~ 24 ~

24 3 1
                                    

Pov Felicja

Nie, to nie prawda. Ona nie mówi tego naprawdę. Nie mogę jej stracić. Przytuliłam ją mocniej do siebie próbując się nie rozpłakać
- A ty co? Przecież cię nie obchodzę -
- C-co? TO NIE PRAWDA, JA CIĘ STRASZNIE MOCNO KOCHAM -
- Też skarbie, jednak nie chce być oszukiwana - mówiąc to wstała i zaczeła kierować się w stronę drzwi, zostawiając mnie zdziwioną i wystraszoną na fotelu
- Katrin cze- mężczyzna nie dokończył, bo przerwał mu huk upadającej Niemki na podłoge
- KATRIN - krzyknęłam szybko wstając z fotela. Podbiegłam do niej razem z Szwajcarią.
- Błagam, zostań. Boże nie odbieraj mi jej, błagam - wyszeptałam, powstrzymując łzy, co było bardzo trudnym zadaniem

Time Skip

Siedziałam na krześle obok Polski, który mnie przytulał i uspokajał
- Feliś, będzie dobrze uwierz mi. Przeżyje, tylko musisz w to uwierzyć -
- Kocham ją, nie chce żyć bez niej -
- Będziesz z nią żyć, bo ona przeżyje. Szwajcaria nie pozwoli jej umrzeć -
- Napewno? -
- Ależ oczywiście - nagle usłyszeliśmy że ktoś biegnie, albo raczej jakaś gromada biegnie. Spojrzałam się na korytarz i zobaczyłam całą rodzinę niemiecką razem z Ronem, Ir i Rosją którzy trzymali dzieciaki na rękach. Byli spanikowani sytuacją o której się dowiedzieli
- GDZIE ONA JEST?! - krzyknął spanikowany Niemcy trzymając się Rosji
- U Szwajcarii, nie wiadomo w jakim jest stanie - odpowiedział zgodnie z prawdą Węgry
- Nie mogę jej stracić, obiecałam to sobie że jej pomogę i jej nie stracę - w tym momencie wyszedł do nas Szwajcaria. Był cały blady przez co jego kolor flagi kompletnie zniknął. Widać że próbował zebrać swoje myśli by nam po chwili coś przekazać
- Słuchajcie, to... Nie jest proste do powiedzenia -
- Mów a nie się jąkasz co sekundę -
- Rzesza uspokój się albo na żyrandole zawiśniesz - uciszył go Weimar
- Dziękuje, ale teraz proszę was wszystkich o ciszę i posłuchajcie - wziął głęboki wdech i powiedział najgorszą informacje w moim życiu
- Katrin nie żyje -
- C-co - nie mogłam w to uwierzyć
- Szwajcaria to nie prawda, kłamiesz - byłam bliska płaczu. Moja miłość właśnie zmarła, a mnie nie było przy niej. Poczułam że Polska mnie przytula
- Wypłacz się skarbie - jak na zawołanie zaczęłam głośno płakać. Byłyśmy ze sobą dopiero miesiąc. Tak strasznie ją kochałam
- Jesteś tego pewny? Może przebadaj ją jeszcze raz - Spytał Prusy, próbując brzmieć na spokojnego, ale słychać było że jest mu strasznie przykro
- Możemy ją zobaczyć? -
- Jasne wchodźcie - nie czekając na resztę wbiegłam do pomieszczenia i stanęłam cała blada. Ona tam leżała, bezwładnie. Jej klatka piersiowa nie ruszała się, czyli nie oddychała. Jedynie co zrobiłam, to podeszłam do jej łóżka i padłam na kolana głośno płacząc, tuląc rękę dziewczyny do swojego polika. Czułam na sobie wzrok wszystkich, jednak nie obchodziło mnie to, wogule
- Dlaczego Bóg cię zabrał, dlaczego nie UK, albo Amerykę - wyszeptałam
- Tak strasznie cię kochałam, chciałam mieć raz udane życie, raz nie chciałam stracić kogoś ważnego dla mnie - mówiłam prawie na jednym wdechu
- Nie wiem co ja zrobię bez ciebie, DLACZEGO MI TO ZROBIŁAŚ -
- Feliś, skarbie -
- KOCHAŁAM CIĘ, CHCIAŁAM CI SIĘ OŚWIADCZYĆ - krzyczałam cała we łzach.
Patrzyłam na ciało dziewczyny, było sztywne, blade i zimne ( nie umiem opisywać śmierci czyjeś, przepraszam :< ) Coraz bardziej chciało mi się płakać. Nie mogłam w to uwierzyć
- Posłuchajcie musicie już wyjść -
- Błagam nie - wydusiłam z siebie ostatkiem sił. Przez płacz, straciłam trochę sił
- Feliś proszę cię, wiem że to nie jest łatwe dla ciebie, ale będziesz musiała się do tego przyzwyczaić -
- A CO JEŻELI JA NIE CHCE SIE DO TEGO PRZYZWYCZAJAĆ?! MYŚLISZ ŻE TO TAKIE PROSTE KURWA PRZYZWYCZAIĆ SIĘ DO ŚMIERCI SWOJEJ UKOCHANEJ, KTÓRA BYŁA DLA MNIE CAŁYM MOIM ŻYCIEM. DZIĘKI NIEJ MOJE ŻYCIE, ISTNIENIE ALBO JEBANA EGZYSTENCJA MIAŁO SENS, A TERAZ JE STRACIŁO -
- Felicja dość - usłyszałam zimny głos Prus, przez co przeszły mnie ciarki
- Wychodzimy wszyscy, jutro odbędzie się pogrzeb i bez dyskusji -
Polska podszedł do mnie i wziął mnie na ręce, jak małe dziecko i zaczął kierować się w stronę drzwi. Ostatni raz spojrzałam na dziewczynę, która została przykryta kołdrą
- Pomogę ci z tym. Dobrze wiem co czujesz -
- Dlaczego Bóg zabiera nam, nasze najukochańsze osoby w naszym życiu? - spytałam smutna, wtulona w włoski Polski
- Ponieważ Bóg tak zechciał i musimy uszanować jego wolę, nawet jeśli nam się ona nie podoba albo jest ona bardzo okrutna jak śmierć Katrin i Litwy -
- Dlaczego oni musieli odejść w tak młodym wieku? -
- Słonko, widać, to było ich przeznaczeniem i nie zmienisz tego  -
- Polska, nie opuszczaj mnie błagam - chłopak spojrzał na mnie i się smutno usmiechnął
- Nie zostawię cię, obiecuję. A teraz pora żebyś się przespała. Dobrze ci to zrobi, naprawdę -
- Okej - odpowiedziałam niechętnie i wtuliłam się w chłopaka, przymykając oczy

Pov Szwajcarii

Kiedy upewniłem się że wszyscy wyszli, spojrzałem na łóżko, gdzie pod kołdrą leżała dziewczyna. Podszedłem do niej i usiadłem na przeciw łóżka
- Wszyscy wyszli nawet Noah, możesz się obudzić - jak na zawołanie, spod kołdry wyłoniła się Katrin cała i zdrowa, a przede wszystkim żywa
- Dzięki że im to powiedziałeś -
- Nie jest ich ciebie żal? Zwłaszcza chce tu podkreślić twoją dziewczynę, która się rozpłakała na dobre -
- Jest mi ich żal, jednak chce żeby oni odpoczęli ode mnie. Nie jestem im potrzebna, nie będą musieli już udawać że im na mnie zależy -
- Oni nie udają, oni cię kochają, i naprawdę bardzo mocno cierpią z sytuacji w jakiej się znaleźli -
- Będzie im lepiej be ze mnie -
- Kati pomyśl o dzieciach. Bedą wychowywani, bez swojej ulubionej cioci, a przecież sama mówiłaś że je kochasz i nie chcesz żeby cierpiały -
- Wiem co mówiłam, ale to było kiedyś. Teraz jest inna sytuacja -
- Rozumiem - wyszeptałem zrezygnowany. Dziewczyna widząc to uśmiechnęła się do mnie czule i powiedziała
- Nie martw się Szwajcaria. Miej kłamstwo nie będzie trwało wieczność, zresztą nawet bym tyle nie wytrzymała. Powiem im prawda, ujawniając się przy tym. Jednakże nie teraz. Dopiero akcja się zaczęła i muszę mieć trochę z nimi zabawy. Wkońcu uczę się od mistrza, czyli od Prus -
- No i właśnie to mnie martwi, że uczysz się od niego -
- Niby czemu? -
- Bo on nie jest osobą do naśladowania. Jego charakter jest specyficzny - powiedziałam prawdę
- Nie przesadzaj, zresztą jego dzieci bedą miały po nim i charakter i sposób myślenia, a nie odbierzesz mu dziecka nie masz serca do tego -
- Eh fakt, z tym się zgodzę - Dziewczyna zaśmiała się, brzmiąc trochę jak jakaś psychopatka i powiedziała
- Czas zacząć zabawę kotku~ -

=================================

Słów: 1020

-

~ Antyczna mafioza ~Where stories live. Discover now