9

344 15 2
                                    

-Nie było opcji, że nie wygra!- zachwycał się Matt. Wracaliśmy z wyścigu Scotta (oczywiście go wygrał) przecież nie było opcji, że by przegrał. Jego konkurent był naprawdę dobry, ale tutaj liczy się perfekcja.

-Przecież on zawsze jest pierwszy..- Szepnęłam.

-Robicie coś na święta?- Zapytała Sally.

-Jeszcze o tym nie myślę, to dopiero za dwa tygodnie- Odpowiedziałam.

-Nie Lilia, to za dwa dni- Zakrztusiłam się śliną na jej słowa.

-Ej co myślicie o tajnym mikołaju?- Zapytał Chris.

-Tajnym Mikołaju?- Zdziwił się Ivan.

-CO WY NIE WIECIE CO TO- wydarł się.- Boomerzy. Tajny mikołaj czyli losujemy z karteczek komu i za ile kupujemy prezent znaczy, umawiamy się za ile- Wytłumaczył.

-I gdzie w tym fun?- Zapytał Levi.

-Boże, w tym, że nie mówimy nikomu komu dajemy prezent i dopiero w wigilie się o tym dowiadujemy- Przewróciłam oczami.- Według mnie to fajny pomysł-

-Ja wyjeżdzam jutro do rodziców więc wtedy będzie idealna liczba- Powiedziała Nevila.

-Zajebiście, to jak?-  

-Dla nas spoko- Powiedział Ivan przytulając od tyłu Sall.

-Dla mnie też!- Krzyknął Dylan.

- Dla mnie i Matta też- Powiedział Noel.

-To dziecinne- Skomentował Levi wkładając papierosa do ust i odchodząc.

- Zajmę się tym- Powiedziałam i podbiegłam do Scotta.- Czy ty musisz zawsze być taki poważny?

-Tak-

-Dlaczego nie możesz się na takie coś zgodzić?- Stanęłam przed nim.

-Bo to dziecinne- Wypuścił dym z ust.

-A no tak, przecież wielki Levi Scott jest poważnym człowiekiem i nie robi takich rzeczy- Przedrzezniałam go.

-Nie drażnij mnie- Odpowiedział i w końcu na mnie spojrzał.'

-Skoro ty to i ja też nie będę w tym uczestniczyć- Założyłam ręce na piersi.

-Jesteś jak taka upierdliwa mucha- 

-Mucha co lata a nie rucha. To jak, zgadzasz się?-  Spojrzałam prosto w jego oczy.

-Jak mnie pocałujesz to się zgodzę- Usmiechnął się jak idiota.

-Jesteś głupi, chodz i nie wymyślaj.




***



Dwudziesty czwarty grudnia. Mój ulubiony dzień od dziecka. Od zawsze kochałam vibe świąteczny.

-Wesołego jajka sukinsyny!- Usłyszałam głos Matta.

-To święta, nie Wielkanoc przyjebie- Odpowiedział mu Levi. Poprawiłam swoją bordową sukienkę do kolan i podciągnęłam moje czarne podkolanówki. Poprawiłam czerwone usta, przeczesałam palcami moje brązowe fale i wyszłam do salonu.

-Wyglądasz pięknie!- Podeszła do mnie Sally. Swoje włosy miała wyprostowane, a ubraną miała czarną sukienkę na cienkich ramiączkach.

-Ty jeszcze piękniej- Przytuliłam ją.

-Ulala czy to mój prezent świąteczny?- Podszedł do nas Chris patrząc na mnie.

-Jesteś za brzydki, chodzcie do stołu- odpowiedziała Sall.

-Darujmy sobie dzielenie się opłatkiem bo to niekomfortowa rzecz, ale złożymy sobie życzenia- Zaczął Ivan.

-No to tak- Wstał Matt.- Dużo kasy, chlania i ruchania!-

-Zdrowia, szczęścia pomyślności- Westchnęła Sally.

-Pierdolenie, jak jest kasa to jest pomyślność, jak jest ruchanie to jest zdrowie, jak jest chlanie to jest szczęście!- Odezwał się zadowolony.




-Ten prezent jest dla... Lilianne!- Podał mi prezent a ja go odpakowałam. Znajdowały się tam piękne, białe kolczyki w kształcie kwiatu lilii.

-Jakie piękne- Wyjęłam z czarnego pudełeczka srebrny naszyjnik z numerkiem 9. Tylko, że nie wiedziałam co to znaczy.

-Pewnie od Sally- Skomentował Chris.

-Sally dawała prezent Noelowi przyjebie- Przewrócił oczami Dylan.

-To od ciebie- Odpowiedział mu Chris.

-Ja dawałem Coltonowi przygłupie- 

-Ode mnie- wszyscy spojrzeli na Leviego. Wszyscy byli w szoku, że mógł wybrać coś takiego. Trochę zdziwiona odłożyłam prezent obok i podeszłam do Leviego aby go przytulić. Objął mnie jedną ręką wokół talii. Wyszeptałam ciche ,,Dziękuję" i wróciłam na swoje miejsce.

-Następny dla Leviego!- Prawie zakrztusiłam się śliną, bo to ja wylosowałam Leviego. Patrzyłam na zielonookiego chłopaka kiedy otwierał bordowe pudełeczko. Wyjął z niego dwa łańcuszki jeden- srebrny łańcuszek z krzyżem, drugi- srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie jego auta.

-Jakie zajebiste!- Podszedł do niego Dylan.- Od Colina!- 

-To nie ode mnie- Odpowiedział mu.

-To ode mnie- Powiedziałam a te zielone oczy spoczęły na mnie. Wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę aż do mnie podszedł, przytulił mnie lekko i odszedł.

-Ooo ten jest dla mnie- Powiedział Ivan. Dostał Whisky a sprezentował mu ją Colin.

-Oglądamy Kevina!- Krzyknął Dylan. I tak spędziliśmy resztę wieczoru, oglądając wspólnie świąteczne filmy.


***


Byłam właśnie w swojej łazience i zmywałam swoją czerwoną szminkę. Wszyscy zasnęli przy oglądaniu filmów. Weszłam do pokoju z zamiarem przebrania się w jakieś dresy. Zdjęłam podkolanówki, i nagle poczułam dłonie na biodrach. Podskoczyłam w miejscu i szybko się odwróciłam. Levi stał za mną wpatrując się prosto w moje oczy. Przyciągnął mnie bliżej ciągle patrząc mi w oczy. Spojrzał na moje usta a pózniej znowu na oczy.

-Dlaczego dziewięć?- Zapytałam go. Nie odpowiedział mi a chwilę pózniej mocno mnie pocałował. Oddałam pocałunek niemalże od razu wplątując palce w jego czarne włosy. Osunęliśmy się na łóżko nie przerywając pocałunku. Tak właśnie spędziłam świąteczną noc. Z nim.









______________________

CZEEESC MISIEE!! krotki bo krotki rozdzial, ale zalezalo mi na tym aby wlasnie dzis go dodac. Zycze wam milych i wesolych swiat spedzcie je wspolnie z rodzina. wesolego pieroga i wesolej ryby, oby wam nie spierdolila z talerza BUZIAKI!!!!

Inviting Evil Where stories live. Discover now