4

613 12 2
                                    

Siedziałam zamknięta w swoim pokoju na parapecie wielkiego okna z widokiem na Tokio. Nie wiem ile czasu już tak spędziłam, ale nie miałam siły się ruszyć. Issac. Zdradziłam go. Ta myśl ciągle krążyła mi w głowie. Powinnam mu powiedzieć? Nie wiem. Nie chciałam niszczyć tego co między nami jest. Bardziej tego co z nas zostało. Issac nie dzwonił, chodz obiecywał, że będzie. Wysłałam mu już pare wiadomości na które nie odpisał a nawet ich nie odczytał. Wiedziałam, że moja przeprowadzka wszystko zepsuje. Nie chciałam go zostawiać ale wiedziałam, że tak będzie dla mnie lepiej. Mieliśmy się odwiedzać, dzwonić, pisać.. Po moim policzku spłynęła słona łza. Szybko ją otarłam i chwyciłam za telefon. Kliknęłam w instagrama i kliknęłam w relację przyjaciółki Veronicy. Wyświetliło się zdjęcie jej z Issaciem przytulonych razem na jakiejś imprezie. Kolejna łza. Następne zdjęcie przykuło moją uwagę. Issac trzymał Veronice w talii która stała tyłem do kamery. Niestety nie było widać ich twarzy. I kolejna łza. Wyłączyłam aplikacje i rzuciłam telefonem na łóżko. Pewnie tylko się przytulali. Przecież to moja najlepsza przyjaciółka i mój chłopak. Nie zrobili by mi czegoś takiego. Wstałam z parapetu i ruszyłam do łazienki do której drzwi znajdowały się w mojej garderobie. Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Spojrzałam w lustro. Miałam rozmazany makijaż, czerwone oczy i wyglądałam jak śmierć. Nie mogłam na siebie patrzeć. Szybko zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Po szybkim gorącym prysznicu ubrałam się w za dużą bluzę z nike i czarną bieliznę. Domyłam resztki makijażu płynem micelarnym i zrobiłam pielęgnację. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. 01:39. Jutro mam szkołę. Jak świetnie. Wyjęłam z lodówki butelkę z wodą i upiłam łyk. Pozniej wróciłam już do pokoju i położyłam się na łóżku.

***

Obudził mnie budzik o 6 rano. Ciężko było mi wstać bo nie mogłam dzisiaj zasnąć. Udało mi się dopiero po 4 rano. Wstałam i ruszyłam w stronę łazienki. Umyłam twarz, zrobiłam lekki makijaż i wyprostowałam włosy. Ubrałam się w baggy spodnie z Levi's i białą koszulkę z czerwonym nadrukiem z tej samej firmy. Popsikałam się ulubionymi perfumami, zabrałam torebkę wrzucając do niej słuchawki chwyciłam telefon i wyszłam z pokoju. W kuchni stał mój brat który miał mnie zawieść do szkoły.

-Dzień dobry.- powiedziałam.

-Dzień, bo gdyby był dobry nie musiałbym wstawać o 7 żeby zawozić cię do szkoły.- Mruknął Colton na co przewróciłam oczami.

-To załatw mi prywatnego szofera.- Odpowiedziałam idąc w stronę korytarza.- Pośpiesz się.-

-Nie zjesz nic?- zapytał zmartwiony. Colton wiedział, że miałam problemy z jedzeniem i że długo z tego wychodziłam.

-Kupie sobie coś w sklepie.- Skłamałam. Jechaliśmy przez zatłoczone Tokio w stronę szkoły. Pomimo tego, że było jeszcze wcześnie, Tokio żyło jak w południe. Podjechaliśmy pod moją nową szkołę. Była ogromna. Jak ja się tu odnajdę?

-Spokojnie Lilianne, chodzi tu też Dylan. Może i traficie do tej samej klasy.- Odezwał się Colton. Może i to lepiej jeśli trafię z nim do jednej klasy. Przynajmniej będzie jedna znajoma twarz. -Leć już. Powodzenia i miłego dnia.- Uśmiechnął się.

-Dzięki.- Wyszłam z auta i ruszyłam w stronę szkoły. Przed szkołą stało dużo uczniów. Jak widzę nie ma tu na szczęście mundurków. Przeszłam przez duże drzwi. Korytarz także był zapełniony uczniami. Szłam przed siebie przyglądając się każdemu szczegółowi. Na ścianach były porozwieszane różne plakaty lub inne kartki. Szkoła była bardzo zadbana. Strasznie różniła się od mojej w Avalon. Stwierdziłam, że najpierw muszę znalezc sekretariat by się czegoś dowiedzieć. Podeszłam do trzech dziewczyn wyglądających na miłe.

-Um.. Hej, przepraszam że przerywam.- Spojrzały na mnie.- Jestem tutaj nowa i nie do końca się odnajduję. Wiecie gdzie jest sekretariat?- zapytałam.

-Jasne, chodz zaprowadzę cię.- Niska blondynka z niebieskimi oczami uśmiechnęła się ciepło i ruszyła korytarzem a ja za nią.- Jestem Alfie, a tobie jak na imię?- Zapytała.

