12

333 18 6
                                    

Nie do końca rozumiałam, co miał na myśli Dylan mówiąc, że Levi patrzy na mnie tak, jak nie patrzy na inne.

-Spędziliśmy dużo czasu sam na sam i nie zauważyłam żeby patrzył na mnie inaczej.

-Spędzaliście czas sam na sam?!- Pisnęła Alfie którą zaprosił Dylan aby poszła z nami na imprezę nowo roczną.- Opowiadaj!

-No em... wczoraj, albo w sumie dziś w nocy uczył mnie driftować- Spojrzałam na Dylana który przestał przeżuwać pizzę.

-Ja pierdolę, on cię kocha!- Wykrzyczał.

-Przesadzasz, może nie od razu kocha..- Zaczęła Alfie.

-No ale, kurwa, powiedz jeszcze, że uczyłaś się jego autem- Zapytał na co przytaknęłam.- No mówiłem!- Zachwycał się.

-Dylan..-

-On nikomu nie daje swojego auta! Gdyby ktoś go chociaż dotknął to by go zajebał! -Wytłumaczył Dylan.

-Ja pierdolę, on cię kocha!- Krzyknęła dziewczyna. Kucnęłam i schowałam twarz w dłoniach.

-Jesteście nienormalni.

-I tak nas kochasz, wiem to słonko- Mówił z pełną buzią.

-Powinniśmy się już zbierać- Mruknęłam. 

-Może zamówimy taksówkę?- Zaproponowała Alfie.

-Nie, nie trzeba. Nie będę dziś pić więc mogę kierować- Zabrałam torebkę - tą samą co zawsze z szafy i obejrzałam się ostatni raz w lustrze. Włosy jak zawsze wyprostowałam, zrobiłam lekki makijaż z dużą kreską i założyłam czarne kolczyki w kształcie krzyża.

-Okeej- Dylan wstał i rzucił mi kluczyki do swojego auta.

-Zapodaj muzykę Bby- Dylan usiadł na miejscu pasażera.

-Już się robi- Połączyłam telefon z radiem i włączyłam piosenkę Falling i wszyscy razem zaczęliśmy śpiewać.















-Chodźcie poszukamy reszty- Pociągnął nas za ręce Dylan. Byliśmy pod wielkim opuszczonym szpitalem za miastem. Było tutaj pełno ślicznych aut. Miały odbywać się wyścigi więc to pewnie dlatego. -Są!- Pociągnął mnie tak, że prawie się wywróciłam.-siema!

-O są i nasze zguby- Ivan uśmiechnął się na nasz widok. Podeszłam i go przytuliłam.

-To Alfie- Przedstawił ją Dylan. Odcięłam się od rozmowy i zaczęłam szukać Leviego. Nie było go nigdzie. Ciekawe czy będzie się dziś ścigał.

-Kto będzie się dziś ścigał?- Zapytałam na tyle głośno aby wszyscy mnie usłyszeli.

-Kto będzie chciał- Odpowiedział mi Matt. Odeszłam od nich na parę kroków i dalej szukałam go wzrokiem. No i w końcu zauważyłam. Szedł w naszą stronę paląc papierosa a jego ruchy wpasowały się idealnie w piosenkę Taбy lecącej z głośników. Gorąco. Bardzo. Zapewne moje policzki były już całe czerwone. Ja pierdolę, on był moim grzechem. Musiałam wyglądać jak idiotka gdy stałam zamurowana i cała czerwona wpatrując się w niego. 

-Jesteś cała czerwona- Do świata żywych sprowadził mnie Noel który nagle przede mną magicznie się pojawił. Akurat teraz.

-A em... gorąco mi trochę. To pewnie od tych... aut i ludzi i.. no- Gestykulowałam rękami. Przełknęłam głośno ślinę gdy Levi przeszedł obok nas. Puścił mi oczko. Ja pierdolę. Moje nogi były jak z waty.-Chodźmy do reszty- Odwróciłam się na pięcie i szybko znalazłam resztę naszej ekipy. Nie byli już w tym samym miejscu gdzie wcześniej, tylko siedzieli na murku bliżej toru. Mój grzech był razem z nimi.

Inviting Evil Where stories live. Discover now