ROZDZIAŁ 29

101 9 2
                                    

– Ile?! – Gina o mało nie zadławiła się koktajlem z jarmużu i szpinaku, który piła na zapleczu w restauracji Oscara. Mężczyzna z kolei właśnie krzątał się po sali, szykując do otwarcia.

Dahlia odchrząknęła, upiła łyk soku pomarańczowego i dopiero gdy odłożyła szklankę rumieniąc się lekko powiedziała cicho:

– Dziesięć.

– Dziesięć?! Uprawialiście seks dziesięć razy w ciągu jednej nocy?!

Jones rzuciła krótkie spojrzenie w kierunku wejścia do kuchni i popatrzyła groźnie na Murray.

– Ciszej. Cały Londyn nie musi cię słyszeć.

Gina skrzywiła się, kiedy pociągnęła słomką zieloną maź. Posłała jeden podejrzliwy rzut oka na koktajl i odsunęła go od siebie.

– Nie no... Wiesz.. Kto by pomyślał, że z profesora Vyes'a taki... taki ogier. No proszę. A nie wygląda na takiego. – Pokręciła głową, zakładając na piersi ręce. – No naprawdę nie ocenia się książki po okładce. No więc... – Uśmiechnęła się dwuznacznie, patrząc na przyjaciółkę. – Jak było?

Dahlia na moment odwróciła głowę i zasłoniła twarz dłonią. W końcu jednak odpowiedziała:

– Wspaniale. Było... niesamowicie.

– No to gratuluję. – Podparła twarz dłonią i przyjrzała się dziewczynie. – Naprawdę dobrze cię znowu widzieć tak szczęśliwą.

– To aż tak widać?

– Żartujesz? Promieniujesz jak jakaś supernowa. Od razu, gdy tylko tu weszłaś wiedziałam co jest grane. – Mrugnęła do niej okiem. – Nie ma to jak dobry seks. Człowiek od razu czuje się młodszy – zachichotała.

Jones puściła tę uwagę mimo uszu.

– Wiesz, wciąż nie mogę w to uwierzyć. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś się zakocham...

– No proszę. Czyli znowu powiedziałaś to pierwsza.

– Hmm?

– No nie udawaj. Tym razem nie karzę ci wysłuchiwać mojego kazania na ten temat, więc nie musisz ściemniać. Powiedziałaś mu pierwsza, że go kochasz, prawda?

Jones wpatrywała się w Ginę zupełnie jakby przyjaciółka powiedziała coś co, co najmniej byłoby odkryciem na miarę nagrody Nobla.

– Halo? Dahlia? – Murray pomachała ręką przed twarzą przyjaciółki i ta dopiero wtedy się ocknęła.

– Zapomniałam...

– Co?

– Boże... Z tego wszystkiego zapomniałam mu powiedzieć, że... że... – poderwała się z krzesła – że też go kocham.

Gina patrzyła przez chwilę na nią, a potem wybuchnęła śmiechem.

– Serio? No proszę, więc tym razem to nie ty pierwsza znalazłaś się na pozycji przegranego?

– Gina, proszę cię. To nie jest śmieszne. Powinnam mu powiedzieć, jak tylko wyznał mi własne uczucia, ale... – Znowu się zarumieniła, co nie uszło uwadze przyjaciółki.

– Ale zaczęliście robić znacznie ciekawsze rzeczy, prawda?

– Muszę iść...

– Iść? Gdzie?

– Powiedzieć mu.

– Jest dopiero ósma dwadzieścia. Poza tym zapewne jest na uczelni i ma właśnie zajęcia. Możesz mu powiedzieć, gdy spotkacie się później, prawda?

TOOTSIE, ZOMBIE I DAHLIA  ✔Where stories live. Discover now