Rozdział 7

3.4K 101 10
                                    


POV Ria

 Nolan nie wrócił na noc do domu. Poświęciłam godziny na czuwaniu, by tylko zobaczyć, jak wchodził przez drzwi apartamentu. Mona została ze mną namawiając na odpuszczenie. Nie słuchałam jej, uparcie wpatrując się w korytarz. Zanim padłam ze zmęczenia napisałam Castielowi wiadomość o ewentualnej nieobecności na zajęciach. Zaczynałam dopiero o siedemnastej, ale nie wiedziałyśmy ile zajmie nam śledzenie zdradzieckiego mężczyzny.

 Wewnątrz pamięci odszukiwałam odnośnika, który naprowadziłby mnie na rozpoczęcie naszego śledztwa. Czy w tym czasie przeszedł jakąś zmianę? Nieustannie chodził w tych swoich nienagannie prostych koszulach. Psikał się ostrymi perfumami od Toma Forda. Był przykładnym człowiekiem, który przed spaniem, bierze długi prysznic, opróżnia kieszenie nim wrzuci coś do prania. Stara się spać minimum osiem godzin. Wydawał się być najlepszym partnerem. I jak pozory mogły mylić.

— Wymyśliłaś coś? — zagaiła zaspanym głosem.

 Przeniosłyśmy się do kuchni. Zabrała się za zrobienie śniadania. Przyjęłam z wdzięcznością kawę, odsuwając talerz z jedzeniem. Nie przełknęłabym niczego przez zaciśnięty żołądek.

— Poczekamy aż wróci. W końcu raczy się tu zjawić. Później, gdy wyjdzie pójdziemy za nim.

 Kończąc zdanie, drzwi antywłamaniowe stanęły otworem. Posłałam Monie wymowny wyraz. Przybrałam maskę kochanej kobiety, martwiącej się o przyszłego męża. Udawanie głupiej idiotki nie było dla mnie. Najchętniej przycisnęłabym go do ściany i kazała wszystko wyśpiewać.

— Dlaczego nie wróciłeś na noc? Martwiłam się. — zaczęłam, gdy zdołał wyłonić się z przedpokoju.

 Ogarnął wzrokiem pomieszczenie natrafiając na przyjaciółkę. Wykrzywił twarz w grymasie, wracając do mnie. Nigdy za nią nie przepadał.

— Zasiedziałem się w pracy. Zasnąłem przed komputerem. — kłamał. Kłamał jak zawodowiec. Jakby miał to we krwi.

 Mona prychnęła wyręczając mnie z tej reakcji.

— Biedactwo. Nie przepracowujesz się?

 Podeszłam bliżej, umieszczając jedną dłoń na jego piersi drugą na poliku, muskając go we współczuciu. Zamaskowałam rosnące obrzydzenie do siebie. Zbliżyłam usta usiłując go pocałować. Jak zwykle uchylił się nastawiając polik. Wargi wylądowały na szczęce. Westchnęłam opanowując złość. Na sekundę mnie odłączyło. Dyskretnie przesunęłam nosem w zagłębieniu szyi, zaciągając się zapachem. Nie pachniał Tomem Fordem, ostry zapach zastąpiła nuta alkoholu i czegoś słodko – kwaśnego. Połączenie wiśni z czekoladą.

 Jak poparzona odsunęłam się od niego. Wróciłam na krzesło, obejmując ciasno kolana.

— Co tu robicie?

Na pewno nie zdradzałyśmy, jak ty.

— Zrobiłyśmy sobie babską noc. Wiesz, ploteczki, narzekanie na swój los, rozmowa o zdradzieckich chujach. W sensie wibratorach. Te nowe trzymają słabo baterie, dlatego są zdradzieckie. — Wtrąciła się Mona, posyłając mu jadowity uśmieszek.

 Zdegustowany nic nie dodał, udając się do łazienki. Poczekałam aż przekręci zamek w drzwiach, a strumień wody będzie dobrze słyszalny.

 Kiwnęłam kobiecie, wybiegając z kuchni. Zakradłyśmy się do garderoby. Zawsze odwieszał koszule i marynarki w specjalnej sekcji, z której sprzątaczka zabierała je do pralni. Zgarnęłam marynarkę, w której wrócił. Podałam wspólniczce koszule, którą powąchała.

Miejsce Tom 1 Serii Czerwone BramyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz