Rozdział 34

205 6 14
                                    

Zamknęłam za sobą drzwi do sali i zajęłam swoje miejsce przy ścianie. Ava już czekała, by się ze mną przywitać. Przez ten weekend naprawdę się za nią stęskniłam. Nagle Taylor mocno klepnął mnie w plecy. -No witaj śpiąca królewno, nawet nam na grupie nie odpiszesz, hm?-  No tak, za tym debilem też.

 Już chciałam zapytać gdzie jest Noah, gdy przypomniałam sobie jak żegnaliśmy go w zeszłym tygodniu na lotnisku. Mam nadzieję, że wszystko u niego w porządku. Tak dobrze zadomowił się przecież w naszej paczce, dlaczego więc musiał przeprowadzać się akurat teraz? Aż żal pomyśleć co czuje teraz Taylor, w końcu był to jego najlepszy przyjaciel i znali się od tak dawna. Na pewno przeżywa to najgorzej z nas wszystkich. 

Widząc jego roześmianą twarz przy Avie, jestem pewna, że jest w dobrych rękach. Otworzyli się na siebie nawzajem, a do tego wyglądają razem tak słodko. Mam wrażenie, że z każdym następnym dniem ich uczucie wzrasta przez co mnie samą rozpiera ogromna duma, że posiadam takich przyjaciół.

-Dzień dobry- Odparła cała klasa gdy nauczyciel wszedł do sali.

-Dzień dobry, zajmijcie proszę miejsca i wyciągnijcie zeszyty.- Odpowiedział szorstko i założył swoje wielkie, czarne okulary. Przyznam, że wyglądał w nich za każdym razem tak samo zabawnie i zawsze zastanawiałam się dlaczego nie mógłby zaopatrzyć się w inne.

Nagle Pan Braun wstał z krzesła i zaczął przechodzić po klasie w dziwny sposób. Jakby mu się nudziło,a z drugiej strony może czegoś szukał. 

-Mamy dzisiaj dzień dwudziesty czwarty, jeśli odejmę od tego liczbę osób, która dziś jest w klasie to pozostanie mi dwa, a dodatkowo dodam do tego trzy, ponieważ jest to moja ulubiona cyfra i w ten sposób otrzymamy piątkę. Zatem numerek pięć proszę pokazać zadanie domowe.- Odezwał się po chwili, a ja zdrętwiałam. Kurwa...

-Masz, prawda?- Szepnęła do mnie cicho Ava na co odpowiedziałam jej załamanym spojrzeniem. Poklepała mnie po ramieniu. Cholera jasna, zupełnie o tym zapomniałam.

-Mogę wziąć nieprzygotowanie?- Zapytałam z resztkami nadziei. 

-Klaso, czy na moich lekcjach jest takie coś jak nieprzygotowanie?- Zapytał ironicznie nauczyciel, po czym klasa cicho odpowiedziała mu ,,nie''.

-W takim razie przykro mi Panno Emmo, ale będzie to już twoja druga jedynka, bo jeśli mnie pamięć nie myli, to nie zaliczyłaś ostatniego sprawdzianu z logarytmów.- Odrzekł Pan Braun i natychmiast usiadł przy swoim biurku by wpisać moją ocenę. 

Ludzie z klasy spojrzeli się na mnie nieco zdziwieni, bo zdążyli zapamiętać mnie jako dość mądrą i pilną uczennicę. Zresztą sama myślałam, że tak jest do dzisiaj. A jednak...

Do sali zapukała Pani z sekretariatu, a nauczyciel jak gdyby zmienił kompletnie swoją markotną minę na szczęśliwego. -Miałam przekazać, że uczennica Emma Carter proszona jest do pokoju Pani dyrektor i to niezwłocznie.- 

-No proszę, wprost idealnie, może opowie Pani o swoich wyśmienitych ocenach z matematyki.- Uśmiechnął się Braun, a ja poczułam jak zalewa mnie fala zażenowania i wstydu. Wstałam z miejsca i ruszyłam krokiem za Panią Sekretarką. -Drzwi po lewej słonko.- Kobieta wskazała na drzwi obok mnie i sama ruszyła w inną stronę. Tak naprawdę doskonale wiem gdzie to jest, przecież już byłam wzywana do dyrektorki nie raz, jednak czy to dobrze?

Zapukałam i weszłam do środka. Zasiadłam na tym samym białym fotelu tuż przed okrągłym biurkiem należącym do Pani.

-Emma, już ci chyba mówiłam jakie miałaś zadanie. Dlaczego więc nie zgłosiłaś się do mnie z odpowiedzią?-

Kolejna rzecz, którą mogę zapisać do listy czynności o których zapomniałam. 

-Przykro mi, ale byłam zmuszona sama wybrać osobę, która pomoże ci nauczyć się oraz napisać wszystkie sprawdziany i kartkówki z twoich nieobecności.-

Miłość na widokuWhere stories live. Discover now