca który odszedł do niej po paru dniach rozłąki z żoną. Oby dwaj rodzice było cudownym rodzicami. Nie tylko na pokaz ale też w rzeczywistości byli wspaniali.

- to było przecudowne - uśmiechnął się do dziecka, gdy skończyła się ostatnia melodia. - jestem z ciebie bardzo dumny wiesz? - warga mu drżała. Też z tęsknoty za rodzicami. Ale wchodziło to też że w końcu z  kogoś jest dumny a w tej chwili dumny jest z tej ślicznej panienki.

- Dziękuję wujku, a ja jestem dumna z  ciebie wiesz? Dlaczego chcesz płakać? Coś się stało? - dziewczynce nigdy nie umknęła żadna uwaga zawsze wiedziała że trzeba patrzeć na uczucia innych. Ale nie wiedziała że spoglądając na grającego wujka dozna takiego smutku.

- oj kochanie, po prostu jestem z ciebie dumny.

- to nie wszystko prawda? - zapytała przeszywając go na wylot.

- to nic, przypomniałem sobie kogoś wiesz - uśmiechnął się.

- powiedz mi  wujku.

- nie, nie mogę skarbie. Jesteś za mała na takie  coś. Jak podrośniesz i się kiedyś ponownie spotkamy to ci powiem w porządku?

- spotkamy? Chcesz odejść? - zapytała lekko załamanym głosem

- jak skończysz swoje lata to nie będziesz potrzebować już mojej opieki wiesz? A  teraz wykorzystajmy te lata na zabawie dobra? - zaśmiał się pokazując swój szereg zębów.

Min Jimin Where stories live. Discover now