Rozdział 20

348 6 0
                                    

Pov.Emma

Nadszedł ten dzień kiedy powinnam wreszcie uciec z tego okropnego i bezlitosnego miejsca. Wedle planu Nate'a dziś późnym popołudniem Tom wraz z większością swoich zamaskowanych ochroniarzy powinien pojechać w sprawie służbowej do innego miasta pozostawiając mnie wraz z zaledwie garstką ludzi oraz moim nowym sojusznikiem. Jeśli mogę go tak w ogóle nazwać. Nie do końca mu wierzę, bo wydaje się nieco...cóż...tajemniczy? Opanowany? Tak jakby w ogóle nie przejmował się faktem, iż właśnie tego wieczoru spróbujemy uciec, a zarazem ujść z życiem z domu znanego i świrniętego psychopaty. A może to po prostu ze mną jest coś nie tak i bez sensu aż tak bardzo się stresuję? Przecież to zupełnie normalne, wręcz nazwałabym tę sytuację "codziennością".

Lecz tak naprawdę, na samą myśl o tym, co ma się dzisiaj wydarzyć jak i że szanse na nasze przeżycie są bardzo małe, wprawia mnie w gęsią skórkę i lęk. Był taki moment gdzie nawet zastanawiałam się czy po prostu nie odpuścić i pogodzić się z losem wiecznych tortur i poobijanej twarzy.

Jednak częste, potajemne spotkania z Nate'em uświadomiły mi że nie ma co się poddawać oraz że taka szansa może się już nigdy nie powtórzyć.

W końcu i tak prędzej czy później zginęłabym w tym miejscu albo z głodu, albo ze zmęczenia lub też z wyczerpania i wiecznej szarpaniny.

Tak jak co dzień dostałam jeden suchy posiłek składający się głównie z twardego już chleba oraz małej szklanki wody. Był to mój posiłek na cały dzień a ze względu na naszą "misję" musiałam wytrzymać i przyzwyczaić się do burczącego brzucha zostawiając sobie coś na później.

Nie myślcie jednak że traktowano mnie tu jak w jakimś średniowieczu. Zasada była prosta i zwięzła. Nim więcej wygadasz, tym więcej dostaniesz.

Odsunęłam talerz z posiłkiem pod ścianę, po czym spojrzałam na zdziwionego moim zachowaniem mężczyznę w czarnym garniaku, który po chwili wyszedł i zakluczył drzwi na dwa spusty.

Przygotowanie jedzenia było pierwszym z rzeczy w naszym planie. Na drugi nie musiałam długo czekać. Chwilę później pod żelaznymi drzwiami mojej celi wysunęła się mocno zgięta karteczka, którą oczywiście przesłał mi mój kompan. Nate ma aktualnie wartę na Dolnym piętrze, gdzie znajduję się ja. Właśnie dlatego przesłanie tak banalnej wiadomości nie sprawiło mu problemu. Chłopak dokładnie wyjaśnił mi grafik jego pracy, więc praktycznie znam go już na pamięć. Przysunęłam się cicho w stronę drzwi i sięgnęłam po dalsze informacje. Jeśli chłopak mnie nie oszukał, na papierze powinien znajdować się schemat budynku oraz miejsce gdzie powinniśmy się później spotkać. Miał się tam również znajdować zapasowy klucz abym w odpowiednim i ustalonym czasie wyszła dyskretnie z pokoju i udała się właśnie tam. Nate w tym czasie ma za zadanie zająć się resztą pracowników, aby nie byli oni w stanie wezwać szefa w razie jakiegokolwiek niepowodzenia. Musi też załatwić nam transport i miejsce gdzie zatrzymamy się na jakiś czas po odjechaniu stąd.

Najtrudniejsze w tym wszystkim będzie chyba obeznanie się w którym momencie mam wyjść, ponieważ w pomieszczeniu nie znajduje się żaden zegar.

Nate przed wykonaniem swojego zadania, przejdzie szybko obok mojego pokoju, po czym dyskretnie zapuka dwa razy. Muszę być gotowa ponieważ od tamtego momentu muszę zacząć liczyć do 5 minut po czym wyjść. Nie może ro być ani za wcześnie, ani za późno, właśnie dlatego przez ostatnie parę dni ćwiczyłam swoje liczenie sekund co z jednej strony mogło wydawać się komiczne, lecz z drugiej naprawdę mi pomogło.

Spytacie jednak pewnie w jaki sposób Nate zamierza ogłuszyć swoich współpracowników. Sądzi że alkohol i dobre kłamstwo powinno załatwić sprawę.

Miłość na widokuWhere stories live. Discover now