2

700 16 7
                                    

Drift... co? Nie zdążyłam nawet długo pomyśleć aż usłyszałam głośny, piękny ryk auta. Na piętro na ktorym staliśmy wraz z moim bratem i Collinem właśnie wjechała biała Supra mk4. Wszyscy spojrzęliśmy w tamtym kierunku. Auto zaparkowało obok naszego i z auta wysiadł jego kierowca i... Oh Boże. Wysoki - bardzo wysoki - Jebany ma z ponad dwa metry szatyn z zielonymi oczami wysiadł z auta i podszedł do mojego brata. Był dobrze zbudowany i miał pare tatuaży na rękach. Ubrany miał krótki rękawek który idealnie opinał jego mięśnie. O chryste.

-Levi Scott!- Wykrzyczał radośnie Colton.

-Donovan.- Odpowiedział spokojnie Levi. A więc to jest ten Drift King. Przywitali się wszyscy ze sobą aż zielone tęczówki padły.. na mnie. -A to? Twoja nowa laleczka Colton?- Zapytał przyglądając mi się.

-To moja siostra ty idioto.- odpowiedział z irytacją Colton.

-W takim razie może być moją.- Levi ani razu nie spuścił ze mnie wzroku. Nie było to komfortowe bo nogi miałam jak z waty pod jego spojrzeniem. Wolałam udawać twardą, więc jedyne co zrobiłam to przewróciłam oczami.

-Nie lubię niedojrzałych chłopców z dużym ego.- odparłam. Toczyłam z nim bitwę na wzrok, chociaż wiedziałam, że zaraz ulegnę bo miał tak piękne oczy.. Gdy się tak przyglądałam jego tęczówką to zauważyłam, że nie ma w nich żadnej iskry. Nie ma nic. Jakby po prostu nic w nich nie żyło. Puste i matowe. Chłopak otwierał już usta żeby mi odpowiedzieć, ale Collin mu w tym przeszkodził.

-Nie chcę wam przeszkadzać, ale Levi zaraz zaczyna się twój wyścig..- Powiedział spokojnie podchodząc. Zakończyłam bitwę i odwróciłam wzrok. I tak bym nie dała rady. Spojrzałam na Coltona który kiwnął do mnie głową i ruszył w strone gdzie prawdopodobnie odbędzie się wyścig. Collin pogadał chwile z  Levim i do nas dołączył. Za to słynny Levi Scott, wsiadł do swojego auta i również pojechał w tamtą stronę. Dwa auta w tym auto leviego ustawiło się na linii startu. Niska szczupła blondynka w krótkiej spódniczce podeszła do aut, pomachała najpierw do jednego, a później do drugiego auta sprawdzając czy są gotowi, kierowcy dodali gazu na znak "tak". Blondynka podniosła dwie ręce z czerwonymi apaszkami, machnęła nimi i wykrzyczała słowo ,,Start" Auta ruszyły. Levi swoją Toyota suprą MK4 scigał się z czarnym Mustangiem.

-Levi jest na prowadzeniu!- usłyszałam krzyk jakiejś dziewczyny,  zapewne jego fanki.

-Bo on zawsze jest pierwszy!- odkrzykneła druga. Trochę dziwne, bo naprawdę dodge nie miał szans z Levim. On nawet nie był blisko.

-bo on zawsze jest pierwszy.- Powiedział pół szeptem Collin. Wtedy nie wiedziałam, że te słowa zapamiętam już na dlugo.

***
Po skończonym wyścigu, który Levi oczywiście wygrał. Staliśmy na jednym z pięter tego dziwnego budynku wokół bialej supry, rozmawiając z Levim. Stałam tuż obok Coltona i Collina naprzeciwko Leviego. Nie wtrącałam się jakoś bardzo do rozmowy i nawet ich za bardzo nie słuchałam, skupiałam się bardziej na tym przeklętym chłopaku. Widziałam ze od czasu do czasu na mnie patrzył, i wiem też że zauważył to, że ja na niego patrzę. Chlopak nie wydawał się w ogóle przejęty wyścigiem, jakby to była codzienność. Z zamyslen wyrwał mnie mój brat.

-Halo, Lilianne.- wszyscy patrzyli na mnie więc spuscilam wzrok z Leviego i spojrzałam na brata.

-Hm?-

-Słuchałaś nas w ogóle, wiesz co do ciebie mówiłem?- zapytał. Milczałam na co przewrócił oczami. - Mówiłem, że jedziemy do jednego ziomka na imprezę tylko, że mój i samochód Collina jest juz zapelniony wiec musisz pojechać z Levim.-Czekaj co. Otworzyłam szerzej oczy. Pojebalo go?

-Nie może pojechać ktoś inny?- Zapytałam stanowczo.

-Nie.- Powiedział i puścił mi oczko.

-Wsiadaj.- usłyszałam ten zachrypnięty głos przez ktory miałam ciarki na ciele. Levi otworzył drzwi od strony kierowcy i wsiadł do auta nawet na mnie nie patrząc.

-No, to powodzenia życzę Lilka.- Poklepał mnie po plecach Collin i ruszył za resztą paru osób do aut. Kurwa. Przecież nie może być źle,  może okazać sie miłym chłopcem ktory tylko wyglada na groźnego prawda? Co ja gadam? Ruszylam w stronę auta. Otworzyłam drzwi od strony pasażera i wsiadłam. W aucie pachniało lawendą, miętą i papierosami. Auto ślniło w środku jak i na zewnątrz. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam się wygodnie a Levi klikał coś w swoim telefonie.

-Pasy.-odezwał się nie patrząc na mnie. Nigdy nie zapinam pasów, nie wydaje mi się to jakieś potrzebne także i tu nie zamierzam, więc siedziałam z rękami założonymi na piersiach patrząc się przed siebie. -Nie będę się powtarzać  Lilie.- Jego głos był ostrzejszy ale ja ani drgnełam. Chłopak głośno westchnął pochylił się nade mną i pociągnął za mój pas. Był za blisko o wiele za blisko. W szoku patrzyłam na to co robił, a on z nie wzruszona miną zapinał mi pasy. Nie  ruszyłam sie nawet o cal gdy on jakby nigdy nic ruszył autem.
W swoim życiu jeździłam już z różnymi ludzmi. Ale z takim popaprańcem jak on jeszcze mi się nie zdarzyło! Jeździł jakby miał 9 żyć! Może on je ma, ale ja nie! Trzymałam swojego pasa gotowa na wypadek. Nie chciałam nawet o tym myslec bo to sprawiało, że jeszcze bardziej się bałam. Levi siedział lewą ręką oparty na oknie a drugą miał na kierownicy i z nie wzruszoną miną wymijał inne samochody z zabójczą prędkością. Nie zwracał na mnie uwagi a mój wzrok zatrzymał się na nim. Nie chciałam na niego patrzeć,  ale nie chciałam odwracać od niego wzroku. Nie umiałam. Bóg najwidoczniej ma swoich ulubieńców. On nawet w takim momencie wyglądał idealnie. Światła z ulicy migały na jego rysach twarzy. Dlaczego taki dupek jest taki przystojny?!
- Gapisz się.- Odezwal sie nawet na mnie nie patrząc.

- wydaję ci się.- nadal nie odwróciłam wzroku. W końcu uraczył mnie lodowatym spojrzeniem. Chociaż taki.

-Wiem, że jestem przystojny ale bez przesady bo jeszcze ci się mokro zrobi.- spojrzał znów przed siebie. Zakochany w sobie dupek!

-Egoista.- odchrząknełam i w końcu odwróciłam wzrok. Patrzyłam przez szybę ale czułam na sobie jego wzrok.
- Teraz to ty sie gapisz.- założyłam ręce na piersi.

-Patrzę.- odpowiedział obojętnie.- Ładna jesteś więc patrzę. - czułam jak moje policzki się czerwienią.

-patrz lepiej na droge.- odchrząknełam. Levi posłusznie odwrócił wzrok na ulicę. Przez jakieś 5 minut jechaliśmy w ciszy aż Levi  sam przerwał milczenie.

- słodka chcesz zobaczyć jak jezdzi się  z  DK Tokio?- zapytał. Slodka.

- a przeżyje?- Zapytałam.

-Chyba.- odpowiedział i dodał gazu. Jechaliśmy strasznie szybko, nie bylam przyzwyczajona do takich prędkości. Levi sprawnie wymijał wszystkie samochody.
- Trzymaj się.- wleciał bokiem w zakręt. Robił to w takim spokoju gdy ja toczyłam walkę o przetrwanie. Do głowy przyszło mi tylko jedno pytanie.

- A policja?!- Zapytałam głośno.

- Policja tutaj ma za wolne wozy żeby gonić takich jak mnie. I po prostu wiedzą, że nigdy by mnie nie złapali.- puścił mi oczko i jeszcze bardziej przyspieszył. Ja jedynie się uśmiechnęłam. Szczerze. Czułam się tutaj wolna. Teraz. Z nim. Czy powinnam?

________
Hej misie! Mowilam, ze rozdzial bedzie tydzien temu ale mialam straszny zapierdziel i nie bylo czasu na pisanie. Przepraszam bardzo i postaram się aby rodzialy byly szybciej!

Inviting Evil Where stories live. Discover now