Rozdział 30

1K 132 14
                                    

Bardzo przepraszam za niską frekwencję. Obiecuję poprawę, a tymczasem życzę wszystkim dobrej nocy!

****

Czekała mnie rozmowa z Martinez. Wcześniej pokazano mi fragment domu, w którym przebywała i o ile niektóre z pokoi, które zostały tam zbudowane, skrywały nieciekawe rzeczy i elementy, które niektórych przyprawiłyby o ból głowy i wymioty, tak część z nich była utrzymana w dość dobrej czystości i względnym porządku. Pomieszczenia te nie przypominały tych u góry, które były luksusowe i nowoczesne, ale będąc na ulicy, niejednokrotnie widziałam gorsze warunki, w których mieszkali ludzie.

W jednym z takich pokoi została ulokowana Ariana. Dziewczyna miała przywiązany do kostki łańcuch, który był przytwierdzony do podłogi i znajdował się w jednym z rogów pokoju i nie był na tyle długi, aby dostać do klamki drzwi.

To wszystko zostało przygotowane dużo wcześniej i dokładnie przeanalizowane. Choć nie sądziłam, że dziewczyna byłaby w stanie się uwolnić, ale środki ostrożności były niezbędne. Często ludzie ukrywali swoje prawdziwe oblicza i ujawniali je dopiero w chwili zagrożenia. Martinez mogła skrywać wiele tajemnic.

Weszłam do pomieszczenia, w którym przebywała Ariana. Dziewczyna leżała na łóżku, lecz gdy mnie zobaczyła, natychmiast się podniosła i ruszyła na mnie z pięściami. Stojąc w drzwiach, nie dosięgnęła mnie, a łańcuch u jej nogi spowodował jej upadek. Martinez jęknęła, skrzywiła się i posłała mi pełne wyrzutu spojrzenie.

Przeczesując pamięć, to była pierwsza sytuacja, w której siostra Santiago pokazała pazury. Wcześniej była miła i potulna. Zgadzała się praktycznie ze wszystkim, co jej powiedziano i o co ją proszono. Typowa uległa, a jednak teraz mnie zaskoczyła.

W sumie na jej miejscu każdy by się zdenerwował.

– Mój brat i Nazario was zniszczą!

Uniosłam brwi i zaklaskałam pełna podziwu. Tym gestem zbiłam dziewczynę z tropu i wprawiłam ją w zdezorientowanie.

– O proszę! A więc pod powłoką słodkiej dziewczynki skrywa się drapieżna kobieta – zaśmiałam się. – Nie tego się po tobie spodziewałam Ariano. Ciekawe, co powiedziałby twój ukochany, hmm?

Prowokowałam ją i sprawiało mi to niemałą przyjemność. Widok bezradności i furii w jej oczach był niczym lek na moje rany. Dziewczyna motała się zupełnie jak zwierzątko, które trafiło na sieć myśliwego i nie mogło się z niej wydostać. Szukała pomocy w czymkolwiek, ale w tym przypadku nic nie mogło jej tego zapewnić. Była zdana na siebie.

Podeszłam do Ariany i podałam jej rękę. Odrzuciła moją pomoc i wstała o własnych siłach, obrzucając mnie nienawistnym spojrzeniem. Zmiana, jaka w niej nastała, była intrygująca i gdybym nie widziała, jak wcześniej się zachowywała, uwierzyłabym, że taka jest na co dzień.

– Dlaczego nas zdradziłaś?! Nazario ci ufał!

Skierowałam wzrok na podłogę i uśmiechnęłam się posępnie.

Łatwo było osądzać, nie znając całej prawdy.

– Nie zamierzam ci się tłumaczyć. Miałam swoje powody. – Ominęłam ją i usiadłam na skraju łóżka.

– Byłaś taka miła, pomagałaś mi... – W sekundę zmieniła ton i w inny sposób pokazała swoje żale. – Myślałam, że zdołamy się zaprzyjaźnić.

Prychnęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach.

– Przecież wiedziałaś, że darzyłam Nazaria uczuciem. Mimo to brnęłaś w tę znajomość i przyjmowałaś, co ci dawałam. – Gwałtownie wstałam i przystawiłam usta do jej ucha. – Wiem, że miałeś dużą satysfakcję, wiedząc, że chce ciebie, a nie mnie...

Zanim umrze IndygoWhere stories live. Discover now