Rozdział 32

3.5K 102 8
                                    


5/10

POV Ria

 Żmudny powrót do posiadłości pozwolił mi dojść do siebie. Ten wieczór był potworny. Wiedziałam, że prędzej czy później, coś pójdzie się jebać. Nie przewidziałam w tym strzelaniny. „Ostrzeżeń się nie ignoruję. Rzeź właśnie się rozpoczęła." To nie było polowanie. Ponownie o sobie przypomnieli, zdradzając siłę jaką dysponowali. Nie posiadali sumienia, o czym świadczyła liczba rannych i co gorsza — martwych.

 Głupio się łudziłam, że ucieczka uchroni mnie przed tym niewinnie popełnionym błędem. Z perspektywy czasu w tamtym okresie wykazałam się ogromną głupotą. On nie odpuściłby tak honorowej sprawy. Zjebałam na całej linii i w końcu musiałam ponieść konsekwencję.

 Ogarniało mnie zmęczenie ciągłą obawą o przyszłość. Potrzebowałam złudnej chwili wytchnienia. Pozwolenia sobie zapomnieć o całym syfie panującym dookoła.

 Siedziałam bokiem na kolanach Damiena. Uparł się, chcąc mnie bliżej siebie. Wydarzenie z przyjęcia równie na nas wpłynęło. Napięcie zeszło, gdy połączyliśmy ze sobą spojrzenia, upewniając o swoim życiu. Odkąd wsiedliśmy do samochodu nie istniała siła wyższa, która by nas rozdzieliła. Bawiłam się jego palcami odpędzając od siebie ponure myśli. Radio pozostało wyłączone, a jedyną oznaką, że stało się coś złego były mijające nas uprzywilejowane pojazdy. Ryan pozostał na miejscu by pomóc zaznajomionym śledczym ukryć prawdziwe zastosowanie Czarnego Balu. Jedna noc, a tyle problemów.

 Zeszłam z kolan mężczyzny wraz z otwarciem przez szofera drzwi. Miałam kilka planów na zakończenie marnego dnia. Pierwszym co chciałam zrobić to napić się mocnego drinka. Bardzo mocnego. 

 Nie zaskoczyła nas Nina stojąca w korytarzu. Przy każdym wydarzeniu witała nas w progu, niczym zatroskana babcia czekająca na wnuki. Mimo później pory czekała na nasz powrót. 

— Wszystkie kanały informacyjne nadają z pałacu. Wszyscy trąbią o strzelaninie w dworku. Cieszę się, że nic wam nie jest.

 Posłałam jej wymuszony grymas od razu kierując się na piętro. Damien przekazał staruszce dalsze wytyczne, po czym ruszył moim śladem. Nie przejmując się zezwoleniem wtargnęłam do biura Williamsa. Ściągnęłam literatkę uzupełniając ją bursztynowym płynem znajdującym się w kryształowej karafce. Jednym chlustem opróżniłam szkło. Skrzywiłam się opanowując atak kaszlu. Polałam drugą kolejkę.

 Damien zabrał mi z dłoni szklankę, pociągając z niej łyk trunku. Przyszpilił mnie do oszklonego kredensu odkładając na bok alkohol.

— Nie chcę na ciebie naciskać, koszmarze. Ale nie uważasz, że to czas wyjawić prawdę? — zapytał, delikatnie gładząc zagłębie szyi.

 Przymknęłam powieki czerpiąc przyjemność z nieznacznego dotyku. Przyciągnęłam go za krawat, otaczając materiał wokół dłoni. Chciałam go czuć. Potrzebowałam go czuć. Wiedziałam, że dałby mi wszystko czego obecnie potrzebowałam. A pragnęłam by pozbawił mnie oddechu, by pozwolił mi zapomnieć.

— Nie dziś. — szepnęłam, patrząc na niego spod rzęs. — Dziś chcę zapomnieć.

— Czego ode mnie oczekujesz, koszmarze?

 Złączył ze sobą czoła. Wnikaliśmy w siebie. Stanowiliśmy jedność.

— Zrób wszystko bym nie myślała o tym co się wydarzyło. Bez ograniczeń. Jestem cała twoja. — targały mną różne emocje. Uśpiona rozpacz, desperacja i budzące się pożądanie.

Miejsce Tom 1 Serii Czerwone BramyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz