PROLOG

371 14 2
                                    

W siódmym rzędzie ładna dziewczyna w bluzce w kolorze amarantu pisnęła i odwróciła głowę, przytulając się do ramienia towarzyszącego jej mężczyzny. Trzy miejsca dalej starszy pan o mało nie podskoczył na krześle. Komuś mniej zainteresowanemu wyświetlanym filmem na końcu sali upadł telefon, akurat w momencie, gdy postać grana przez przystojnego aktora podobnego do Roberta Redforda, uciekając przed zombie, w którą kilka scen wcześniej przemieniła się jego ukochana ze łzami w oczach odcina jej głowę. Krew tryskała niczym z fontanny. Główny bohater filmu mimo złamanego serca nie ustawał jednak w swoich wysiłkach.

Nagle budząca grozę muzyka się zmieniła. Zastąpiła ją rzewna melodia, która sprawiła, że co wrażliwsi otarli z kącika oczu zabłąkaną łzę. Sobowtór Redforda w końcu podniósł głowę ukochanej niczym najdroższy skarb. I po bardzo długiej minucie najazdu kamery to na jego twarz to na głowę nieumarłej, pocałował ją. Muzyka znów zagrała na emocjach wszystkich oglądających.

Gdzieś na środku sali miejsca zajęły dwie nastolatki, które przyszły dziś do kina na wieczorny seans. W momencie jednak, gdy scenę ucięto, a ekran lekko przygasł, by przenieść widzów nieco w przyszłość żadna z nich nie była zainteresowana filmem.

Ładna dziewczyna o dość pucołowatej twarzy oraz związanych w koczek brązowo-miedzianych włosach zwrócona była w stronę koleżanki i ledwo powstrzymywała się przed wybuchnięciem śmiechem. Jej towarzyszka z opartą o siedzenie i lekko przekrzywioną głową spała w najlepsze z szeroko otwartymi ustami. W stanie głębokiej nieświadomości znajdowała się już w zasadzie od połowy filmu. W chwili, gdy główny bohater musiał uciekać ze szpitala przed zgrają zakażonych, by wyruszyć na poszukiwanie zainfekowanej ukochanej.

Nastolatka na moment oderwała wzrok od śpiącej przyjaciółki i zerknęła na ekran. Sięgnęła szybko do znajdującego się między nimi kartonowego pudełka wypełnionego popcornem, a potem wepchnęła sobie do ust prawie całą garść. Zbliżała się właśnie ostatnia scena, w której protagonista sam zamienia się w zombie po tym jak całując martwą ukochaną nie zauważa, drobnej rany na swoich wargach. Przemiana się zaczęła, a on stojąc na ulicy opuszczonego miasta zaczął iść w kierunku wschodzącego słońca, którego promienie prześwitywały między wieżowcami.

Dziewczyna spojrzała po raz kolejny na śpiącą koleżankę i o mało nie udławiła się resztką popcornu, który wciąż żuła. Szybko sięgnęła po swoją colę i upiła spory łyk przez słomkę. Uderzyła się kilka razy w pierś, a gdy odzyskała równowagę, czekoladowe spojrzenie ponownie utkwiła w szczupłej twarzy.

Różowe pełne wargi wciąż były rozchylone, długie podkreślone tuszem rzęsy rzucały cień na blade policzki. Jasnobrązowe włosy opadające na lewe ramię, wydawały się dużo ciemniejsze w sali kinowej, gdzie światło dawał tylko ekran, na którym wyświetlano projekcję. Na końcu bystry wzrok skupił się na nosie przyjaciółki, a raczej popcornie, który tkwił w obydwu dziurkach niczego nieświadomej, śpiącej nastolatki.

Muzyka zaczęła zwiększać swoją głośność, aż do momentu, gdy główny bohater przypominający już tylko w oddali niewielki punkcik zatrzymał się, a horda wygłodniałych zombie rzuciła się na niego. Kamera zaczęła powoli wznosić się do góry pokazując zniszczone bądź uszkodzone wieżowce, by wreszcie skupić na słońcu.

Ekran przygasł całkowicie czerniejąc i pojawił się napis: „Koniec".

Światła w sali na powrót zajaśniały, a wkrótce oświetliły całe pomieszczenie. Ludzie wstawali ze swoich miejsc i mniej lub bardziej podnieceni wymieniali się uwagami na temat seansu.

– Dahlia, wstawaj. – Nastolatka szturchnęła śpiącą koleżankę, ale ta tylko poruszyła się odsuwając od jej dłoni zupełnie jakby uznała ją za natrętną muchę. – No obudź się!

Tym razem otworzyła szare, zaspane oczy i zamrugała kilkukrotnie jakby nie do końca wiedząc gdzie jest. Utkwiła wzrok w nachylającej się nad nią przyjaciółce.

– Gina? – wydusiła przeciągając się. – Co? Już się skończyło?

Rozejrzała się po prawie pustej sali, aż w końcu jej wzrok spoczął na ogromnym ekranie, po którym właśnie płynęły napisy końcowe. Ziewnęła, a później wstała.

– Przespałaś prawie cały film – odezwała się Gina, zabierając popcorn i cole, które zaraz potem wyrzuciła do kosza stojącego przy wyjściu.

– Yhm... – Dahlia ziewnęła wciąż zaspana podążając za koleżanką. Niespodziewanie jednak przystanęła i zmarszczyła brwi. Podniosła dłoń, by wyjąć z nosa popcorn. Posłała Ginie jedno groźne spojrzenie, na co dziewczyna szybko zaczęła trajkotać:

– Główny aktor był naprawdę przystojny, jak on się nazywa... Zack... Albo Terennce. Tak. Terennce Bishop!

– Gina... – mruknęła Dahlia i miała zamiar pochwycić koleżankę za ramię, ale ta sprawnie uniknęła ataku.

– No wiesz... Nie mogłam się powstrzymać. Spałaś tak słodko.

– Gina!

Dziewczyna roześmiała się i zaczęła uciekać.

– To był horror! – krzyknęła odwracając się przez ramię i lawirując właśnie wśród ludzi, którzy zbierali się na kolejny seans. Miał się zacząć za piętnaście minut. – Naprawdę! Nie kłamię, tak napisali na ulotce!

– Horror, ta... – Przestała ją ścigać. – Raczej opera mydlana. I w dodatku nudna.

Dziewczyna nie mogąc powstrzymać już któregoś z kolei ziewnięcia spojrzała na swoje tenisówki. Jedna ze sznurówek była rozwiązana. Pochyliła się więc, mrucząc do siebie pod nosem:

– Zakochany w zombie taaa... Głupszego wątku nie mogli wymyślić? – prychnęła pod nosem. – I jeszcze nazwali to horrorem. – Pokręciła głową.

Dahlia wyprostowała się akurat, gdy dokładnie obok niej przemknęła postać kobiety w amarantowej bluzce.

– Przeklęty zombie – wyrwało się z jej ust, gdy ją mijała.

Nastolatka uniosła lekko jedną z brwi. Wyglądało na to, że nie tylko ona nie była zadowolona z tej produkcji. Wkrótce wyszła na zewnątrz, gdzie czekała wciąż będąca w świetnym humorze Gina. Koleżanka podbiegła do niej i wzięła pod rękę.

– Następnym razem idziemy na komedię romantyczną! Zgodnie z umową!

– Nazywasz to coś horrorem? – żachnęła się Dahlia, a wtedy jej towarzyszka szybko sięgnęła do kieszeni i wyjęła telefon. Po krótkiej chwili pomachała nim przed twarzą przyjaciółki.

– O tu! Czytaj! – Wskazała palcem konkretne zdanie.

– „Serce Zombie to horror, który zmrozi krew w żyłach niejednemu, ale również poruszy dogłębnie, skłaniając do refleksji nad życiem i śmiercią..." – przeczytała. – Ale... – Już chciała zaoponować, wysuwając listę argumentów, które świadczyły za tym, iż nie był to horror, lecz widząc twarde spojrzenie koleżanki, skapitulowała. – Więc? Na co chcesz pójść następnym razem?

Gina uśmiechnęła się podniecona zupełnie jakby tylko czekała na to pytanie.

– Za dwa tygodnie jest premiera: „Miłość na pustyni 2"! – odpowiedziała szybko. – Po prostu muszę to obejrzeć! Widziałam już zwiastun i...

Dahlia nie zbierała już do głowy informacji na temat produkcji, którymi wciąż zasypywała ją koleżanka. Po prostu potakiwała co jakiś czas idąc przed siebie. Akurat w tej chwili zastanawiała się co by było gdyby faktycznie zombie istnieli.

TOOTSIE, ZOMBIE I DAHLIA  ✔Where stories live. Discover now