~ 22 ~

25 2 0
                                    

Pov Kanada

Siedziałem na moim łóżku, przeglądając album rodziców. Były w nim zdjęcia moje i mego rodzeństwa. Kiedyś byliśmy dziećmi, nasze kontakty nie wyglądały jak teraz. Wcześniej skoczyli byśmy w ogień za jednego z nas, a teraz? Teraz jedynie z Ameryką mogę pogadać, pośmiać się, chociaż nie jest to już to samo. Teraz jedyny temat na który on kocha rozmawiać jest zniszczenie Prus i wszystkiego co jest z nim powiązane. Moim zdaniem nie powinien się mieszać w sprawy dorosłych. Jednak on mnie nigdy nie słucha. Nowa Zelandia i Australia wyprowadzili się od nas 3 lata temu, dla tego nie mam z kim spędzać czasu, a Ameryka jest dość mocno nudny
- No witam, witam mojego kochanego brata - o wilku mowa. Spojrzałem w stronę drzwi w których stał mój "kochany braciszek"
- Czego dusza pragnie? -
- Nic -
- Jasne. Weź po prostu powiedz co chcesz - Zmusić cię, żebyś zmienił zdanie co do ataku na Prusy -
- Nie zmienię go, zwłaszcza że tam jest dziewczyna na której mi zależy -
- Czy ty się zakochałeś? -
- Oczywiście że nie -
- Napewno~ -
- NAPEWNO, ZRESZTĄ i tak kocham Ukrainę -
- Tego prostaka? Widać że nie masz gustu  -
-Znawca się znalazł od miłości -
- Przecież wiesz że miałem partnera -
- Ta tylko na miesiąc, zresztą teraz twój partner siedzi sobie z Niemcem -
- Rosja to dupek. Poszedł do szwaba zostawiając mnie samego. Co on niby takiego ma? -
- Jest miły, uczciwy, kochający, opiekuńczy - no i zacząłem mu wymieniać wszystkie zalety Niemca, których mój brat nie ma i nigdy ich nie będzie miał
- Zamknij się. Zresztą mogę mieć kogoś lepszego niż on, np. Chiny - zaśmiałem się  na jego słowa
- Jesteś śmieszny. Chiny ma na oku północnego. Jego łatwo wykorzystać, dlatego chcę on się zbliżyć do niego. To chyba logiczne -
- Owszem, jednak ja mogę mu więcej zaoferować niż ten idiota -
- Wyzywając go, nie jesteś lepszy od niego, uwierz mi - mężczyzna zaśmiał się tylko na moje słowa, co mnie nie zdziwiło
- Dobrze zmieniając temat, ojciec chciał cię widzieć - wkurzyłem się. Chłop przychodzi do mnie, zakłócając mój spokój, mówiąc Że nic nie chce ode mnie, a po paru jebanych minutach przypomina sobie Że nagle ojciec chce mnie widzieć. No nic, tylko Amerykę do jeziora i jezioro do wora
- Pozwól że cię o coś zapytam -
- No? -
- CZY TY JESTEŚ SKOŃCZONYM IDIOTĄ - wykrzyczałem wkurzony
- Ale po co te nerwy -
- Bo wiesz Że nasz ojciec ma słabe nerwy i nienawidzi spóźnień, zresztą nie chce dostać opieprzu od niego, znowu -
- I znowu przeze mnie oberwiesz jak uroczo~ -
- Spierdalaj - wysyczałem przez zęby i wyszedłem z pokoju, zostawiając chłopaka samego. Szczerze bałem się reakcji ojca. Szybko się denerwuje, jedynie francuz może go uspokoić. Mam ogromną nadzieję że będzie w biurze i mnie uratuje. Po paru minutach biegu, dobiegłem na miejsce, ledwo łapiąc oddech. Zapukałem, czekając na odpowiedź ze strony mężczyzny
- Wejść - cholera. Jego ton głosu nie był zbytnio miły. Zamorduje Amerykę. Posłusznie wszedłem do pomieszczenia zamykając przy tym drzwi. Wzrok miałem wbity w ziemię. Nie miałem ochoty patrzeć na wkurzoną twarz ojca jak i pewnie mamy. Stanąłem pod ścianą z spuszczoną głową
- Podejdź - wyszeptał zimnym tonem głosu. Bez wahania podszedłem do biurka, chcąc usiąść na krześle. Jednak kiedy chciałem to zrobić powstrzymał mnie Brytyjczyk
- Co ty robisz? Pozwoliłem ci usiąść? - nic nie odpowiedziałem, tylko milczałem ze spuszczoną głową
- Odpowiadaj -
- Nie - wyszeptałem
- Mów głośniej -
- N-nie - mężczyzna wkurzył się i złapał za mój podbródek, wbijając w moją twarz swoje pazury
- Mów jak mężczyzna a nie jak dzieciak -
- Brytania, spokojnie. To tylko dziecko -
- Które przejmie moją organizację -
- Ale to jeszcze dziecko, musi jeszcze dużo podrosnąć -
- To go nie usprawiedliwia, Że zachowuje się jak baba, albo jak dziecko -
- Tato, proszę puszczaj - mężczyzna puścił mój podbródek i zaczął ze mną konwersacje, albo raczej próbował
- Zmieniłeś zdanie, mam rację? - milczałem. Nie chciałem poruszać tego tematu przy nim
- Oguchłeś czy co? -
- ... - Brytyjczyk się wkurzył i przyciągnął mnie bliżej jego twarzy, ciągnąc za moje włosy
- Odpowiesz? - spytał ciągnąc mocniej moje włosy. Cholernie bolało i próbowałem nie krzyknąć
- ZOSTAW MNIE - krzyknąłem i próbowałem się wyrwać. Ojciec wkurzył się na mnie i to mocno, ponieważ przycisnął moją głowę do jego biurka i to bardzo mocno
- Zapomniałeś z kim rozmawiasz gówniarzu - spytał oschle przyciskając mocniej moją głowę do biurka
- NIE, NIE ZAPOMNIAŁEM, ZOSTAW MNIE -
- Nie podnoś głosu gówniarzu -
- BŁAGAM ZOSTAW - byłem blisko płaczu
- Brytania, proszę, zostaw go -
- PROSZĘ POSŁUCHAJ MAMY - poczułem łzy w moich oczach
- Niech wam będzie - mówiąc to zostawił moja głowę w spokoju. Próbowałem się uspokoić, ponieważ mocno się wystraszyłem. Usłyszałem że ktoś podchodzi do mnie
- Słoneczko moje - usłyszałem od mamy
- Zajmij się nim - rozkazał Brytyjczyk i wyszedł z biura, zostawiając mnie i mamę samych
- Wstań kochanie -
- N-nie mogę, to boli - poczułem rękę mamy na swojej głowie. Zaczął mnie głaskać, podnosząc coraz bardziej głowę
- Spokojnie, powoli - mówił spokojnym tonem głosu. Po paru minutach podniosłem głowę
- Chodź na rączki -
- Mamoooo, nie jestem małym dzieckiem - Nie chcemy po dobroci? Dobrze - kiedy to powiedział wziął mnie na "pannę młodą" i zaczął mnie nieść w stronę pokoju
- Mamo - wyszeptałem załamany
- Cichutko kochanie - zaśmiał się pod nosem. Po paru minutach byliśmy w moim pokoju. Francuz położył mnie na łóżku siadając koło mnie
- Leż kochanie -
- Dlaczego on mnie nienawidzi? -
- Skarbie nie mów tak, on cię kocha, tylko pokazuje to na swój sposób -
- Ale -
- Nie mów już nic, tylko prześpij się, napewno ci to dobrze zrobi - pocałował mnie w policzek i wyszedł zamykając drzwi, natomiast ja zamknąłem oczy i zasnąłem

=================================
Słów: 879

~ Antyczna mafioza ~Where stories live. Discover now