Rozdział 19 - Ciepło na bagnach

217 29 1
                                    

       Po tym jak Bai Luo Yin skończył jeść, coś przybłąkało się do jego umysłu. Obrócił się w stronę drugiej osoby i krzyknął z całych sił: – Twoja żona naprawdę pozwoliła ci przyjść w tak niebezpieczne miejsce?

      – Moja żona? – Gu Hai wpatrywał się w niego pusto, naprawdę zdumiony, ponieważ nie mógł sobie przypomnieć, kogo określał mianem jego żony.

      – Jaka żona? – Odkrzyknął.

      Major krzyknął ponownie, – Czy nie jesteś teraz zaręczony?

      – Jak to, kurwa, jestem zaręczony, co? – prezes w końcu zrozumiał, że ten drań faktycznie myślał, że jest zaręczony, więc odchrząknął: – Gdybym naprawdę był zaręczony, to dlaczego bym tu cierpiał? Prowadziłbym już swoje proste życie i nawet nie przejmowałbym się tym, że gnijesz w tym błocie!

      Słysząc te słowa, serce pilota szybko podskoczyło z radości.

      – Nie jesteś zaręczony? To po co, do cholery, dałeś mi tę kartkę z zaproszeniem? Chciałeś mnie, kurwa, przestraszyć?

      – To prawda! Celowo chciałem przestraszyć takiego głupca jak ty!

      Bai Luo Yin wstał, stanął przed nim i ze złością krzyknął: – Jesteś tak cholernie okrutny!!!

      – Ja jestem okrutny? – biznesmen wykrzyknął z powrotem. – Czy ta twoja dziewczyna nie jest okrutna? Jeśli nie jest okrutna, to dlaczego nie przyszła cię szukać?

      Chociaż powierzchnia twarzy majora była zamaskowana intensywną zaciętością, w rzeczywistości jego serce było potajemnie pożerane przez szczęście.

      – To tylko zwykła kobieta, jak mogłaby przyjść do takiego miejsca?

      Porywisty ogień gniewu znów silnie zapłonął w umyśle Gu Haia. – Mówisz, że człowiek taki jak ja może być użyty jako osioł? Jeśli wpadnę do dołu z błotem i zostanę połknięty od stóp do głów, to zasłużyłem na to? Nawet jeśli moja skóra jest gruba, ilu mężczyzn odważyłoby się przyjść tutaj, aby cię szukać? A co z tymi twoimi towarzyszami walki? I tym przerażonym draniem, który podawał ci pierogi i leżał na twoim łóżku?

      Gdy pilot słuchał tych wyrzutów, jego głos zamilkł. Potem nie mogąc już tego znieść, krzyknął: – Powinieneś odpocząć!

      Prezes na razie trzymał usta zamknięte.

      Pomiędzy nimi rozciągało się rozległe bagno, którego powierzchnię pokrywała warstwa pęcherzyków powietrza, tworząc niebezpieczną przeszkodę. Siedząc po turecku pośród gęstej mgły, która ich otaczała, obaj przypominali taoistycznych mnichów praktykujących ascezę[1].

      Po uspokojeniu się, obaj długo wpatrywali się w siebie, podczas gdy powoli pojawiało się złożone, aczkolwiek wzajemne uczucie.

      Minęła kolejna chwila, zanim Bai Luo Yin odezwał się ponownie: – Jak dokładnie się tu znalazłeś?

      W tak rozległym bagnie, któremu towarzyszyła ta gorzka zimna pora roku, nawet najmniejsza nieostrożność mogła uniemożliwić wyjście żywym.

      Słysząc te słowa, biznesmen stał się podekscytowany – stanął przed drugą stroną i gorzko wykrzyknął dwa słowa: – Qing Gong![2]

      Major śmiał się, aż w kącikach jego oczu pojawiły się łzy.

      Czy naprawdę istniała potrzeba zadawania tego pytania, skoro jego serce już wiedziało, co się stało?

Addicted [PL] TOM II  Szalejące płomienie namiętnościWhere stories live. Discover now