Rozdział 5

515 12 5
                                    

Przestraszona, odruchowo złapałam za książkę. Powoli wstałam z łóżka i trzymałam moją nową ,,broń" cały czas przy sobie.

Nagle okno rozchyliło się jeszcze bardziej. Przełknęłam ślinę i zrobiłam ponownie parę kroków w przód. Kilka sekund później ktoś wszedł przez okno lecz poślizgnął się i spadł na podłogę w moim pokoju. Zaraz.. CO DO CHOLERY JASNEJ SIĘ TU DZIEJE!?

Nie widziałam kto to był, ale bałam się że coś chce mi zrobić, więc rzuciłam się na niego i zaczęłam nawalać go książką. Szarpał się i próbował wyrwać.
-Kurwa mać przestań napierdalać mnie tą książką debilko!- Powiedział. Nie potrzebowałam żadnych innych informacji by wiedzieć kto to jest.

-Will?! Do cholery przestraszyłeś mnie. Jak żeś wszedł na moje okno?- Odsunęłam się od chłopaka i czekałam aż wstanie. Powoli ściągnął czarny kaptur z głowy i złapał się za kark.
Spojrzał się na mnie wściekły. Jego włosy były ułożone w totalnym nieładzie a bluza, cała wygnieciona przez mój atak.

-Japierdole, ty jesteś jakaś chora Emi.- Zaczął masować swój obolały kark i poprawił fryzurę.
-Nie mów tak do mnie.- Syknęłam. -Czego chcesz?-

-Swoją własność.- Odpowiedział szybko i równie oschle.
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi.- Oczywiście że wiem o co chodzi, ale przecież nie dam mu tak szybko za wygraną.

-Nie mam czasu żeby się teraz tu z tobą szarpać dziewczynko. Oddawaj mój telefon.- Spojrzał mi głęboko w oczy.
-Najpierw, to ty masz oddać mi mój.- Uśmiechnęłam się zadziornie.

-No, no, zaskoczyłaś mnie Carter.- Podszedł bliżej a ja znowu zaczęłam się cofać. -Ale już Ci chyba wspominałem kto tutaj będzie o czym decydował.- Również się uśmiechnął, na co ja trochę zbladłam. Przypomniała mi się sytuacja ze szkoły.

Pomyślałam sobie że muszę coś zrobić. Szybkim ruchem złapałam za leżący na półce metalowy posąg i wycelowałam nim w Willa. -Oddawaj telefon albo nie ręczę za siebie.-

Chyba moja reakcja jeszcze bardziej go rozweseliła bo na moje słowa jedynie prychnął.

-Czy ty naprawdę chciałaś mnie przestraszyć tą głupią figurką?- Zaśmiał się cicho. -Najwyraźniej za bardzo cię przeceniłem.-

Wyciągnął z kieszeni spodni, czarny pistolet i skierował go prosto na mnie. -To jest coś czego powinnaś się bać.-

Boże skąd on ma pistolet!? I czemu celuje nim prosto we mnie? To chyba mój koniec, pora się pożegnać.

Po chwili jednak nic się nie stało, schował go spowrotem i wyciągnął rękę w moją stronę. -A teraz, powtórzę się ostatni raz.- Jego oczy dokładnie wpatrywały się teraz we mnie.

-Oddaj mój telefon.-
-Oddam ci, jak ty oddasz mój.- Wręcz mu przerwałam. Powiedział coś pod nosem i wyciągnął moją komórkę z bluzy. Trzymając go w ręce, podał mi moją własność. Chciałam go wziąść ale Will najwyraźniej dobrze bawił się, denerwując mnie. Trzymał go mocno, tak abym nie mogła mu go wyrwać.

-Kurwa, bawi cię to?- Szarpnęłam jego rękę, a on zaczął się śmiać.

-No dobra Emi, nie tak agresywnie.- Uśmiechnął się szalmancko. Oddał mi telefon, a ja szybko go położyłam na półkę. Również wyciągnęłam jego własność i mu dałam.

-A teraz wyjdź.- Olałam go totalnie i położyłam się na łóżku. Jednak on ani drgnął. Zaczął spacerować po pokoju i się rozglądać. Widząc że chyba nie zrozumiał tego, co do niego powiedziałam, spojrzałam się w jego stronę i westchnęłam. -Słyszysz mnie? Masz już to czego chciałeś, więc łaskawie wracaj do siebie.- On mnie totalnie olał i tylko spojrzał sobie przez okno. On robi ze mnie debilkę czy jak? -Możesz to zrobić?-

Miłość na widokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz