~ 23 ~

33 3 0
                                    

Pov Niemcy

- Słonko otwórz drzwi, proszę - odpowiedziała mi cisza. Od ponad godziny próbuje przekonać dziewczynę żeby mi otworzyła i nic głupiego nie zrobiła
- Kochanie proszę cię otwórz te drzwi, pomogę ci obiecuję - po tych słowach usłyszałem zamek w drzwiach, który sugerował, że te zostały otwarte. Bez zastanowienia otworzyłem je i wszedłem do pokoju. Szybko znalazłem dziewczynę
- Słonko - wyszeptałem podchodząc bliżej niej
- J-ja chce umrzeć, żeby być z n-nim - wyszeptała przez płacz
- Kochanie, Noah by tego nie chciał -
- Nieprawda, on chce być ze mną. Chce być ze swoją siostrą przecież - zobaczyłem że ręce się jej trzęsą, jednak moją większą uwagę przykuły, zaplamione rękawy i kawałek szkła obok niej, który zresztą też był poplamiony od czerwonej cieczy. Musiała zbić szklankę, a mówiłem że to nie jest dobry pomysł. Wyciągnąłem rękę w stronę ostrego kawałka, jednak Niemka odebrała to jako zobaczenie jej rąk, dlatego szybko schowała je, mocniej naciągając materiał. Wziąłem szybko kawałek szkła i odłożyłem na jej stolik, po czym po chwili spojrzałem na dziewczynę, która była zapłakana i za wszelką cenę chciała schować swoje ręce
- Kati, pokaż mi je -
- NIE - wykrzyczała zapłakana, próbując ostatkiem sił naciągnąć mocniej materiał. Złapałem za jej policzek i ocierałem z niego łzy, natomiast drugą ręką złapałem za jej rękę i trzymałem ją. Dziewczyna przestała się męczyć z materiałem, tylko wtuliła się we mnie, głośno płacząc. Ja jedynie głaskałem ją po główce nic nie mówiąc, bo czasem ją to uspokaja. Nagle usłyszałem czyjeś kroki. Po chwili pokazał się w drzwiach Zakon krzyżacki
- Prapradziadek? Przecież pradziadek Prusy nie pozwolił tobie i HRE tutaj mieszkać -
- Teraz nie jest to ważne, tylko ona - mówiąc to podszedł do nas i usiadł koło dziewczyny
- Katrin? - dziewczyna spojrzała się na niego pytająco
- Pokażesz rączkę? Nie musisz całej, możesz ją nawet do nadgarstka pokazać - powiedział ciepłym i delikatnym tonem głosu. Dziewczyna wyciągnęła rączkę w stronę krzyżaka, na co on podwinął jej rękaw do nadgarstka, ukazując przy tym głębokie rany. W myślach byłem przerażony, jednak starałem się tego nie pokazywać
- Skarbie, dlaczego? - dziewczyna milczała, pociągając nosem
- Niemcy wyjdź -
- Co? Nie ma mowy. Dobrze wiem co jej robiłeś za czasów średniowiecza -
- Posłuchaj wiem co jej robiłem i głupio mi przez to, dlatego chcę być przy niej i jej pomagać -
- Nie ufam ci -
- Niemcy? - usłyszeliśmy głosik Katrin, która po raz pierwszy się do nas odezwała
- Ja? -
- Pozwól mu zostać. Jeśli jest mu głupio i wie że źle zrobił, to trzeba dać mu szansę - Zgoda księżniczko - uśmiechnąłem się czule do niej. Wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju

Pov Katrin

Braciszek Niemcy wyszedł z mojego pokoju, zostawiając mnie z zakonem samych
- Skarbie, przepraszam cię za to, co robiłem tobie w średniowieczu -
- Wybaczam - zobaczyłam że Zakon, stał się szczęśliwszy, słysząc moje słowa
- Tak się cieszę, aż chciałbym cię przytulić -
- Możesz mnie pogłaskać po głowie - zaśmiałam się cichutko. Mężczyzna uśmiechnął się i zaczął mnie głaskać
- Nie przeszkadzam wam? - usłyszeliśmy głos Austro-Węgier, który stał w progu drzwi. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się
- Nie, nie przeszkadzasz -
- Wiesz, chyba powinienem powiedzieć "przeszkadzamy" - mówiąc to, odsunął się, przez co zobaczyłam Felicję całą zapłakaną
- Feliś - wyszeptałam. Dziewczyna podbiegła do mnie i rzuciła się na moją szyję, cała roztrzęsiona i zapłakana
- DLACZEGO TO ZROBIŁAŚ. JA CIĘ KOCHAM, NIE CHCĘ CIĘ STRACIĆ - krzyczała przez łzy. Sama próbowałam się nie rozpłakać, jednak było to bardzo trudne
- Przepraszam, j-ja nie chciałam tego zrobić - dziewczyna, spojrzała się na mnie i pocałowała w czółko
- Nie chcę cię stracić. Kocham cię skarbie, jesteś dla mnie najważniejsza. Zrozum to, błagam cię -
- Ja nie daje r-rady. J-ja chcę być z moim bratem -
- Kochanie, chodź - wyszeptała już trochę bardziej uspokojona Polka, jednak ja nie miałam zamiaru nigdzie iść. Dziewczyna widząc to, wzięła mnie na pannę młodą i zaczęła nieść w niezbyt znanym mi kierunku. Kiedy doszłyśmy na miejsce, ogarnęłam gdzie jesteśmy. Stałyśmy przed wejściem do pokoju Szwajcarii
- Felicja ja nie chcę -
- Słonko, to musi się skończyć -
- Błagam ja nie chcę tam wchodzić. Ja przestanę się ciąć, naprawdę, tylko nie wchodźmy tam błagam - dziewczyna nic nie mówiąc, zapukała do drzwi i już po chwili otworzył nam je Szwajcaria
- Dziewczyny, co się stało? -
- Możemy wejść? To nie jest rozmowa na zewnątrz -
- Ależ oczywiście, wchodźcie - mówiąc to, zaprosił nas gestem ręki. Felicja weszła do środka, razem ze mną, natomiast ja wtuliłam się w nią by nie widzieć nikogo i niczego z wyjątkiem ciemności
- Usiądźcie i opowiadajcie co się dzieje -
- Pozwól że usiądziemy na jednym fotelu - Zgoda - jak powiedzieli tak zrobili. Razem z dziewczyną usiadłam na jednym fotelu, natomiast na drugim, na przeciw nas usiadł Szwajcaria
- Tak więc, co się stało -
- Więc tak, dobrze wiesz co się z nią dzieje prawda? -
- Ależ oczywiście że tak. Jestem świadom tego że nie jest z nią i jej psychiką najlepiej, jednak nie jest z nią najgorzej -
- No właśnie w tym jest problem. Katrin podwiń rękawy -
- NIE - wykrzyczałam wystraszona i wkurzona, wtulając się mocniej w Polkę
- Kati, proszę cię, to wszystko dla twojego dobra, naprawdę -
- To boli -
- Co takiego kochanie? - Nic nie mówiąc, podwinęłam rękawy od mojej bluzki, pokazując pełno, głębokich ran. Niektóre nadal krwawiły i to bardzo mocno. Spojrzałam na Szwajcarię. Był przerażony tym co widzi. Dopiero teraz zrozumiał w jakim jestem stanie i że naprawdę potrzebuje pomocy
- Kiedy je zrobiłaś? -
- Parę minut temu -
- Poczekajcie - powiedział, wstając i kierując się w stronę szafek. Ja wtuliłam się w dziewczynę, która mnie głaska po plecach. Cały czas trzymała mnie za rękę, uważając na rany
- Feliś ja cię przepraszam -
- Nie przejmuj się tym teraz -
- Kati podaj mi rękę, którą kolwiek - usłyszałyśmy mężczyznę, który podszedł do nas. Podałam mu jedną rękę i już po chwili zaczął ją opatrywać
- Kati, jak długo to trwa? -
-...-
- Skarbie powiedz, chcemy ci pomóc -
- Jasne - odpowiedziałam obojętnie
- Katrin, ja, Felicja oraz Niemcy chcemy ci pomóc tylko że nie umiemy tego zrobić, dopóki nam czegoś nie powiesz - milczałam przez chwilę, by poukładać wszystko w mojej głowie pokolej. Kiedy to zrobiłam, zabrałam głos
- Mam już tego wszystkiego kurwa serdecznie dosyć -
- Czego masz dość? - spytał mężczyzna klękając przede mną
- Życia. Mam dość tego pierdolonego życia. Straciłam całą moją rodzinę w tym Noaha. Na moich oczach byli mordowani z zimną krwią. Myślisz że czemu to zrobiłam? By poczuć ulgę czy wykrwawić się i być z moim bratem już na zawsze? Czy może to i to? - zobaczyłam że Szwajcaria milczał. Widocznie nic nie mógł zrozumieć. Wkońcu od ponad miesiąca miał ode mnie spokój, a teraz? Teraz mu to spierdoliłam. Zresztą nic nowego
- I co? Dasz mi leki jak zwykle albo do szpitala psychiatrycznego zabierzesz z myślą że się to poprawi? Mam już wyjebane czy zabierzesz mnie do szpitala psychiatrycznego. Nie mam już siły na ciągnienie swojego życia. Już wolałabym umrzeć wisząc na jakimś drzewie, albo wykrwawić się powoli, o albo przedawkować leki. Nie musielibyście udawać że wam na mnie zależy, bo dobrze wiem że udajecie chęć pomocy. Widać to, ale spokojnie, do wakacji mnie już tu nie będzie. W wakacje będziecie mogli w końcu odpocząć ode mnie i moich problemów - poczułam że uścisk dłoni Felicji stał się mocniejszy, czyli próbowała się nie rozpłakać, natomiast Szwajcaria patrzył cały czas na moją rękę jak zahipnotyzowany. Nie martwcie się, wasz problem zniknie przed wakacjami

=================================

Nie chce mi się nic na tym świecie :^

Słów: 1181

~ Antyczna mafioza ~Where stories live. Discover now