Rozdział 2

3.5K 93 14
                                    


POV Ria 

 Wracając codziennie po pracy do mieszkania, podchodziłam do tego jak kobieta posiadająca rodzinę. Wracałam, oczekiwałam powrotu swojego mężczyzny, przygotowywałam ciepły posiłek, bądź odgrzewałam wczorajszy. Miałam w tym cel. Zdarzało się, że wcześniej zrywałam się z klubu, byleby być w swoich ścianach. Tam gdzie miałam stabilizację i oparcie. Wszystko dzieje się do czasu.

 Po odkryciu zalążku stracenia pełnego zaufania, postanowiłam zabrać się wcześniej z klubu. Dałam ostatnie wskazówki Castielowi, nakazałam szybsze zamknięcie i przyłożenie się do nauki. Pożegnałam się z nim i innym pracownikiem. Wsiadłam do zamówionego Ubera, uspokajając rozpędzoną karuzele myśli.

 Miałam pewien pomysł, jak utwierdzić się w przekonaniu o widocznej zmianie relacji. Do tego musiałam się upewnić, by Nolan nie wrócił szybciej do domu. Chociaż, znając jego, wróciłby później niż wcześniej. Napisałam do niego krótką wiadomość z zapytaniem o powrót. Po kilku minutach napisał godzinę.

 Miałam trzy godziny by zrobić się na bóstwo, przyszykować wystawną kolację i sprawdzić czy mój mężczyzna zwróci uwagę na inny wygląd, czy będzie zachowywać się jak gdyby nic.

 Po drodze zahaczyłam o sklep, kupując artykuły spożywcze potrzebne do zrobienia pasty z krewetkami. Do tego, kupiłam świeże cytryny do lemoniady. Obydwoje stroniliśmy od alkoholu. On ze względu na brane leki na cukrzycę, ja nie piłam by mu towarzyszyć w trzeźwym nastroju.

 Po przygotowaniu kolacji, której zapach rozniósł się po całym mieszkaniu, wzięłam orzeźwiający prysznic. Umyłam dokładnie włosy pozbywając się uczucia lepkości po intensywnym treningu. Dogoliłam miejsca, w których wystawały milimetrowe włoski. Depilacja laserowa była efektywna, ale po kilku zabiegach. Byłam dopiero na dwóch i już widziałam zmianę, ale dalej musiałam się spierać z pojedynczymi przypadkami.

 Z owiniętym wokół ciała ręcznikiem, opuściłam łazienkę. Przeszłam do garderoby znajdującej się w sypialni. Przycisnęłam na panelu odpowiednią ikonkę, włączając podświetlenie ledowe i górne światło. Prawa część należała do Nolana. Większość z niej była w kolorze czerni, bądź granatu. Tylko w takich garniturach chodził. Oczywiście na wieszakach wisiały nienagannie wyprasowane białe koszule i garniturowe spodnie. Zero dresu, zero jeansu. Wszystko było takie sztywne. Moja lewa strona, nie lśniła schludnością, porządkiem i kolorami. Wybierałam raczej stonowane odcienie. A na półkach nie znajdowało się wiele sukienek. Zdecydowanie dominowały luźne ubrania. Dresy, joggery, za duże koszulki, więcej topów eksponujących wyrzeźbiony brzuch. Zamiast szpilek i botków, stado trampek i sportowego obuwia.

 Przegrzebałam wieszaki, odnajdując czarną przylegającą sukienkę. Miała odkryte ramiona, posiadając dekolt hiszpanki. Sięgała do polowy uda, ładnie podkreślając kształtną pupę. Doprałam do niej parę klasycznych szpilek na siedmiocentymetrowej szpilce. Przy moim metr siedemdziesiąt, dodawały mi trochę wzrostu.

 Zasiadłam przed nieużywaną toaletką, wykonując podstawowy makijaż. Odpaliłam tutorial na makijaż oczu. Nie posiadałam umiejętności artystycznych. Moje kompetencję kończyły się na nałożeniu, dobranego przez konsultantkę, podkładu i korektora. No może jeszcze kreski bym zrobiła, po trzech próbach i pięciu napadach kurwicy.

 Udało się. Po godzinie, skończyłam z klasycznym beżowo – złotym makijażem. Przyglądając się w lustrze, nie mogłam wyjść z podziwu. Wyglądałam jak nie ja. Mój wewnętrzny diabeł podkusił mnie do pomalowania ust czerwoną pomadką. Wyciągnęłam z torby małe znalezisko. Z łazienki przyniosłam patyczki do uszu. Zgarnęłam z boku pomadki, produkt nakładając go na usta. Nie byłam głupia by pomalować się używanym kosmetykiem. Czasem szare komórki potrafiły przemówić mi do rozsądku.

Miejsce Tom 1 Serii Czerwone BramyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz