ROZDZIAŁ 12

105 10 3
                                    

Było już po dziesiątej wieczorem, gdy Dahlia i Kyle wyszli z kina, trzymając się za ręce.

– Podobało ci się? – zapytał chłopak.

– Powiedzmy, że nie było aż tak źle. – Dziewczyna uniosła kąciki ust.

Evans przyciągnął ją do siebie i objął ramieniem.

– Ta komedia romantyczna miała naprawdę dobre recenzje – zaczął, a chwilę później pocałował ją w czubek głowy. – No nic, przynajmniej spędziliśmy trochę czasu razem. Ostatnio nie masz go dla mnie zbyt wiele – stwierdził, a w jego głosie wyczuwalna była nuta pewnego rozczarowania.

Jones zadarła lekko głowę i popatrzyła mu w oczy.

– Przepraszam. Wiem, że ostatnio rzadko się widujemy, ale obiecuję, że jak tylko razem z profesorem Vyes'em zakończymy współpracę to...

– No właśnie – westchnął przeciągle. – Profesor Vyes. Spędzasz z nim więcej czasu niż ze mną.

W odpowiedzi przechyliła lekko głowę i przyjrzała mu się z igrającym na ustach uśmiechem.

– Jesteś zazdrosny?

Zamilkł, odwracając na moment wzrok.

Nagle Dahlia się zatrzymała, a potem chwyciła go za ramię i odwróciła w swoją stronę. Ujęła przystojną twarz w dłonie i pocałowała.

– Wiesz, słodki jesteś. Nawet, gdy się boczysz.

Mężczyzna zmarszczył brwi.

– Wcale się nie boczę, tylko... – Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. – Nie podoba mi się, że wieczorami przesiadujesz sam na sam z innym facetem.

– To tylko praca – powiedziała łagodnie i również go uścisnęła.

– Wiem... Wiem – powtórzył. – Ale... Nic nie poradzę na to, że czuję się niepewnie.

– Nie ufasz mi? – Dahlia spoważniała.

– Nie! – zaprzeczył szybko. – Nie o to chodzi. Oczywiście, że ci ufam. Po prostu czuję się tak jakbyś odstawiła mnie na boczny tor.

– Kyle – zaczęła czule. – Jesteś dla mnie najważniejszy, ale skoro tak trudno ci w to uwierzyć, to... – Podniosła dłoń i zasłaniając usta szepnęła mu coś do ucha.

Wkrótce zakładając za siebie ręce wykonała kilka kroków do tyłu, cały czas jednak wpatrując się w oszołomionego Evansa. W końcu mężczyzna się ocknął i uśmiechnął do niej pocierając kark.

– Dahlia – wydusił w końcu. – Ty diablico! – zawołał i wykonał jeden energiczny krok w jej kierunku, a kiedy zaczęła uciekać ruszył za nią w pogoń. – Teraz się nie wymigasz! Słyszysz? Trzymam cię za słowo!

Jones biegła śmiejąc się i co jakiś czas spoglądała za siebie. W końcu jednak chłopak dorwał ją przy przejściu dla pieszych.

– Mam cię! – krzyknął i w jednej chwili wziął ją na ręce.

– Kyle! – zawołała zaskoczona, łapiąc go za kark. – Co ty...

– Teraz kiedy cię złapałem już nie puszczę – powiedział i puścił do niej oczko.

Przechodnie przyglądali się im, posyłając zaciekawione spojrzenia. Jones poczuła jak jej policzki lekko zaczynają palić. Wtuliła się, więc w mężczyznę, tak by nie było widać jej twarzy.

– Ludzie patrzą – szepnęła.

– I co z tego. Niech patrzą. Niech widzą, że mam najpiękniejszą dziewczynę na świecie!

TOOTSIE, ZOMBIE I DAHLIA  ✔Where stories live. Discover now