-Jestem Lilianne ale wystarczy Lili.- odpowiedziałam.

-Śliczne imię. Skąd jesteś? Przeprowadziłaś się czy po prostu zmieniłaś szkołę?- Spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami.

-Przeprowadziłam się z Avalon. Takie mniejsze miasteczko w Californii. -

-Jejkuu, zawsze chciałam pojechać do Californii. Pięknie tam jest prawda?- Szłyśmy po schodach prowadzących na drugie piętro.

-Jasne że jest, jednak w Tokio jest owiele piękniej.- spojrzałam na nią. Była mojego wzrostu lecz odrobinę mniejsza. Miała na sobie białą spódniczkę i różowy koronkowy top. Włosy miała związane w kok i leciutki makijaż. Była prześliczna.

- To tutaj.- wskazała palcem na białe drzwi. Jestem z trzeciej C więc jeśli coś to możesz przyjść, no jeśli nie trafimy do tej samej klasy. Cześć!- usmiechnęła się ciepło i odeszła. Zapukałam do drzwi i usłyszałam ciche "proszę". Starsza pani w okularach siedziała przy biurku robiąc coś na komputerze.

-Dzień dobry. Jestem Lilianne Donovan i jestem nowa w tej szkole.- Podeszłam.

- O tak, witaj dziecino. Witamy w naszej szkole. Tutaj masz plan lekcji. Chodzisz do klasy 3C. Książki odbierzesz w bibliotece która znajduję się na parterze na końcu korytarza, na planie masz rozpiskę z kim i w jakiej klasie masz lekcje. Myślę, że się odnajdziesz jeśli jednak będą jakieś problemy to przyjdz tutaj.- wyjaśniła podając mi plan lekcji.

-Dobrze, dziękuję. Do widzenia.- uśmiechnęłam się do niej i wyszłam. Chodze z Alfie do klasy więc jednak może nie będzie tak zle jak myślałam. Poszłam do biblioteki po książki z przedmiotów z jakich mam dziś lekcję. Resztę książek wrzuciłam do szafki które znajdowały się pod schodami na drugim piętrze, Kod do mojej szafki miałam na planie lekcji. Zadzwonił dzwonek więc spojrzałam na plan lekcji. Miałam mieć teraz matematykę w klasie 16. Klasa znajdowała się na drugim piętrze więc daleko iść nie musiałam. Weszłam do klasy i oczy wszystkich padły na mnie.

-Drodzy uczniowie.- zaczął starszy nauczyciel.- To wasza nowa koleżanka. Przyjmijcie ją ciepło.- machnął mi ręką na znak żebym podeszła.- Przedstaw się.- uśmiechnął się. Przeleciałam wzrokiem po uczniach z klasy i napotkałam wzrok Alfie. Blondynka uśmiechała się do mnie ciepło na co zaczełam się mniej stresować.

-Jestem Lilianne Donovan.- Odezwałam się nieśmiało.

- Choffman! Nie śpi się na lekcji!- krzyknął nauczyciel. Spojrzałam w kierunku w którym nauczyciel patrzył. Uczeń podskoczył i uniósł głowę. Dylan. Automatycznie się uśmiechnęłam. Chodzę z nim do klasy. Dylan spojrzał na mnie i również się uśmiechnął. - Dobrze Lilianne, usiądz.- Powiedział nauczyciel i usiadł na fotelu przy biurku. Alfie siedziała z jakąś koleżąnką, a Dylan siedział sam. Ruszyłam w jego kierunku.

***

Pierwszy dzień w szkole minął naprawdę dobrze, wiekszosc czasu przesiedziałam z Dylanem i Alfie, ale poznałam też pare innych osób. Właśnie wychodziłam ze szkoły zakładając słuchawki. Włączyłam swoją ulubioną playlistę i usłyszałam dzwięki jednej z moich ulubionych piosenek The night we Met od Lorda Hurona. Colton miał odebrać mnie ze szkoły także stanęłam przed szkołą na chodniku czekając na niego. Przyśpiewując piosenkę usłyszałam dzwięk przychodzącej wiadomości, wyjęłam telefon i zerknęłam na wyświetlacz.

Colton: Wybacz Lili, ale coś mi wypadło i nie jestem w stanie po ciebie podjechać. Poprosiłem Leviego żeby to zrobił. Kocham.

Chyba sobie ze mnie żartujesz. Levi? Usłyszałam ryk silnika. Przede mną stanęła biała supra. Stanęłam jak wryta bo nie wiedziałam co zrobić. Mam z nim jechać? Po tym ostatnim pocałunku? Dla niego i tak pewnie to nic nie znaczyło. A jeśli? Szyba samochodu zjechała w dół a jego zielone tęczówki spojrzały mi prosto w oczy. Słowa kolejnej piosenki zaczęły jakoś głośniej brzmieć.

i just wanna be yours

wanna be yours..

wanna be yours...

________
wybaczcie ze nie bylo rozdzialow ale teraz ppstaram sie to nadrobic naprawde. buzki

Inviting Evil Where stories live. Discover now