21

301 14 20
                                    

Od powrotu tej jebanej blond siksy minęły dwa tygodnie. Nie wychodziłam z domu i nikogo do siebie nie dopuszczałam. Wyjątkiem był Dylan.

-Życie jest do dupy.- Mruknęłam płaczliwie, gdy zabrakło mi już łez. Od dwóch tygodni ciągle ryczałam, niedługo się odwodnię.

-Życie jest piękne tylko nie twoje akurat.- Uśmiechnął się. Wystawiłam w jego stronę środkowy palec i znów się rozpłakałam.

-On zapewne teraz rucha gdzieś tę blond sukę.- Uderzyłam głową o poduszkę.

-Boże, słoneczko przestań. Znaczy nie przestawaj nazywać ją blond suką, bo z tym masz rację, ale przestań ryczeć. 

-Łatwo ci mówić.

-Wiesz co, pierdolmy to wszystko i wyprowadźmy się na drugi koniec świata. Kupimy sobie super chatę i w jednym pokoju zrobimy ruchalnie a w drugim ćpalnie a w salonie będzie fontanna koksu!

-Ale ty jesteś kurwa głupi.- Podsumowałam jego słowa.

-Po prostu próbuję cię rozbawić! Siedzisz tu ciągle i ryczysz. Powinnaś mieć na to wyjebane, bo w końcu nie byliście nawet razem. Obydwoje nawet nie wiemy co się tam dzieje. Może Levi wyjebał ją na zbity pysk.

-Masz rację, nie powinnam siedzieć i tego opłakiwać tylko pokazać, że nic nie może mnie ruszyć.- Spojrzałam na sufit.

-Dziś jest wyścig na którym wszyscy na pewno będą.

-Idziemy.

-Go girl!



***

-Wszyscy będą?- Zapytałam Dylana gdy wysiedliśmy z taksówki. Poprawiłam swoją czarną opinającą sylwetkę sukienkę i wyjęłam telefon aby sprawdzić czy mój idealny makijaż nadal taki jest. 

-Levi i ta blond sucz napewno.- Zarzucił mi rękę na ramię i ruszył przed siebie. 

-Kupiłam tą sukienkę w Las Vegas. Jest z Gucci!- Przechwalała się Ailia gdy do nich podeszliśmy.

-Na nic piękna szata, gdy nosi ją zwykła szmata.- Mruknęłam przewracając oczami i zakładając ręce na piersi.

-Mówiłaś coś?- Odwróciła się do mnie z tym swoim fałszywym uśmieszkiem. Przeleciałam ją wzrokiem. Jej blond włosy były idealnie pofalowane i opadały jej na ramiona, a zielona sukienka podkreślała jej urodę. Ja pierdolę, była piękna. Prychnęłam pod nosem ukazując wyższość i podeszłam się przywitać z przyjaciółmi.- Phi, wygrałam.- Stwierdziła piskliwym głosem blond suka.

-Ta..- Zaczął Dylan.- Bilety na chuja z gazety.- Odpowiedział jej a wszyscy wybuchneli głośnym śmiechem. Podeszłam do Sally i ją uścisnęłam.

-Jak się czujesz?- szepnęła mi do ucha przyciskając mnie do siebie.

-Jest okej. - Zastanowiłam się na chwilę.- Tak, jest okej.- Odsunęłam się od niej i odwróciłam się. Ale to był błąd. Pierdolony, kurwa, błąd. Moim oczom ukazała się postawna sylwetka ubrana cała na czarno. Levi stał trzy metry ode mnie i wpatrywał się we mnie swoimi zielonymi oczami sprawiając, że miałam ochotę się rozsypać. Już wcale nie czułam się okej. Łzy zaczęły napływać mi do oczu a ja, ja miałam ochotę stamtąd uciec. Uciec od jego przeklętych oczu, uciec od Ailii uśmiechającej się zwycięsko.. Chciałam uciec najdalej jak się da. Od ich wszystkich. 

-Wszystko w porządku Lili?- Usłyszałam piskliwy głos.

-Dla ciebie Lilianne, suko.- Warknęłam w jej stronę. - Muszę się napić. - Odwróciłam się na pięcie i odeszłam szybkim krokiem hamując łzy. Wyciągnęłam paczkę papierosów z torebki. Spojrzałam na opakowanie Black Devil rzuciłam paczką o ziemię starając się nie krzyknąć na cały głos. Nawet papierosy - jedyna ucieczka od problemów - mi o nim przypominają. Przymknęłam oczy biorąc głęboki wdech. Przychodzenie na wyścigi nie było dobrym pomy.... Nagle mnie olśniło. Druga ucieczka od problemów. Wyścig. Wyścig z Ailią. Otworzyłam szeroko oczy, odwróciłam się i pognałam poszukać Dylana. Na szczęście nie ruszył się z miejsca.

Inviting Evil Where stories live. Discover now