Rozdział 23

3.3K 112 10
                                    




POV Ria

 Minął tydzień od stoczenia walki i rozmowy z Damienem. Rozmowy, która zmieniła bieg historii. Mężczyzna, który przypadkiem wlazł do mojego życia nie znalazł się tam całkowitym przypadkiem. Początek naszej znajomości nie zapowiadał się destrukcyjnie. Zalewałam gorycz w klubie nocnym, chciałam tylko zapić smutki. On był właścicielem, który się mną zainteresował. Rozmowa z nim okazała się pomocniejsza od procentów w szkle. Kto by się spodziewał, że nieświadomie to mój interes obrał za cel? Przeżywałam swoje perypetie, gdzie on w tym czasie dobierał mi się do tyłka. Planował nie wiedząc do kogo należał klub. Oboje nie wiedzieliśmy kim byliśmy. Wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce to kwestia przypadku. Siły wyższe krzyżowały nam drogi byśmy trafiali na siebie. Nie potrafiłam wyjaśnić tego w inny sposób.

 Taki sam problem miałam z Damienem. Człowiek, którego zachowania przypominały kalejdoskop. Momenty, w których wykazywał się opiekuńczością, troską, władczością doprowadzającą do białej gorączki mijały zastąpione chwilami, w których zmieniał się w oziębłego, zimnego drania. Damien składał się z dwóch osobowości. Tego dobrego, wychodzącego, gdy nikt postronny nie patrzył i tego złego, przeznaczonego na co dzień. Interesanci mieli do czynienia z bossem wiedzącym, co chcę osiągnąć. Stojącym na szczycie otoczonym chmarą nie pozwalającą mu zagrozić. Posiadał szacunek pożądany przez innych, którzy chcieli znaleźć się na jego miejscu. Takie robił pierwsze wrażenie.

 Widziałam w Damienie mężczyznę z manią kontroli. Zdobywał by coś udowodnić. Posiadana władza nie służyła mu do afiszowania się pieniędzmi, ani dowartościowaniem własnej wartości. Wiedział czego chciał, i ile był wart. Postawił sobie za życiowy cel dążenie do perfekcji i kluczowo się tego trzymał. W młodym wieku stał się hegemonem, dumnie patrząc na konkurencje. Za jego zachowaniem coś się kryło. Kontrola, zachowanie samca alfy, maska drania ukrywająca czułego mężczyznę, którego w nim widziałam. Jego historia musiała być bardziej złożona niż mi się wydawało. Był facetem z bagażem doświadczeń.

 Byliśmy dla siebie zagadkami. Obydwoje ukrywaliśmy szczelnie przeszłość, obawiając się tego, co by przyszło, gdyby demony wyszły na wierzch.

 Przez te siedem dni żyłam w cieniu strachu, zastanawiając się w jaki sposób wykorzysta wiedzę o Red. Obracał palcami poważną kartą przetargową. Zmęczenie obawą nie służyło procesowi gojenia. Nadprogramowy stres, brak apetytu i snu sprawił, że rany bitewne utrzymały się na dłużej niż powinny. Sińce przeobraziły się w żółte plamy. Okolice nosa i oczodołu przypominały nieudany eksperyment malarza, któremu omsknęły się farby. Dzieciaki podczas treningu śmiały się, wyzywając od ananasa. Uważały, że moja głowa wyglądała jak, pieprzony, ananas!

 Budzik rozdzwonił się jedną z tych motywacyjnych piosenek, od których robiło się niedobrze. Z westchnięciem zamknęłam książkę. Sięgnęłam po telefon, po omacku wyłączając alarm. Za pół godziny rozpoczynałam trening. Nauczyłam się z odpowiednim wyprzedzeniem szykować się do zajęć, by na szybko nie biec na sale. Ze dwa razy zdarzyło mi się głupio spóźnić. Trwająca akcja fabuły była zbyt ciekawa by od tak ją porzucić. Od tamtej pory pilnowałam się z czasem.

 Przeciągnęłam się wypuszczając długie ziewnięcie. Ściągnęłam bluzę pozostając w topie pasującym do granatowych dresów. Nim opuściłam biuro, które zmieniło się w tymczasową sypialnie, zlustrowałam je upewniając, czy wszystko stało na miejscu. Zagapiłam się na widok za oknem. Korony drzew ozdobione zielonymi liśćmi powiewały na wietrze. Maj zawitał do San Francisco zwiastując ciepłe lato. Widok powinien uspokajać, wprowadzać melancholie. W zamian odczułam niepokój. Ten rodzaj każący trzymać się w ryzach i obserwować otoczenie. Nie podobało mi się to.

Miejsce Tom 1 Serii Czerwone BramyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz