Markiz musiał czekać n przebudzenie swojej ukochanej okrągły miesiąc. Sierpień, ustąpił miejsca bardziej dostojnego wrześniowi, który dość szybko zstąpił na soczyście zielone ziemie francuskie, chłodnym deszczem.
Podczas jednego z tych bardziej mokrych wieczorów, swoje oczy - teraz w kolorze ciemnego burgunda - w końcu otworzyła Marianne. Jej skóra nadal pozostawała blada, ale sprawiała wrażenie bardziej ożywionej, niż przedtem. Pierwsze co poczuła to zmiana zapachu, teraz w powietrzu unosiła się woń ostra i słodka, trochę jak tabaka w połączeniu z imbirem. Gdy spojrzała w stronę jej źródła, spostrzegła Claude'a. Spoglądał na nią tak, jakby nie dowierzał, że kobieta się obudziła. Cały był sztywny, jakby przyczepiono go do fotela, ale oczy ciągle żywo patrzyły w jej stronę. Miały piękny kolor, szaroniebieskie tęczówki upstrzone małymi, ciemnymi plamkami nadając im głębi. Gęste i czarne rzęsy, były naturalnie wykręcone ku górze, jakby starannie je wypielęgnowano. Zafascynowana Marianne, sięgnęła dłonią do jego pokrytego zarostem policzka. Dopiero na ten gest, Claude zareagował i wrócił do rzeczywistości, nakrywając jej dłoń swoją.
- Jak się czujesz Ma Chérie? Coś cię jeszcze boli, czy już zupełnie zapomniałaś czym jest ból? - zapytał z wyczuciem, badając czy w tym życiu, kobieta jest jego przyjacielem czy wrogiem. Ostatnia wymiana zdań między nimi, była dość ostra i nie sprzyjająca. Nie doszli do porozumienia, mimo że mężczyzna spuścił z tonu, starając się jej uświadomić że na prawdę, nie jest jej przeciwnikiem. Zdążył się w niej zwyczajnie zakochać, zupełnie tak jak ludzie. Ale gdy jej to wyznał, nie uwierzyła mu, nie rozumiejąc jego uczuć. Claude był tym trochę zaskoczony, ale bardziej, rozczarowało go to w jaki sposób został potraktowany. Teraz jednak zamierzał puścić to w niepamięć, sytuacja całkowicie się zmieniła, skoro Marianne nieomal odeszła z tego świata już na zawsze, bez szansy nawet na nieśmiertelność ,którą chciał jej podarować nie co później.
- Czuję się trochę sztywna, jakbym zbyt długo leżała w jednej pozycji. Mrowi mnie całe ciało i trochę bolą mnie zęby, ale poza tym, jest dobrze. Moja rana już się zagoiła? Byłam pewna że już umieram, ale skoro się obudziłam, to wygląda na to że przeżyłam. -zapytała jeszcze trochę oszołomiona Marianne. Trudno jej było się przyzwyczaić, że jednak przeżyła spotkanie z Charlesem, choć pamiętała że straciła przytomność i stanęło jej serce. Z drugiej strony, Marianne odkąd poznała Claude, czuła się umarła już nie jeden raz, nawet w Londynie, kiedy miała te wszystkie koszmary, zastanawiała się czy żyje, czy nie. I jeszcze te niezliczone chwile gdy chorowała, nie zapomniała o tym co działo się w rodzinnym domu. Tutaj, poprawiło się jej, ale wspomnienia pozostały.
Markiz nie zdradził się z tym, że ponownie zaczął słyszeć jej myśli i że teraz, słyszał je jeszcze lepiej niż wcześniej. Odpowiedział na pytanie Marianne, opowiadając jak ją znalazł w podziemiach ukrytych pod stajnią. Przyznał się też do tego, że pozwolił Charlesowi uciec.
- Znajdziesz go prawda? Nie powinien pozostać bezkarny wobec tego co zrobił. Jeżeli zaatakuje inną kobietę a ona nie będzie się mogła obronić i zginie, nie wybaczę sobie tego. - odpowiedziała, gdy Claude skończył jej streszczać przeszłe wydarzenia.
- Razem go znajdziemy a potem możemy go nawet zabić, jeżeli chcesz. Zdradził naszą przyjaźń, naraził cię na śmiertelne niebezpieczeństwo a do tego prawie zabił. To dość przewinień aby odesłać go do grobu z którego wypełzł. - rzekł zupełnie poważnie Claude, obserwując z uwagą reakcję Marianne na te słowa. Na jego słowa o zabiciu Chrlesa, nawet nie drgnęła jej powieka, do tego nie wyraził wobec tego żadnego sprzeciwu. I właśnie wtedy zdecydował, że odnajdzie Charlesa i dokona na nim egzekucji. Dopuścił się przewinień wobec niego i Marianne, wykazał się brakiem honoru i złamał przymierze które zawarli zanim w ogóle pomyślał o szukaniu sobie żony.
Może i Charles był nieśmiertelnym podobnie jak Claude, jednak znano kilka sposobów na ukrócenie ich wiecznego żywota. Markiz zamierzał sprawdzić na byłym towarzyszu, je wszystkie.
CZYTASZ
Uosobienie Nocy
VampireAnglia na przełomie ciężkich czasów wieku XVII i XVIII oraz Francja, wspaniałego Króla Słońce. Na bal w Londynie, przybywa nieznany mężczyzna o którym po mieście, krążą najróżniejsze plotki. W wyniku zbiegu okoliczności, podczas tej uroczystości, wp...